Wybory parlamentarne 2019. Małgorzata Kidawa-Błońska oddechem ulgi dla członków PO. "Wszyscy gramy na nią"
Gdy Grzegorz Schetyna zrezygnował z ubiegania się o stanowisko premiera i postawił na Małgorzatę Kidawę-Błońską, cała partia odetchnęła z ulgą. Polityk Platformy Obywatelskiej: – Grzesiek zrobił dobrze sobie i nam. Zachował się mądrze. Od dziś wszyscy gramy na Małgosię.
Lipiec 2019. Na pytanie OKO.press, czy możliwe, żeby premierem ze strony Koalicji Obywatelskiej była kobieta, Małgorzata Kidawa-Błońska odpowiada: – Oczywiście, że tak. Kobiety na ważnych stanowiskach to nie kwestia wyobraźni, ale rzeczywistości.
Samokrytyka godna uznania
Za każdym razem, gdy Grzegorz Schetyna mówi o zaletach Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, przyznaje się do własnych wad. Widzą to też członkowie jego partii.
– Ludzie chcą kogoś, kto nie będzie zajmował się polityczną wojną, tylko wytrwałą pracą. Kogoś, kto koncentruje się na ludzkich sprawach. Im dłużej tego słuchałem, tym bardziej dochodziłem do wniosku, że jest tylko jedna taka osoba. Jak mogliśmy wcześniej na to nie wpaść? – stwierdził lider PO na konferencji we wtorek, gdy przedstawił – ku zdumieniu wszystkich – kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na stanowisko premiera.
– Samokrytyka Grześka jest godna uznania – śmieje się działacz PO. – A już poważnie: podjął najlepszą możliwą decyzję. Kamień z serca – dorzuca.
Małgorzata Kidawa-Błońska kandydatem na premiera. "Nie będę już musiał się tłumaczyć"
Popularny polityk PO, czołówka listy wyborczej w bastionie Platformy: – Ludzie na targach, ulicach, knajpach codziennie pytali: "kiedy, do cholery, zmienicie lidera?". Trudno było odpowiadać na te pytania, przyznam szczerze.
Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie przekonują – nawet anonimowo, gdy mogą pozwolić sobie na pełną szczerość – że wystawienie kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i wycofanie się Grzegorza Schetyny były "znakomitą" decyzją tego ostatniego.
– Grzesiek myśli na kilka ruchów do przodu, w tym przypadku uznaję, że nieco za późno. Ale i tak pokazał zmysł polityczny, zaakceptował to, że nie trawi go nasz elektorat. Trzeba to docenić – twierdzi popularny polityk PO z młodszego pokolenia. I dodaje: – Myśli też oczywiście o swojej przyszłości. Partia jest dla niego na pierwszym miejscu. A Grzesiek to partia.
Dla Schetyny – jak słyszymy – najważniejsze jest utrzymanie się w fotelu szefa partii (wybory w styczniu).
Planem B – to już plotki krążące w ugrupowaniu – jest przynajmniej kontrola nad klubem parlamentarnym. Schetyna w przypadku wyborczej klęski mógłby zostać jego szefem (o czym pisaliśmy już TUTAJ). Ale oczywiście dziś te rozważania to poziom politycznej abstrakcji.
– Kiedy dowiedzieliście się o zmianie kandydata na szefa rządu i wystawieniu Kidawy? – dopytujemy polityka PO.
– Dokładnie wtedy, kiedy pan. W momencie ogłoszenia decyzji przez Schetynę – przyznaje nasz rozmówca.
O decyzji tej wiedziało jedynie wąskie grono osób – słyszymy w PO.
– Grześkowi zależało, żeby nic wcześniej nie wyciekło. Pomysł padł w weekend, decyzję klepnięto w poniedziałek – twierdzi nasz informator.
– Rozmowy były w koalicji, w bardzo małym gronie, natomiast później jest zatwierdzenie tego przez zarząd i ja zatwierdziłem. Zatwierdziłem to jako członek zarządu. Był specjalny zarząd obiegowy – przyznał w środę rano prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w "Rozmowie Piaseckiego".
Decyzja ta nie była konsultowana z członkami partii. Kilkadziesiąt tysięcy działaczy i działaczek dowiedziało się o niej z mediów.
– Przymykam na to oko – przyznaje nasz rozmówca. – Wreszcie nie będę musiał tłumaczyć się wyborcom.
Małgorzata Kidawa-Błońska kandydatem na premiera. "Przyciąga"
Nawet jeśli Kidawa-Błońska premierem nie zostanie – w tym przypadku niewielu ma złudzenia – to uczynienie z niej liderki w wyborczym wyścigu może przynieść dla Koalicji Obywatelskiej wymierne rezultaty.
Katarzyna Lubnauer dla WP: – Liczymy na poparcie tych, którzy oczekują kogoś, kto potrafi budować wspólnotę w tak podzielonym społeczeństwie. Małgorzata Kidawa-Błońska jest dla takich wyborców świetną kandydatką. Zwłaszcza w Warszawie.
Przewodnicząca Nowoczesnej jest na stołecznej liście numerem 2. I to ona, wraz z Kidawą, ma być wyborczą lokomotywą w walce o głosy wielkomiejskich, liberalnych wyborców.
Wcześniej "jedynką" w Warszawie był Schetyna. Ostatecznie zrezygnował, wystartuje z rodzinnego Wrocławia. – Dla wyborców takiej Lewicy na przykład "Schet" jest nieakceptowalny. A Gosia z Kaśką w stolicy mogą Lewicy głosy skutecznie podebrać. Nawet mimo tego, że Kidawa jest konserwatystką – uważa stołeczny poseł PO.
Poza tym, Kidawa-Błońska ma nieporównywalnie większe szanse powalczyć o głosy kobiet. A przecież to kobiety – wedle badań OKO.press – stanowią większość elektoratu Koalicji Obywatelskiej. – Schetyna przyciągnąć może jedynie "beton", a Kidawa nasze wyborcze pole może jeszcze bardziej rozszerzyć – wieszczy rozmówca WP działający przy sztabie KO.
A propos kobiet – niektórzy twierdzą, że część posłanek Koalicji Obywatelskiej jest... zazdrosna o "awans" Kidawy-Błońskiej. – To nieprawda – przekonuje Katarzyna Lubnauer. – Wszystkim się świetnie z Małgosią współpracuje. Nie tylko w kampanii, ale także w Sejmie.
Kidawa jak Kwaśniewska
We wtorek, gdy emocje w Koalicji Obywatelskiej po decyzji o "mianowaniu" Kidawy-Błońskiej buzowały, usłyszeliśmy od polityków związanych z PO kilka ciekawych opinii i scenariuszy.
– Moim zdaniem nie można wykluczyć, że "Schet" już myśli o wyborach prezydenckich w 2020. Przecież coraz częściej mówi się o tym, że kontrkandydatką Dudy z opozycji powinna być kobieta. Dla Dudy kobieta byłaby ciężkim przeciwnikiem, którego nijak nie dałoby się atakować. A zwłaszcza Małgosi – uważa jeden z rozmówców.
– To totalnie wywróciłoby stolik – dorzuca inny, zupełnie poważnie. Po chwili z uśmiechem dodaje: – Kidawa w stylu przypomina trochę Jolę Kwaśniewską [byłą Pierwszą Damę - przyp. red.]. Ludzie przecież ją kochali. Małgosię też mogą pokochać.