Oczy wszystkich zwrócone na Moskwę. Jasny sygnał dla Kremla
Kolejny atak drona w Moskwie. Maszynę zestrzelono, ale jej odłamki uszkodziły budynek centrum kongresowego w biznesowej dzielnicy. – To już seria uderzeń. Każdy atak na Moskwę podważa autorytet ludzi odpowiadających za bezpieczeństwo stolicy Rosji – mówi Wirtualnej Polsce płk rez. Piotr Lewandowski.
Do ataku drona na Moskwę doszło około godz. 4 czasu moskiewskiego. Według strony rosyjskiej bezzałogowiec został trafiony przez obronę powietrzną, a jego odłamki uszkodziły wieżowiec Expocenter. Huk spowodowany uderzeniem słyszany był w całej dzielnicy biznesowej.
Według moskiewskich władz, uszkodzona została jedna ze ścian budynku. Nikt nie zginął ani nie został ranny. W związku z incydentem tymczasowo zamknięto przestrzeń powietrzną nad moskiewskim lotniskiem Wnukowo. Atak potwierdziło rosyjskie ministerstwo obrony, Kijów nie skomentował wydarzeń w stolicy Rosji.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
To kolejny w ostatnich tygodniach w Moskwie i okolicach nalot bezzałogowców. Ostatni taki przypadek odnotowano 11 sierpnia, gdy bezzałogowiec eksplodował w zachodniej części Moskwy. Pięć dni później grupa dronów miała zostać zneutralizowana w obwodzie kałuskim, regionie graniczącym z obwodem moskiewskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sojusz przeciwko Chinom. "Polska dobrze postawiła"
- To już jest seria kąśliwych uderzeń, następuje powtarzalność. Co prawda militarnie o niedużym znaczeniu, ale ich wydźwięk propagandowy i psychologiczny jest nieoceniony. Ukraina potrzebuje dobrych informacji z frontu, bo pozostałe już takie pozytywne nie są – mówi Wirtualnej Polsce płk rez. Piotr Lewandowski, wykładowca w Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej i weteran misji wojskowych w Afganistanie oraz Iraku.
W jego opinii, Ukraina zmienia liczbę wystrzelonych dronów, by nie tworzyć schematów.
- Tym samym utrzymuje stałe zagrożenie dla mieszkańców Moskwy. Będą się zastanawiać: skoro przebił się jeden bezzałogowiec, to dlaczego nie uda się dotrzeć do celu kilkunastu kolejnym? – komentuje były wojskowy. Ale równocześnie dodaje, że ataki celowo przeprowadzane są nocą, by nie było strat w ludności cywilnej.
- W ciągu dnia, przy dużym ruchu powietrznym, dron łatwiej by się ukrył. Najwyraźniej jednak Ukraina bierze pod uwagę ewentualne straty wśród mieszkańców Moskwy i możliwość działań odwetowych. A w nocy, dodatkowo wykorzystuje mniejszą czujność Rosjan i słabsze narzędzia obserwacji – twierdzi ekspert.
I jak tłumaczy, większe zagrożenie dla dronów niż system obrony przeciwlotniczej, stanowi system zapór radiowych.
- Zapory działają bardziej obszarowo. Wydaje się, że na chwilę obecną Ukraina je pokonuje. Wykorzystuje też fakt, iż Rosjanie nie mogą stosować zbyt wielu zakłóceń elektronicznych w centrum Moskwy, bo to zakłóciłoby zbyt dużo urządzeń – dodaje płk rez. Piotr Lewandowski.
Rozmówca Wirtualnej Polski nie wyklucza, że ataki dronów są operacją łączoną z działaniami infiltracyjnymi na terenie Federacji Rosyjskiej przy użyciu grup dywersyjnych.
- Każdy atak na Moskwę podważa autorytet ludzi odpowiadających za bezpieczeństwo stolicy Rosji. Uderzenia dronami powodują problemy wewnątrz służb, które mogą się kończyć dymisjami wysoko postawionych funkcjonariuszy. Efekt będzie taki, że za chwilę wyrzucą dowódcę obrony albo znajdą innego winnego – mówi płk rez. Piotr Lewandowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski