Trwa ładowanie...
d3dlx98

Gen. Roman Polko: w otoczeniu prezydenta brakuje człowieka, który ma wiedzę o armii

- W otoczeniu prezydenta Andrzeja Dudy brakuje głosu człowieka, który ma wiedzę instytucjonalną na temat armii i mógłby na bieżąco informować głowę państwa o tym, co armię boli i jak należałoby chociażby rozgrywać nasze sprawy w NATO - mówi WP gen. Roman Polko, były dowódca GROM-u. Jak dodaje, warto aby prezydent wykonał gest wobec rezygnujących generałów - na przykład powołując taką osobę na stanowisko doradcy.

d3dlx98
d3dlx98

Gen. Jerzy Gut zrezygnował właśnie ze stanowiska. To kolejna taka decyzja, ale czy jest wspólny mianownik dla nich wszystkich?

Gen. Roman Polko: - Problemem jest przede wszystkim to, że nie są to zwyczajne odejścia. Wojskowi, którzy teraz rezygnują, kształtowali się już w nowej rzeczywistości - mają też doświadczenie bojowe z Iraku, Afganistanu. Mają też dyplomy z uczelni amerykańskich, kanadyjskich, niemieckich czy brytyjskich. To jest pokolenie żołnierzy, o którym - a rozmawiałem o tym ze śp. Lechem Kaczyńskim - prezydent mówił bardzo dobrze.

WP: A co konkretnie?

Że ta nowa generacja jest cenna i że nawet wcześniej należy pewnych ludzi z niej awansować, aby ich przygotowywać do zajmowania kluczowych stanowisk w NATO.

Nawet w tej chwili na te kolejne odejścia z armii patrzymy z perspektywy własnego podwórka, a powinniśmy przecież patrzeć z perspektywy Sojuszu. Dlaczego tych - przecież bardzo dobrze przygotowanych oficerów - nie "eksportujemy" teraz do struktur NATO? Dlaczego po pewnym - na przykład pod okiem prezydenta - przygotowaniu dyplomatycznym nie reprezentują Polski w Pakcie?

d3dlx98

WP: Pan pyta, ale niech pan odpowie.

Po pierwsze mam wrażenie, że - na początek - brakuje komunikacji i zwykłej rozmowy. Bo to nie jest tak, że - jak mówił pewien poseł - to generał ma się dogadać z ministrem, a nie minister z generałem.

WP: Pieczę nad armią mają minister obrony i prezydent.

Ale generał, żeby spróbować się porozumieć z ministrem, najpierw musi trafić przed oblicze tego ministra. A jeśli nie jest do tego dopuszczany, to co wtedy? I po drugie: przykleja się tym ludziom, którzy teraz odchodzą, łatki jak z numerem PESEL, bo rozpoczynali służbę przed 1990 r. Przecież wtedy ci generałowie kopali rowy i tyrali na poligonie.

d3dlx98

WP: To dlaczego są de facto wypychani z armii?

Racjonalnie nie jestem w stanie panu odpowiedzieć, bo tego nie da się zrozumieć.

WP: Wspomniał pan swoje rozmowy z Lechem Kaczyńskim o wojsku. I co prezydent mówił?

Byłem wtedy p.o. szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Taką dłuższą rozmowę mieliśmy lecąc śmigłowcem na pewną uroczystość, a rozmawialiśmy także przy okazji nominacji. Wtedy gen. Mieczysław Gocuł był jeszcze pułkownikiem i nawet chciałem go zaangażować do pracy w BBN, ale losy potoczyły się inaczej. Razem z nim zresztą studiowałem, podobnie znam też gen. Marka Tomaszyckiego i pozostałych generałów, którzy odchodzą. To twardzi i pryncypialni oficerowie, a do tego świetnie wykształceni.

d3dlx98

To nowa generacja oficerów, która ma doświadczenie na polu walki. Pozbawienie wojska właśnie takich ludzi, to utrata kapitału, z którego trzeba korzystać.

WP: Kto rządzi w wojsku? Minister obrony czy prezydent, który konstytucyjnie jest zwierzchnikiem sił zbrojnych?

