Wybory parlamentarne 2019. Jarosław Wałęsa dla WP: Małgorzata Kidawa-Błońska będzie niezależnym premierem
– Nigdy nie wierzyłem, że Koalicja Europejska się utrzyma. Dlatego, że wiedziałem, że PSL nie będzie chciało iść we wspólnej koalicji z Nowoczesną czy Inicjatywą Polską. To nie mogło przetrwać. Ale mam nadzieję, że po zwycięskich dla nas wyborach zbudujemy wspólny rząd – mówi Wirtualnej Polsce Jarosław Wałęsa, kandydat Koalicji Obywatelskiej do Sejmu z Gdańska.
Michał Wróblewski, WP: Jak pan ocenia ruch z Małgorzatą Kidawą-Błońską?
Jarosław Wałęsa: Świetna decyzja. Pani marszałek jest doskonale przygotowana do sprawowania funkcji premiera. Jest niezależna i kompetentna. Lepszego kandydata na premiera byśmy nie znaleźli.
Kiedy pan się dowiedział?
W momencie, gdy decyzja została ogłoszona.
Skąd ta decyzja?
To rezultat długich negocjacji i konsultacji. Jeśli popatrzymy na dokonania pani marszałek, to naprawdę trudno znaleźć by było lepszą osobę. Pani Kidawa-Błońska powinna być premierem. Gwarantuje nową jakość w polityce.
I jako premier będzie niezależna?
Jej doświadczenie i droga życiowa wskazuje, że będzie niezależna.
Czyli Grzegorz Schetyna byłby złym premierem?
Nie, tego nie powiedziałem.
Ale Małgorzata Kidawa-Błońska byłaby lepsza.
Potencjał w PO drzemie naprawdę duży. Ważne, żebyśmy wykorzystywali go w całości. Nie można stawiać wyłącznie na jedną czy dwie osoby. Mamy mnóstwo wspaniałych ludzi. Nie można marnować ich możliwości. Schetyna jako szef partii, świetna kandydatka na premiera – to jest najlepsze rozwiązanie, wykorzystujące potencjał PO w pełni.
Schetyna powinien usunąć się w cień, jak wynika z zamawianych przez PO analiz opisywanych w mediach?
Nie. Powinien być aktywny, jak w ostatnich latach. Nie powinien się wycofywać. Ale jednocześnie pani marszałek powinna być – mówiąc językiem kampanijnym – wykorzystywana jeszcze bardziej.
Co powinna robić pani marszałek? Objechać Polskę wzdłuż i wszerz, jak Ewa Kopacz czy Beata Szydło w kampanii w 2015 r.?
Myślę, że tak. Ale my od miesięcy jesteśmy w ciągłej trasie, ciągle spotykamy się z wyborcami na ulicach. W każdej miejscowości byliśmy co najmniej raz, i trzeba to kontynuować. Jednocześnie stawiając na nowego gracza, jakim jest Małgorzata Kidawa-Błońska.
Co PO powinna skorygować w kampanii?
Kampania przechodzi w nieco inny tryb. Już nie tylko wsłuchiwanie się w głos Polaków, ale prezentowanie konkretnych rozwiązań dla obywateli. Na podstawie rozmów, które z Polakami przeprowadziliśmy.
Jak elektorat opozycji odbierze kandydaturę Kidawy-Błońskiej?
Myślę, że bardzo dobrze. Sądzę, że nasi wyborcy tego oczekiwali. Żeby korzystać z innego, nowego potencjału Platformy. Z ludzi, którzy dotąd nie byli wystarczająco eksponowani. Sam w swoim okręgu wielokrotnie słyszałem, że Grzegorz Schetyna jest bardzo dobrym organizatorem i zjednoczył opozycję, ale jednocześnie nie powinien być tylko jednym graczem. Że musimy wykorzystywać odpowiednio cały zespół, naszych najlepszych ludzi.
Krzysztof Brejza jak szef sztabu to też swoista personalna "nowość". Nie wykorzystał szansy?
Nie o to chodzi. Powiedziało się "A", to teraz trzeba powiedzieć "B". Trzeba po prostu sięgnąć po jeszcze większą liczbę nowych osób, które będą liderami. I musimy – jak to się mówi – jeszcze mocniej "gryźć trawę". Nie możemy spocząć na laurach, musimy intensywnie pracować.
Ale politycy PO mówią, zwłaszcza ze sztabu, że gryzą trawę jak mało kto. Tymczasem politycy PO wyjeżdżali sobie na urlopy, mimo że wakacji ponoć dla polityków miało nie być.
Ja intensywnie pracuję i spotykam się z wyborcami od wielu miesięcy. Oczywiście zawsze można zrobić więcej. I zawsze może być lepiej. Bierzemy wszystkie argumenty do serca. Ta kampania będzie szybka, krótka, bardzo intensywna. Dlatego będzie potrzebny jeszcze większy wysiłek. Ja się tego nie boję, jestem zaprawiony w boju.
Póki co wzajemnie na listach walczą ze sobą kandydaci PO. Albo rezygnują ze startu, bo zostali powycinani albo przesuwani.
To naturalne, że w każdej partii są indywidualne ambicje. Każdy chce mieć jak najlepsze miejsce na liście. To normalna rywalizacja i dyskusja.
Dyskusja, mówi pan… Schetyna nie dyskutuje z ludźmi, których przesuwa na listach na dalekie miejsca. Po prostu to robi.
Powiem o sobie. Też chciałem być numerem jeden na liście. Ale schowałem tę ambicję do kieszeni, wiedząc, że lista musi być jak najsilniejsza, żebyśmy wszyscy tworzyli mocny, zgrany zespół. A pewne problemy z miejscami na listach… No cóż, musimy pamiętać, że jesteśmy komitetem koalicyjnym, a nie idziemy pod szyldem wyłącznie Platformy. Musieliśmy brać wszystkie aspekty pod uwagę.
Sejm jest jeszcze atrakcyjnym miejscem do realizowania politycznych ambicji? Skoro tylu chętnych na listy…
Sejm nie funkcjonuje, jak powinien. Nie jest wystarczająco profesjonalny. To powinno być miejsce pracy dla posłów i musimy stworzyć warunki do pracy i egzekwować jako wyborcy tę pracę. Od lat sugeruję, żeby każdy poseł miał w Sejmie swój własny gabinet, mały pokoik, gdzie mógłby przygotowywać się do pracy, organizować spotkania…
…jak w Parlamencie Europejskim, z którego pan wraca do Sejmu.
Tak.
Ale Sejm jest za mały na pana – skądinąd słuszną – wizję.
To może powinniśmy zlikwidować hotel poselski? Posłowie mogą mieszkać poza siedzibą Parlamentu, jak w Brukseli. Ale to tylko jedna kwestia, czysto techniczna.
Co się jeszcze panu nie podoba?
Że Sejm jest zwoływany na widzimisię jednego szeregowego posła z Żoliborza. Że posłowie nie mogą być na sali plenarnej, bo w tym czasie trwają posiedzenia sejmowych komisji. W obecnym Sejmie panuje wielki bałagan i dezorganizacja. Trzeba by jego regulamin napisać od nowa.
Wracając do pani marszałek Kidawy-Błońskiej – Grzegorz Schetyna znalazł swoją Beatę Szydło?
Nie. Pani marszałek Kidawa-Błońska to gwarancja niezależności. Beata Szydło nie była niezależna. Nie podejmowała samodzielnie decyzji.
A pani premier Kidawa-Błońska będzie podejmować je całkowicie samodzielnie, jak rozumiem.
Jestem przekonany, że tak.
Ale to normalne przecież, że premier z szefem partii wspólnie wypracowują pewne decyzje.
No właśnie, to jest kluczowe słowo. Wspólnie. Po partnersku. W przypadku PiS decyzje za premiera podejmuje wyłącznie poseł Jarosław Kaczyński, który wysyła dyspozycje z Żoliborza.
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz będzie pełnić ważną rolę w polityce centralnej? A może już pełni?
Przywraca normalność w polityce. W debacie publicznej.
Jej wystąpienie 1 września było najostrzejsze politycznie. Mówiąc o II wojnie światowej, uderzyła w obóz PiS. Nawet politycy PO się od tego dystansowali. Mówili "na offie": nie ten dzień, nie ta pora.
Pani prezydent zwróciła jedynie uwagę, iż język nienawiści jest początkiem czegoś, co może skończyć się rozlewem krwi. Powiedziała prawdę.
Ale w sposób niezwykle ostry.
Ostry język jest czasem potrzebny, by przynieść opamiętanie. Trzeba reagować na chamstwo i agresję. Często słyszę na ulicy, że my, jako opozycja, jesteśmy za łagodni. Że niedostatecznie interweniujemy na działania rządzących. Ale w języku jednocześnie musimy być oczywiście ostrożni. Żeby nie zabrnąć za daleko.
Pana ojciec, Lech Wałęsa, jak zareagował na decyzję Grzegorza Schetyny ws. kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej?
Bardzo dobrze. On uważa, że Schetynie należy pomagać i go wspierać w każdej decyzji. Wiadomo, nikt nie jest idealny. Ale Schetyna stara się jednoczyć ludzi dobrej woli w tej kontrrewolucji wobec chamstwa i nienawiści państwa PiS. Tutaj lider PO ma całkowite wsparcie mojego ojca.
Donald Tusk wróci do polskiej polityki?
To wie tylko on sam.
Póki co mówi, że nie zaangażuje się w kampanię parlamentarną.
Bo nie może.
A przed wyborami europejskimi mógł?
One miały inną specyfikę. Nie oczekujmy od Donalda Tuska, że niczym rycerz na białym koniu wróci i uratuje opozycję. Jako szef Rady Europejskiej powinien być neutralny.
2 grudnia poinformuje o swojej przyszłości zawodowej. Wystartuje w wyborach prezydenckich w Polsce?
Nie wykluczam.
A powinien?
Donald Tusk ma wielki polityczny potencjał. Po kadencji szefa Rady Europejskiej – także międzynarodowy. Ma numery telefonów do wszystkich najważniejszych ludzi na świecie, jest jednym z najbardziej znanych Polaków. Taki potencjał mógłby świetnie wykorzystać jako prezydent Polski.
Grzegorz Schetyna powinien być dalej szefem PO?
Przyszłość polityczna Grzegorza Schetyny będzie zapewne w jakimś stopniu zależała od wyniku wyborów parlamentarnych, ale on sam o tym mówi.
Nie udało mu się podtrzymać projektu Koalicji Europejskiej do wyborów parlamentarnych.
Nigdy nie wierzyłem, że Koalicja Europejska się utrzyma. Dlatego, że wiedziałem, że PSL nie będzie chciało iść we wspólnej koalicji z Nowoczesną czy Inicjatywą Polską. To nie mogło przetrwać. Ale mam nadzieję, że po zwycięskich dla nas wyborach zbudujemy wspólny rząd. Chcemy, by Polacy nam znów uwierzyli, bo inaczej PiS wyprowadzi nas poza Unię Europejską i nie jest to, proszę uwierzyć, czcza pogróżka.
Rozmawiał Michał Wróblewski