hanna gronkiewicz-waltz(strona 2/32)

Goście programu "Tłit" pytani byli, czy była prezydent Warszawy powinna stanąć przed sądem. - Okoliczności wskazujące na gigantyczną wiedzę o patologiach reprywatyzacji powodują, że niewątpliwie jej wiedza i sposób wykonywania obowiązków powinna być oceniona przez prokuraturę - stwierdził wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. - Nie ma podstaw! Gdyby były, prokuratura już dawno wszczęłaby postępowanie! Cała kwintesencja PiS-u. Ziobro za Piebiaka i aferę hejterską nie odpowiada, ale Gronkiewicz-Waltz za decyzje, których nie podpisywała - tak - ripostował Robert Kropiwnicki (PO) w programie "Tłit". Nagle dyskusja zeszła awarię w oczyszczalni ścieków Czajka.

40 tys. zł - tyle Hanna Gronkiewicz zarabiała 20 lat temu jako prezes NBP. Kwotę ujawniła kilka dni temu w programie "Tłit". Do sprawy, również na antenie WP, odniósł się poseł Marek Jakubiak. - 20 lat temu 40 tys. zł to był majątek - podkreślił. - Ta nonszalancja będzie elementem programu naszej partii, na ukończeniu jest budowa siatki płac dla Rzeczpospolitej - dodał. Dopytywany, ile powinien zarabiać prezes NBP, odparł: "To musi być akceptowalne przez społeczeństwo. Mamy minimalną pensję. Jej wielokrotność powinna być zarobkami premiera czy ministra".

Hanna Gronkiewicz-Waltz ujawniła kilka dni temu w programie "Tłit", że 20 lat temu zarabiała jako prezes NBP ok. 40 tys. zł. Co na to Jacek Sasin? - 20 lat temu 40 tys. zł to była bardzo wysoka pensja, znacznie wyższa niż dzisiaj - wskazał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Dopytywany o zarobki obecnego prezesa i jego dyrektorek, odpowiedział: "Obawiam się, że te 65 tys. zł to więcej niż zarabia prezes. Ale o tym dowiemy się, gdy wejdzie w życie przygotowana przez PiS ustawa".

- Następuje obnażenie PiS-u i prezesa, który nigdy nie zwracał uwagi na sprawy materialne, a nagle okazuje się, że jest wielkim negocjatorem milionów. Nie chodzi o sprawdzenie, czy to było niezgodne z prawem czy nie, tylko o pokazanie obłudy - mówiła o taśmach z udziałem Jarosława Kaczyńskiego Hanna Gronkiewicz-Waltz w programie "Tłit". Pytana, czy prezes PiS sam zabierze w tej sprawie głos, odpowiedziała: "Nigdy. Zawsze będzie otoczony przez marszałków. Nie czuje takiej potrzeby".

Była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz pytana była w programie "Tłit" o 3-miesięczny areszt dla jej stalkera. O "nieprzyjemnym incydencie" z jego udziałem mówiła w programie WP kilka tygodni temu. Wtedy też informowała, że zawnioskuje do szefa MSWiA ws. ochrony. - Muszę powiedzieć obiektywnie, że w moje sprawie minister Brudziński sprawdził się - oznajmiła Gronkiewicz-Waltz. Dopytywana o szczegóły, unikała jednak odpowiedzi. - Osoba, która prosi o ochronę, podpisuje pewne zobowiązanie - wskazała Gronkiewicz-Waltz.

W Wesołej pod Warszawą doszło do kolizji z udziałem samochodu Służby Ochrony Państwa. Jechał na sygnale, mimo że nie przewoził osoby ochranianej. - To skandal, żeby w ogóle jeździć na sygnale. Uważam, że nawet prezydent, premier, ministrowie nie powinni tego robić. Miałam ochronę BOR-u przez 9 lat. Na sygnale jeździłam raz, jak była straszna śnieżyca, by zdążyć na konferencję w Krynicy Górskiej, sławnym "polskim Davos". Użyto sygnałów dla celów bezpieczeństwa, a nie żeby pokazać: "kto ja nie jestem" - komentowała Hanna Gronkiewicz-Waltz w programie "Tłit".

- To było 20 lat temu, dokładnie nie pamiętam, ale ok. 40 tys. zł miesięcznie. Ze wszystkim - tak Hanna Gronkiewicz-Waltz zareagowała w programie "Tłit" na pytanie, ile zarabiała jako prezes NBP. Przyznała, że były przypadki, że ktoś zarabiał więcej, ale nie w administracji, marketingu czy komunikacji. Jak powiedziała Gronkiewicz-Waltz, byli to specjaliści z nadzoru bankowego, z zakresu polityki pieniężnej, którzy zajmowali się rozliczeniami i nowymi technologiami.