Byłoby dobrze, gdyby doszło tu do jakiegoś porozumienia. W poprzednim układzie, kiedy ministrem obrony był jeszcze Tomasz Siemoniak, to szef BBN gen. Stanisław Koziej rozwalił mu system dowodzenia - także w wojskach specjalnych - tworząc dualizm w dowodzeniu. A teraz z kolei zwierzchnik sił zbrojnych - prezydent - właściwie nie reaguje na odejścia z armii, które osłabiają jej potencjał.

d3dlx98

W wojsku polskim nie dzieje się tragedia, bo mamy teraz - jak mówiłem - doświadczenie z Iraku i Afganistanu, szeroką kadrę, która nie malowała trawy na zielono, ale walczyła na froncie. Problemem jest to, że zbyt szybko ten kapitał wytracamy, przez co w wojsku tworzy się wyrwa pokoleniowa.

WP: W czasie rządów PO, jak pan mówi, dominował ośrodek prezydencki, jeśli chodzi o wojsko. A teraz to minister jest najważniejszy?

Wówczas tak było, bo przecież to nawet prezydent Bronisław Komorowski ogłaszał wyniki przetargu na śmigłowce, co było dość kuriozalne. A teraz? Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz jako bezpośredni zwierzchnik od początku do końca odpowiada za wojsko. Nie wiem, jaki wpływ ma tu prezydent Andrzej Duda, ale ani razu nie zabrał głosu w sprawie odejść z armii.

d3dlx98

Jeśli spojrzymy na USA, to tam prezydent Donald Trump ma w swoim najbliższym otoczeniu - na stanowiskach ministerialnych i wśród doradców - generałów. Ostatnio takie stanowisko proponował gen. Robertowi Howardowi, który dowodził GROM-em w Iraku. W Polsce z kolei mamy tendencję zupełnie odwrotną - takich ludzi się wypycha. Oczekiwałbym jednak od zwierzchnika sił zbrojnych, aby komuś takiemu jak gen. Gocuł czy gen. Tomaszycki po prostu zaproponował stanowisko doradcy. Oni mają świetne kontakty w NATO, bo szef Sztabu Generalnego był już niemal dyplomatą. Żaden taki gest w kierunku ludzi odchodzących z armii nie został przez Andrzeja Dudę wykonany.

WP: Słyszę w pana słowach żal.

Zdecydowanie tak. W otoczeniu prezydenta brakuje głosu człowieka, który ma wiedzę instytucjonalną na temat armii i mógłby na bieżąco informować głowę państwa o tym, co armię boli i jak należałoby chociażby rozgrywać nasze sprawy w NATO. Trzeba się tu nauczyć korzystać z narzędzi, które się ma. Dam przykład. Kiedy minister Macierewicz ogłaszał, że Egipt sprzedaje okręty Mistral Rosjanom za jednego dolara, to mam tu kluczowe pytanie: czy taką informację przekazał attaché Egiptu, czy taka informacja dotarła do MON z innego miejsca?

d3dlx98

WP: MON wskazuje w odpowiedziach na to pytanie, że źródło jest niejawne i nie będzie ujawnione.

Po to są odpowiednie struktury w NATO i w państwach członkowskich oraz attachaty wojskowe, aby się z nimi kontaktować. Komunikacja w postaci wydawania dyrektyw z jednej strony powoduje, że władza - jakakolwiek by nie była - odrywa się od społeczeństwa. A w armii jest to tym bardziej niebezpieczne.

WP: Według informacji MON w Sztabie Generalnym wymieniono 90 procent oficerów na stanowiskach dowódczych, a w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych - 82 procent. Czy to ma realny wpływ na zdolności obronne państwa?

Zdecydowanie. Jeśli wymieniono tak wielu oficerów na kluczowych stanowiskach, te instytucje będą się teraz zajmować własną organizacją i tworzeniem się od nowa, a nie dowodzeniem wojskiem. Z pewnością jest to bardzo niebezpieczne dla ciągłości dowodzenia.

d3dlx98
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3dlx98
Więcej tematów