Wykluczanie czy inkluzywność? [OPINIA]

"Trzaskowski walczy z krzyżem" - podniósł się szum po prawej stronie sceny politycznej. Część duchownych, a także świeckich katolików, uznało to za powrót komunizmu, a inni zarzucili prezydentowi Warszawy "opiłowywanie katolików". Sprawa jest jednak zdecydowanie bardziej skomplikowana – pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

Wykluczanie czy inkluzywność? [OPINIA]Rafał Trzaskowski
Źródło zdjęć: © PAP
Tomasz P. Terlikowski
685

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Jestem człowiekiem wierzącym. Na szyi noszę krzyżyk i szkaplerz (zazwyczaj ukryte pod ubraniem), a na biurku (tym w domu, bo w pracy już nie, ale to wyłącznie dlatego, że nie mam biurka tylko dla siebie) mam poza zdjęciami żony i dzieci także krzyżyk, ikonę Matki Bożej, a także menorę i uświadamiającą przemijanie czaszkę.

Symbole te uświadamiają mi, jako człowiekowi wierzącemu, przemijalność, znaczenie każdej chwili, a także to, że moje zaangażowania - jak je rozumiem - mają nie tylko znaczenie doczesne, ale i skierowane są ku sferze sacrum. Jestem głęboko przekonany, że obecność takich symboli, ale także innych, związanych z innymi systemami religijnymi czy światopoglądowymi, może pomagać w skupieniu, zaangażowaniu także innym osobom. Ich obecność - w przestrzeni pracy, także pracy służbowej - nie powinna być zakazana.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Afera w Lewicy. Działano za plecami władz partii

Dyskrecja i zdrowy rozsądek

Każdy urzędnik, tak jak każdy inny pracownik, powinien mieć - w związku z tym - prawo do postawienia na swoim biurku dyskretnego (bo też nie chodzi o to, by narzucać, eksponować, epatować swoją religijnością czy swoim światopoglądem) symbolu swojej wiary. To może być krzyż, menora, posążek Buddy, flaga LGBTQ+ czy jakikolwiek inny symbol religijny czy ideowy.

Pluralizm, ale także szacunek dla postaw religijnych (bądź ich braku) czy ideowych, powinien sprawić, że w przestrzeni półprywatnej (a taką jest biurko pracownika) powinien mieć on - właśnie wypływającą z wolności religijnej - możliwość umieszczenia symboli dla niego ważnych. Zasada neutralności oznaczać zaś powinna, że szefostwu nic do tego, a zasada tolerancji, że pozostali pracownicy - zachowując prawo do postawienia swoich symboli - nie powinni krytykować czy atakować symboli, także tych, które im nie odpowiadają. Rozsądek i kultura osobista sprawia zaś, że symbole, o których mówimy, nie powinny być narzędziem epatowania swoimi poglądami, a raczej dyskretnym ich symbolem.

I - jeśli uważnie wczytać się w zasady zaprezentowane przez Urząd Miasta Warszawy - to to fundamentalne prawo do obecności symboli religijnej w przestrzeni biurka pracownika nie zostały naruszone. "W budynkach urzędu dostępnych dla osób z zewnątrz oraz podczas wydarzeń organizowanych przez urząd nie eksponuje się w przestrzeni (np. na ścianach, na biurkach) żadnych symboli związanych z określoną religią czy wyznaniem" - można przeczytać w dokumencie.

Zakaz dotyczy bowiem nie biurek w ogóle, ale miejsc, w których obsługiwani są petenci, a mowa jest nie o obecności, a o eksponowaniu. Jednym słowem tam, gdzie urzędnicy pracują sami, tam obecności symboli religijnych czy ideowych nikt w ogóle nie kwestionuje. Tam jest ona, co podkreślają zresztą urzędnicy warszawskiego ratusza, w pełni dopuszczalna. "Podkreślam, że każda osoba pracująca w urzędzie ma prawo używać symboli religijnych zgodnie ze swoimi przekonaniami. Standardy tego nie zakazują, mówią jedynie o neutralności urzędu jako instytucji i odnoszą się wyłącznie do przestrzeni dostępnych dla osób z zewnątrz" - zaznacza Monika Beuth, rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy.

Jeśli więc można na poważnie zadać jakiekolwiek pytanie ws. tego stanowiska, to jedynie takie: czy urzędnik obsługujący ludzi ma prawo do postawienia na swoim biurku - nie eksponując tego, ani nie narzucając, dyskretnie - np. mały obrazek Matki Bożej albo niewielki krzyżyk, który w dyskretny, nienarzucający sposób, będzie towarzyszył mu w pracy? Jeśli tak, to jak się zdaje, można uznać, że wolność sumienia i wyznania (która zawiera w sobie także wolność manifestowania przekonań) nie została naruszona.

Neutralność przestrzeni publicznej

Inaczej rzecz wygląda w kwestii przestrzeni publicznej. Tu rzeczywiście zalecenie jest jasne. Urzędy miejskie mają nie eksponować symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Decyzja ta jest, nie ma co do tego wątpliwości, dyskusyjna, także z perspektywy prawnej.

Owszem, są w Unii Europejskiej kraje, które takiej obecności całkowicie zakazują, ale są i takie, które niektóre z tych symboli uznają ze element kształtujący tożsamość społeczną i na nie - w określonych prawnie ramach - zezwalają. Model całkowitej neutralności, nieobecności symboliki religijnej, nie jest jedynie możliwym, choć uczciwie trzeba przyznać, że staje się coraz bardziej powszechny.

Źródła tej zmiany są dość oczywiste. Z jednej strony jest szybka laicyzacja i sekularyzacja, która sprawia, że w niektórych społeczeństwach zachodnich chrześcijanie (bo mowa akurat o symbolach chrześcijańskich) nie stanowią już nawet połowy obywateli, a napływ migrantów wprowadza w życie publiczne reprezentantów innych religii, z których część ma silny wymiar misyjny i odrzuca symbolikę chrześcijańską. To zaś może skłaniać polityków i prawników - z jednej strony - do budowania przestrzeni urzędowej wolnej od wszystkich symboli religijnych, ale - z drugiej (bo i o tym trzeba pamiętać) - do eksponowania symboli religijnych niezgodnie z ich przeznaczeniem, czyli jako elementów tożsamości politycznej skierowanej przeciwko komuś.

Oba te zjawiska zachodzą w przestrzeni publicznej świata zachodniego. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego w niektórych z krajów zachodnich wprowadza się takie rozstrzygnięcia, a jest nim pojawiająca się emocja antychrześcijańska. Część z elit politycznych w chrześcijaństwie widzi siłę napędową kolonializmu, dla innych jest ona elementem homofobicznej czy patriarchalnej struktury społecznej, a jeszcze dla innych pozostaje przeciwnikiem ideowym. Z tych powodów postuluje się wyeliminowanie symboli chrześcijańskich z przestrzeni publicznej.

Uzasadnienie decyzji warszawskiego ratusza jest jeszcze inne, a nieobecność symboli religijnych ma być elementem inkluzywności i akceptacji każdego, niezależnie od poglądów religijnych czy tożsamości seksualnej. Czy to rzeczywiście w Polsce jest problem? Nie jestem dobrą osobą, by to oceniać, bo jestem człowiekiem wierzącym, a krzyż jest dla mnie symbolem miłości i solidarności Boga z człowiekiem. Rozumiem jednak, że część z osób może go postrzegać inaczej, a wiem - z własnego doświadczenia - że w wielu warszawskich urzędach rzeczywiście jest coraz więcej ludzi z innych przestrzeni religijnych, a także coraz więcej ludzi niewierzących czy wyznających inne niż chrześcijaństwo systemy ideowe. To mógłby być argument za takim rozstrzygnięciem, ale… i tu warto wspomnieć, że wcale nie jest jasne, że rzeczywiście takie postulaty "uwolnienia" przestrzeni publicznej od symboli religijnej rzeczywiście się pojawiły. Wygląda to raczej - szczególnie jeśli przeczyta się wszystkie zasady - na swoistą ideową i polityczną nadgorliwość urzędu.

Procesów społecznych nie należy przyspieszać

To jest być może najbardziej niebezpieczne w tej decyzji, a konkretniej - w modelu jej komunikowania. Polska się laicyzuje i liberalizuje obyczajowo, co do tego nie ma sporu. Warszawa staje się - powoli, ale realnie - miastem wielokulturowym i coraz bardziej wieloreligijnym, a władze miasta nie powinny tego ignorować.

Kłopot polega tylko na tym, że prezydent Warszawy takimi, a nie innymi decyzjami zdaje się chcieć wpływać na przyspieszenie tego procesu, a nie po prostu na niego reagować. To niebezpieczne społecznie, bo - po pierwsze - pozwala rozbujać emocje społeczne i postawić zarzut działania antychrześcijańskiego. To zaś wzmacnia siły społeczne, które próbują - wbrew faktom - przekonywać, że w Polsce "katolicy są opiłowywani".

Mocne powiązanie tych zapisów z wprowadzaniem języka inkluzywnego - wciąż nieoczywistego dla wielu mieszkańców Warszawy - buduje zaś wrażenie, że inkluzywność, otwarcie ograniczone ma być tylko do zwolenników rozwiązań progresywnych, zaś osoby nastawione nieco bardziej tradycyjnie czy konserwatywnie są powoli wypychane, a przynajmniej niewysłuchiwane przez obecne władze Warszawy.

To - szczególnie, gdy jest źle komunikowane - wzmacnia wrażenie podziału, ale także nastawia negatywnie do generalnie pozytywnych zmian związanych z włączający językiem. A to akurat nie jest dobrze, bo zmiany językowe mają także swoje ogromne znaczenie, choćby w kontekście walki z przemocą. To zaś ucieka, bo wszyscy w kontekście polskim skupili się na krzyżach.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski

*Autor jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in.: "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia"

Wybrane dla Ciebie

Europa zignorowała zagrożenie. "Jest bezbronna"
Europa zignorowała zagrożenie. "Jest bezbronna"
USA "wrogiem" Europy? Działania Trumpa na to wskazują
USA "wrogiem" Europy? Działania Trumpa na to wskazują
Ukraina odpowiada USA. Wskazali prawdziwy powód wojny
Ukraina odpowiada USA. Wskazali prawdziwy powód wojny
Tusk apeluje ws. bezpieczeństwa Polski. Zwrócił się do prezydenta
Tusk apeluje ws. bezpieczeństwa Polski. Zwrócił się do prezydenta
Szczątki rakiety spadły w Polsce. Jest reakcja firmy Muska
Szczątki rakiety spadły w Polsce. Jest reakcja firmy Muska
Wybory w Niemczech. Jak zagłosują Polacy?
Wybory w Niemczech. Jak zagłosują Polacy?
Trump łagodzi narrację? "Zełenski powinien spotkać się z Putinem"
Trump łagodzi narrację? "Zełenski powinien spotkać się z Putinem"
Rosjanie uderzyli z dużą mocą. Są ofiary śmiertelne wśród cywilów
Rosjanie uderzyli z dużą mocą. Są ofiary śmiertelne wśród cywilów
Anglia wstrząśnięta zbrodnią. Wielokrotny gwałt na 14-latce
Anglia wstrząśnięta zbrodnią. Wielokrotny gwałt na 14-latce
Ściągnęli nurków. Szukali szczątków rakiety Muska w Polsce [ZDJĘCIA]
Ściągnęli nurków. Szukali szczątków rakiety Muska w Polsce [ZDJĘCIA]
Łukaszenka przemówił w stodole. Przestrzegł Rosjan
Łukaszenka przemówił w stodole. Przestrzegł Rosjan
Niemcy mają problem. Tajemnicze filmiki pod lupą służb
Niemcy mają problem. Tajemnicze filmiki pod lupą służb