Zamieszki w Tbilisi. Starcie z policją polskiego dziennikarza
W Gruzji trwają protesty przeciwko polityce rządu. Służby używają siły wobec demonstrantów, co spotkało się z krytyką prezydentki kraju. Korespondent TVP również doświadczył bliskiego spotkania z gruzińską policją. "Dziennikarze nie mają żadnej taryfy ulgowej" - napisał Bartłomiej Bublewicz.
04.12.2024 | aktual.: 04.12.2024 07:16
W stolicy Gruzji, Tbilisi, od sześciu dni trwają demonstracje, w których policja stosuje gaz łzawiący i armatki wodne przeciwko proeuropejskim protestującym. Wydarzenia te przyciągają uwagę lokalnych i międzynarodowych mediów. Demonstranci, mimo ostrzeżeń ze strony premiera Irakliego Kobachidze, nadal licznie wychodzą na ulice.
Premier Kobachidze oskarżył rywali politycznych oraz organizacje pozarządowe o próbę zamachu na władzę, zapowiadając działania przeciwko organizatorom protestów. W odpowiedzi prozachodnia prezydentka Salome Zurabiszwili skrytykowała brutalne działania policji, uznając je za nieproporcjonalne i nieadekwatne do sytuacji.
Dziennikarz TVP Bartłomiej Bublewicz na własnej skórze doświadczył działań gruzińskiej policji. Na nagraniu widać, jak do dziennikarza podbiegają policjanci i łapiąc za ręcę przepychają do przodu. "Dziennikarze nie mają żadnej taryfy ulgowej" - napisał dziennikarz.
Dwa dni wcześniej, jak pisze Bublewicz, "ekipa TVP World w nocy doświadczyła bliskiego spotkania z policyjną armatką wodną". Jedna osoba z grupy ma widocznie podbite oko.
Przyczyny i przebieg demonstracji
Protestujący od 28 listopada masowo sprzeciwiają się decyzjom Gruzińskiego Marzenia, które postanowiło zawiesić wstąpienie do Unii Europejskiej do 2028 roku. Demonstranci wyrażają swoje niezadowolenie poprzez rzucanie fajerwerków w budynki parlamentu i policji oraz noszenie flag Gruzji i UE.
Dodatkowym punktem napięcia jest decyzja gruzińskiego Sądu Konstytucyjnego, który odmówił rozpatrzenia skarg prezydentki Zurabiszwili i opozycji dotyczących unieważnienia wyników wyborów parlamentarnych z 26 października. Wydarzenie to podsyca napięcia polityczne i społeczne w kraju."
Źródło: PAP, TVP