Trwa ładowanie...

Niemiecki biolog oskarża Polaków. "Mogliśmy uratować te ryby"

- To gigantyczne, imponujące ryby. Przetrwały dinozaury, przesunięcia kontynentów, wybuchy wulkanów, zmiany klimatu i katastrofy w ciągu milionów lat i przystosowały się. A teraz, w mgnieniu oka, ludziom udało się doprowadzić je na skraj wyginięcia - mówi o jesiotrach niemiecki biolog Jörn Gessner, który od wielu stara się odtworzyć populację tej ryby w Odrze. Twierdzi, że gdyby Polacy poinformowali wcześniej o skażeniu rzeki, udałoby się uratować wiele tych ryb.

Niemiecki biolog oskarża Polaków. "Mogliśmy uratować te ryby" Niemiecki biolog oskarża Polaków. "Mogliśmy uratować te ryby" Źródło: Wikimiedia Commons, fot: USFWS
d2mf388
d2mf388

W rozmowie z dzeinnikiem "Die Zeit" Jörn Gessner poinformował, że założył na Odrze dwa obiekty hodowlane - jeden w głównym nurcie rzeki, drugi w dopływie. W obu miejscach młode jesiotry są aklimatyzowane do wody rzecznej.

- Jest to konieczne, aby za pomocą zapachu i smaku mogły zapamiętać swoje domowe wody, z których pochodzą, aby później odnaleźć drogę powrotną na tarło. Toksyczna fala przeszła przez oba obiekty - mówi biolog. Do pierwszego z nich skażona woda dotarła 10 sierpnia, do drugiego - 11 sierpnia.

Dodał, że młode ryby można było uratować. - Mogliśmy zabrać nasze jesiotry z wód rzeki - przynajmniej na krótki okres przejściowy - i przechować je tymczasowo w innych obiektach. Ale informacja z Polski dotarła do nas o wiele za późno - stwierdził Gessner.

- Już pod koniec lipca w górnym biegu Odry po polskiej stronie ginęły masy ryb. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero dwanaście dni później, gdy w okolicach Frankfurtu nad Odrą nagle wypłynęły góry martwych ryb. Bez dokładniejszych informacji, co mogło być przyczyną i jak przemieszczała się fala zanieczyszczeń, nie mogliśmy zrobić nic sensownego. Poza tym taka toksyczna fala normalnie rozcieńcza się przez dopływy i zanieczyszczenia ulegają coraz większej degradacji. Ponieważ przed naszymi obiektami płynie Warta - największy dopływ Odry - a na odcinku po masowej śmiertelności nie znaleziono prawie żadnych martwych ryb, nie spodziewaliśmy się, że nasze szkółki zostaną tak mocno dotknięte - tłumaczy niemiecki biolog.

d2mf388

Niemiecki biolog: nie zazdroszczę laboratoriom

Zdaniem biologa młode osobniki z dwóch zbiorników są stracone. - Będziemy więc mogli w tym roku wypuścić znacznie mniej ryb - o ile w ogóle. Dopóki nie wiadomo, co trucizna zrobi z Odrą w dłuższej perspektywie, nie możemy wypuszczać kolejnych jesiotrów. Jeśli ucierpi cały ekosystem, na co wygląda, wypuszczone młode ryby mogą nie znaleźć pożywienia. Ile zginęło naszych jesiotrów żyjących już w Odrze nie da się w tej chwili oszacować. Mam jednak nadzieję, że tylko niewielka część została zatruta - dodał.

Gessner został zapytany o to, czy podejrzewa, co mogło być przyczyną skażenia Odry. - Nie i nie zazdroszczę laboratoriom zadania polegającego na stwierdzeniu tego teraz pod dużą presją. Jeśli nie masz pojęcia, to jest to jak słynne szukanie igły w stogu siana. Jeśli nie wiadomo, co powoduje tę śmiertelność, to trzeba przeszukać po kolei całą gamę związków chemicznych, aby znaleźć cokolwiek, co może wywołać taki efekt - zaznaczył.

Dodał, że jego zdaniem musiała to być bardzo silna toksyna, albo cały koktajl toksyn. Czy mógł to być brak tlenu w wodzie? - Dane z obserwacji pokazują, że w momencie śmierci ryb nie brakowało tlenu w Odrze. Zbyt ciepła woda może mieć wpływ na jesiotra i inne ryby. W bardzo gorące lata, które wraz ze zmianami klimatu stają się coraz częstsze, ryby giną z tego powodu raz po raz. Ale to nie tłumaczy tak masowej śmiertelności - stwierdził.

d2mf388

Skażona Odra

Pierwsze sygnały o śniętych rybach w Odrze pojawiły się pod koniec lipca. Znaleziono je na dolnośląskim odcinku rzeki w okolicach Oławy. Na początku sierpnia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu stwierdził, że w wodzie występuje substancja toksyczna, która jest szkodliwa dla organizmów wodnych. Wrocławski WIOŚ zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.

W kolejnych dniach zanieczyszczenie dotarło na lubuski odcinek Odry. Polskę obiegły zdjęcia śniętych ryb wyrzucanych na brzeg. 10 sierpnia Wody Polskie informowały, że z rzeki wyłowiono pięć ton śniętych ryb, następnego dnia była to już liczba dwukrotnie większa. Mieszkańcy terenów nadodrzańskich informują też, że widzieli w rzece martwe bobry.

Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak skierował wojsko do pomocy w usuwaniu szkód.

d2mf388

Do 12 sierpnia skażenie wystąpiło również na zachodniopomorskim odcinku rzeki. Tego dnia rozesłano też pierwsze alerty RCB do mieszkańców. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował, by nie wchodzić do wody i nie kąpać się w niej.

Źródło: zeit.de

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2mf388
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2mf388
Więcej tematów