Aleksandra Dulkiewicz na "szpicy" walki z PiS. Prezydent Gdańska wywołała zamieszanie w PO
– Jej ostatnia aktywność może zagrozić tylko i wyłącznie jej – mówią o Aleksandrze Dulkiewicz politycy PO. Jednak niektórzy z nich obawiają się, że wpadki prezydent Gdańska i jej nie do końca przemyślane wystąpienia niekorzystnie wpłyną na kampanię opozycji. Zwłaszcza po 1 września.
02.09.2019 | aktual.: 02.09.2019 20:20
Aleksandra Dulkiewicz inspiruje się Donaldem Tuskiem, ale popełnia wpadki jak Bronisław Komorowski – twierdzą niektórzy. Prezydent Gdańska mierzy wysoko, ale jej ambicje rosną odwrotnie proporcjonalnie do szans, jakie ma na bycie kandydatką opozycji w wyborach prezydenckich w 2020 r. Ona sama mówi dziś oficjalnie: "nie".
Polityk PO: – Stara się, ale na razie strasznie się ślizga. Wiem, że chciałaby kiedyś "wyjść" poza Gdańsk. Ale Pałac Prezydencki? Nie żartujmy.
Trzy nazwiska. W tym Aleksandra Dulkiewicz?
Kilka tygodni temu, jedna z warszawskich restauracji, zamknięte spotkanie czołowych polityków PO z dziennikarzami. – Myślicie już o wyborach prezydenckich? – zagadujemy jednego z członków zarządu partii.
Ten uśmiecha się: – Mamy trzy nazwiska.
– Kto będzie kandydatem? – dopytujemy.
– Mogę tylko powiedzieć: jednym z "kandydatów na kandydata" jest kobieta.
CZYTAJ TEŻ: Fala krytyki na Aleksandrę Dulkiewicz
Aleksandra Dulkiewicz. Pani premier czy prezydent
Wtedy media zaczynają rozpisywać się o możliwej kandydaturze Aleksandry Dulkiewicz. pada nawet hasło: "Dulkiewicz 2020".
Kilkanaście tygodni później następczyni śp. Pawła Adamowicza jest bohaterką okładki sympatyzującego z opozycją tygodnika "Newsweek". "W ratuszu mówią na nią: Pani premier" – pisze gazeta w laurkowym tekście.
Ale ambicje Dulkiewicz – jak twierdzą niektórzy – sięgają wyżej. Tyle że mają one rosnąć odwrotnie proporcjonalnie do szans, jakie ma Dulkiewicz, by być kontrkandydatem Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich w 2020 r.
– To kandydatura medialna – słyszymy wśród polityków PO.
Dulkiewicz w najnowszym wywiadzie dla "Wprost" mówi w sposób dość zaskakująco otwarty i jednoznaczny: "nie powinnam być kandydatką PO na prezydenta Polski".
– Bo nigdy nie miała i nie będzie mieć na to szans – dorzuca złośliwie rozmówca z Platformy.
Aleksandra Dulkiewicz. "Nie szkodzi opozycji, szkodzi sobie"
– Lubię ją, ale to osoba kompletnie niedoświadczona politycznie. Urzędniczka z ambicjami politycznymi, ale "nieopierzona", u której ta niby "świeżość", którą jej się przypisuje, jest dziś wadą, nie zaletą – analizuje jeden z rozmówców, były już polityk Platformy.
Inny dorzuca: – Niektórzy chcieli u nas, żeby była naszą kandydatką do parlamentu, ale ona nie chciała, poza tym zarząd partii nie widział dla niej wysokiego miejsca na liście. Bo "za ciasno". Co nie znaczy, że Olka nie chciałaby kiedyś. Dziś chce się "budować" politycznie, co widać aż za bardzo, "przegrzewa się". W biciu PiS jest czasem ostrzejsza od nas. Ale czy to pomaga?
– Ale jej czy wam? – dopytujemy.
– Nie wiem, czy nam pomaga, na pewno nam jako opozycji nie szkodzi. Na pewno nie pomaga sobie – uważa polityk PO z Trójmiasta.
