Mrzonki Dugina: Putin liderem konserwatywnego świata [OPINIA]

Aleksander Dugin wraca jako prorok wielkiego "obrońcy tradycji", jakim ma być Władimir Putin. Jego opowieści brzmią wprawdzie - dla polskiego ucha absurdalnie - absurdalnie, ale mogą przekonać część sfrustrowanych, słabo znających Rosję konserwatystów w Stanach Zjednoczonych czy na globalnym Południu. A tego lekceważyć nie należy - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.

Władimir Putin i Aleksander Dugin
Władimir Putin i Aleksander Dugin
Źródło zdjęć: © East News
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Jest nowy tekst Aleksandra Dugina. Putinowska, propagandowa agencja RIA Nowosti zamieściła potężny esej rosyjskiego, putinowskiego ideologa, w którym - po raz kolejny -próbuje nadać ideowe zakorzenienie polityce Władimira Putina, a także przyczynić się do zbudowania, już nie do końca nowej, tradycjonalistycznej, konserwatywnej międzynarodówki, w której Rosja będzie odgrywać rolę porównywalną do tej, którą w międzynarodówce komunistycznej odgrywał Związek Sowiecki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosja, w myśleniu duginowskim, staje się liderem światowego tradycjonalizmu, a Władimir Putin przywódcą, który personifikować ma opór "tradycji" przeciwko zachodniemu "nihilizmowi". "W naszej zawziętej konfrontacji z Zachodem, balansującym na krawędzi konfliktu nuklearnego i trzeciej wojny światowej, problem wartości staje się coraz bardziej istotny. Wojna z Ukrainą to nie tylko konflikt państw z ich uzasadnionymi interesami narodowymi, ale zderzenie cywilizacji zaciekle broniących swoich systemów wartości" - przekonuje Dugin.

"Daje to Rosji wyjątkową szansę: stanąć na czele światowego zwrotu konserwatywnego. Nadszedł czas, aby wprost stwierdzić, że Rosja walczy z roszczeniami cywilizacji zachodniej do uniwersalności swoich wartości i całkowicie i całkowicie opowiada się za tradycją, zarówno swojej własnej (narodowości rosyjskiej, państwa prawosławnego), jak i wszystkich innych. Przecież im też grozi nieuchronna zagłada w przypadku triumfu globalizmu i utrzymania zachodniej hegemonii" - oznajmia Putin.

Rosja ojczyzną światowego konserwatyzmu?

Te krótkie fragmenty "diagnozy" Dugina nie ujawniają całego jego niebezpieczeństwa. Wbrew pozorom bowiem Dugin nie odwołuje się tylko do odmiennych od zachodnich tradycji, ale sprytnie gra na lękach i obawach części społeczeństw zachodnich (w tym także polskiego). Te lęki i obawy nie tylko umacniają prawicowe populizmy w Stanach Zjednoczonych czy społeczeństw unijnych, ale i stają się elementem "gry" religijnej prowadzonej przez część duchownych katolickich, a także liderów konserwatywnej nawet w Polsce. Oczywiście, przynajmniej w Polsce, nikt nie będzie odwoływał się do Dugina, ale jego propaganda i model myślenia - i to jest prawdziwy problem - może być przekonujący dla części społeczeństwa, bo - jego elementy - już są obecne w przekazie politycznym i religijnym.

I tak Dugin (ale wystarczy zajrzeć do bardziej konserwatywnej czy religijnej bańki w polskich mediach społecznościowych, by zobaczyć to samo) przekonuje, że istotą cywilizacji zachodniej jest absolutny indywidualizm, ideologia LGBTQ+, kosmopolityzm, posthumanizm, nieograniczona migracja, zniszczenie wszelkich form tożsamości, krytyczna teoria rasy (według której narody wcześniej uciskane mają z kolei pełne prawo uciskać swoich byłych prześladowców), relatywistyczna i nihilistyczna filozofia postmodernizmu.

Jeśli pominąć "krytyczną teorię rasy" (bo to przekaz skierowany bardziej do Stanów Zjednoczonych) wszystkie elementy opisu "nihilistycznej cywilizacji zachodniej", przed którą musimy się bronić, przedstawiając jej "wartości tradycyjne" są obecne w debacie publicznej. I żeby nie było wątpliwości, nie twierdzę, że to efekt propagandy rosyjskiej, sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, bo to raczej splot wielu problemów, autentycznych zjawisk społecznych, medialnej propagandy, tempa zmian, których nie obejmują intelektualnie społeczeństwa, ale także kryzysu wartości, z którym mamy do czynienia. Problemem jest jednak to, że rosyjska propaganda jest w stanie skutecznie rozgrywać te lęki, posługiwać się nimi i na nich budować poparcie dla swojej polityki. A to jest już niebezpieczne, nawet w Polsce, ale jeszcze bardziej w innych krajach zachodnich, które naszego doświadczenia w relacjach z Rosji nie mają.

Interesujący jest także duginowy opis "cywilizacji rosyjskiej", która ma być cywilizacją tradycji. Rosja ma prezentować przeciwstawienie tożsamości społecznej indywidualizmowi, patriotyzm kosmopolityzmowi, zdrową rodzinę kulturze "legalizacji perwersji", religię, która przeciwstawia się nihilizmowi, materializmowi i relatywizmowi, tożsamość historyczną przeciwko kulturze odrzucenia tradycji itd. Jednym słowem Rosja - wbrew faktom - ma być krainą odrodzonej religii i tradycji, niemal tak jak Związek Radziecki był "światową ojczyzną robotników".

Bajki Dugina

Trudno tę wizję traktować poważnie, i to nie tylko dlatego, że Zachód - wbrew opisowi Dugina, a nawet części zachodnich konserwatystów - wcale tak nie wygląda. Masowej migracji stop mówią już nie tylko politycy skrajnej prawicy, ale coraz częściej także centrum, a nawet lewicy. Tożsamość, w tym tożsamość narodowa, jako istotny element polityki wraca na pełnym gazie w politykach krajów Unii Europejskiej, a w Stanach Zjednoczonych nigdy nie zniknęły. Obawy przed postulatami LGBTQ+, choć żywe choćby w Polsce, w wielu zachodnich społeczeństwach już nie budzą emocji społecznych, bowiem zostały zaakceptowane.

Ale trudno też poważnie traktować bajki Dugina odnoszące się do Rosji. Wszystko można powiedzieć o tym kraju, ale nie to, że jest on ostoją religii i konserwatyzmu. Praktykuje religijnie regularnie kilka procent Rosjan, aborcja dotyka ponad połowy poczętych w tym kraju dzieci, a wskaźniki rozwodowe są o wiele wyższe niż w krajach zachodnich. Fikcją jest także rzekomo "wspólnotowy" charakter tej polityki, bowiem indywidualizm, nacisk na klasowy egoizm jest w tym społeczeństwie o wiele silniejsze niż w egalitarnych społeczeństwach skandynawskich.

Fikcją (określimy ją literacką) jest także uznanie reżimu Putina za konserwatywny z innych powodów. Istotnym elementem konserwatyzmu - przynajmniej tak jak jest on rozumiany na Zachodzie - jest także szacunek dla norm prawnych, w tym norm prawa międzynarodowego. Sprzeczny z prawem międzynarodowym atak na suwerenny kraj, ignorowanie granic konserwatywne zdecydowanie nie jest. Klasyczni konserwatyści są także zwolennikami spokoju społecznego, nawet za cenę rezygnacji z pewnych elementów własnej wizji ideowej, a Putin i jego ludzie - niekoniecznie w Rosji, bo tam ma być spokój, na Zachodzie grają na rozbujanie emocji społecznych i zniszczenie stabilności. I już choćby dlatego - a nie tylko z powodu fałszywości innych elementów przekazu Putina i Dugina - konserwatyści powinni być z nimi w ostrym sporze.

Jeśli szukać odpowiednich analogii, to trzeba by powiedzieć, że konserwatyzm Putina ma mniej więcej tyle wspólnego z konserwatyzmem i tradycyjonalizmem ile miała z nim ideologia Adolfa Hitlera. I jeden i drugi sprawnie grają na pewnych lękach, skutecznie wykorzystują zagubienie społeczeństw, a także lęk przed nurtami, które dla niektórych są skrajne, ale to wcale nie oznacza, że są w jakimkolwiek stopniu tradycyjni. I jeden i drugi zresztą - co ich także łączy - chętnie korzystają z numerologii, z ezoterycznych doradców, a także horoskopów, co także - szczególnie religijne i konserwatywne nie jest.

Nie lekceważyć ideologii

Ale, i tu dochodzimy do kluczowej kwestii, to, że jakaś ideologia jest absurdalna, nieprawdziwa czy oparta na systemie masek zakrywających prawdziwe oblicze lidera danego państwa, nie ma większego znaczenia. Istotne jest tylko to, czy jest ona w stanie odwołać się do realnie istniejących emocji społecznych, a także interesów międzynarodowych. A tak, przynajmniej do pewnego stopnia, jest.

Indie, Iran, część z krajów arabskich, Brazylia, a także szerzej Globalne Południe z niechęcią spogląda na Stany Zjednoczone i kraje Zachodu, a także odrzuca liberalną demokrację i kierunek ideologiczny, w jakim zmierzają społeczeństwa zachodnie. To oczywiście nie oznacza, że przyjmą one - jak sugeruje Dugin - przywódczą rolę Putina, ale może oznaczać, że część z ideologicznego przekazu Rosji pada na odpowiedni grunt, a same te społeczeństwa kupują wizję wojny w Ukrainie jako starcia nihilizmu i cywilizacji tradycyjnej. To zaś jest niebezpieczne dla Ukrainy, ale i dla Polski.

Ale jest jeszcze inny wymiar, być może - z naszej perspektywy nawet istotniejszy. Rosja, z perspektywy Polski, nie wygląda jak kraj konserwatywny, ale już z perspektywy Włoch (a nawet Watykanu), Hiszpanii czy USA może tak właśnie wyglądać. To nie przypadek, że konserwatywni publicyści amerykańscy odwiedzają Rosję i przeprowadzają wywiad z liderami rosyjskiej opinii. I takie ich działania, motywowane ideologicznie i przeznaczone na rynek wewnętrzny, będące elementem sporu z Partią Demokratyczną, będą kształtować postawy części amerykańskiego społeczeństwa i zmieniać linie polityczne.

Rosja będzie też - i to nie ulega wątpliwości - przyklejać się do ruchów prorodzinnych, konserwatywnych i narodowych w Europie, i nawet jeśli nie wprost wpływać w ten sposób na debatę publiczną, destabilizować spokój społeczny (na przykład wzniecając zamieszki etniczne). I właśnie dlatego nie należy lekceważyć tego, co napisał Dugin. On, nawet jeśli stracił częściowo znaczenie, pokazuje, w jakim kierunku zmierza rosyjska polityka.

Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski

*Autor jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in.: "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia".

Wybrane dla Ciebie