Dystans do Dulkiewicz
Wielu twierdzi, że Dulkiewicz strzeliła sobie w stopę, uderzając w PiS podczas obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
Na Westerplatte mówiła m.in. o wojnie rządzących ze społeczeństwem, czyniąc wyraźne aluzje pod adresem obecnej władzy w Polsce. Tylko nieliczni sympatyzujący z opozycją dziennikarze – jak Tomasz Lis – bronili jej przemówienia. Politycy PO się od tego wystąpienia dystansowali. Nie podawali go dalej w mediach społecznościowych, nie komentowali.
– Nie ten dzień, nie ta pora – mówi jeden z nich.
Kilka godzin później było jeszcze gorzej. Dulkiewicz popełniła jedną z największych wpadek odkąd objęła urząd włodarza Gdańska. Burmistrza Londynu – muzułmanina, Pakistańczyka z pochodzenia – nazwała "egzotycznym". W jego obecności.
Zwolennicy PiS – a nawet niektórzy działacze lewicy – w mediach społecznościowych przypisywali Dulkiewicz (niesłusznie) rasistowskie pobudki. Tyle że prezydent Gdańska – tłumaczą świadkowie wystąpienia – po prostu "palnęła". – Od razu przełknęła ślinę, była wyraźnie zmieszana i widać było, że "chlapnęła" głupotę – twierdzi jeden z nich.
Dziennikarka Joanna Miziołek stwierdza po tym: "Pani prezydent po prostu taka jest. Jest niedoświadczona, nie ma zmysłu politycznego i jak się okazuje dyplomatycznego. Jest w polityce świeżością i dlatego PO z niej korzysta, ale w kuluarach politycy tej partii załamują nad nią ręce".
A PiS ma używane. – Ta wczorajsza sytuacja, kiedy wystarczył widok osoby o nieco ciemniejszym kolorze skóry, żeby pani Aleksandra Dulkiewicz użyła słowa "egzotyczny", to ma być ta tolerancyjna, otwarta, światła, część opozycji? Mówiąc pół żartem, pół serio, to jest nadzieja dla tych, którzy są zrozpaczeni zerwaniem z polityką Ryszarda Petru. Jeżeli to pójdzie w tym kierunku, to pani Dulkiewicz wyrasta na nieślubne dziecko Petru i Bronisława Komorowskiego – stwierdził w Polsat News wicerzecznik partii rządzącej Radosław Fogiel.
CZYTAJ TEŻ: Aleksandra Dulkiewicz zaliczyła wpadkę. Radosław Fogiel: wyrasta na nieślubne dziecko Petru i Komorowskiego
W PiS kpią z Dulkiewicz, ale – usłyszeliśmy niegdyś od jednego z polityków tej partii – kilka miesięcy temu miał zdenerwować się na nią sam Jarosław Kaczyński.
Za co?
Poszło o udzielenie przez nią wywiadu dla niemieckiego medium "Die Welt", kilka dni po objęciu przez Dulkiewicz urzędu włodarza Gdańska. Wtedy pani prezydent uderzyła w czuły punkt.
"PiS od 2010 roku pogłębia podziały w społeczeństwie, a szczególnie od przejęcia władzy w 2015 roku. Partia wykorzystuje dla swoich celów katastrofę samolotową w Smoleńsku, w której zginął Lech Kaczyński, brat bliźniak szefa partii Jarosława Kaczyńskiego" – stwierdziła Dulkiewicz. Jak dodawała, "PiS obarcza opozycję współwiną i rozpowszechnia teorię o zamachu, uniemożliwiając wspólne przeżywanie przez ludzi żałoby".
Te i inne wypowiedzi mocno drażniły polityków partii rządzącej. Jak m.in. słowa Dulkiewicz o tym, że przez zmiany w edukacji przeprowadzone przez PiS... zwiększyła się liczba samobójstw wśród uczniów.
Dulkiewicz – mimo coraz większej krytyki pod jej adresem – wciąż pozostaje na froncie walki z władzą centralną. Ona jednak sama zapewnia: – Ja do polityki krajowej się nie pcham. To polityka polskiego rządu pcha się do Gdańska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl