Niespodziewany zwrot akcji w Chersoniu? "Nikt się nie odważy"
- Nie spodziewajmy się rajdów ukraińskiej armii pod Chersoniem. W przypadku ofensywy na południu nie chodzi o bohaterskie bitwy, w których łatwo ponieść porażkę, ale o blokowanie i niszczenie rosyjskich jednostek oraz odbijanie terenów spod okupacji Rosjan. To potrwa – tak ukraińską kontrofensywę na południowym froncie oceniają eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska. Rosja na pewno łatwo nie odpuści, gdyż "utrata Chersonia byłaby spektakularną porażką i totalną klęską Putina".
01.09.2022 | aktual.: 01.09.2022 08:08
Od poniedziałku 29 sierpnia ukraińskie wojsko prowadzi ofensywne działania przeciwko Rosjanom na południu kraju. Po pierwszych godzinach walk Ukraińcy mieli przełamać rosyjską linię frontu i zająć cztery wioski. Ofensywa miała ruszyć na sześciu kierunkach.
Według najnowszej analizy brytyjskiego wywiadu, ukraińskie siły pancerne od poniedziałku kontynuują z kilku kierunków natarcie na zgrupowanie rosyjskich wojsk na południu Ukrainy.
"Miejscami ukraińskie jednostki przesunęły linię frontu, wykorzystując stosunkowo słabo utrzymywaną rosyjską obronę" – wskazali. Z kolei wojskowi blogerzy z Ukrainy informowali na Twitterze, że 30 sierpnia ukraińskie wojska nie próbowały dokonać znaczących postępów na froncie, jak robiły to w poniedziałek, a skupiły się na utrzymaniu zdobytych terenów. "Na dwóch kierunkach siły ukraińskie częściowo straciły kontrolę nad terenem, który zdobyły 29 sierpnia" – informują blogerzy.
Ogłoszona przez Ukrainę ofensywa wywołała w mediach społecznościowych burzliwą dyskusję. Pojawiły się sugestie, że ukraińska armia nie jest w stanie przeprowadzić blitzkriegu, czyli błyskawicznego uderzenia i szybkiego pokonania przeciwnika. Szybko jednak przypominano, że również rosyjska armia w Donbasie nie potrafiła odnieść spektakularnego sukcesu, przesuwała się bardzo wolno i zdobywała jedynie małe miejscowości.
Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), "ukraińską kontrofensywę" należy rozumieć nie jako zmasowane natarcie na południowym odcinku frontu, lecz szerzej - jako kombinację ataków na składy, bazy wojskowe i obiekty infrastruktury, a także szturmów na ograniczoną skalę, podejmowanych z myślą o jak najmniejszych stratach własnych. W podobnym tonie wypowiadali się w rozmowie z Wirtualną Polską eksperci.
"Nie będzie żadnych radykalnych manewrów"
Zdaniem gen. Stanisława Kozieja, operacja chersońska nie przyniesie niespodziewanych zwrotów akcji czy błyskawicznych rajdów z obu stron.
- Jest klasycznym przykładem prowadzenia tej wojny. Wojny, w której siły są w miarę wyrównane i obydwu stronom chodzi bardziej o zdobycie terenu, aniżeli o rozbicie armii przeciwnika. Nie obserwujemy w niej rajdów, okrążeń przeciwnika i spektakularnych bitew. Pod Chersoniem też tego nie będzie. Żadna ze stron nie może sobie pozwolić ani się odważyć na radykalny manewr – mówi WP były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
W podobnym tonie wypowiada się prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku.
- To, że Ukraińcy zasugerowali otwarcie, że przeprowadzą ofensywę na konkretnym kierunku, było z ich strony działaniem podprogowym. Swoistą pułapką dla Rosjan. Znaleźli się oni w trudnym położeniu. Jeśli nie ściągnęliby do obwodu chersońskiego posiłków, a ofensywa faktycznie by się odbyła, to sami sobie byliby winni – ocenia.
Zgodnie z tym, co twierdzi ekspert, Ukrainie udało się w pierwszej fazie swojej kontrofensywy ograć armię Putina. Jak dodaje, Ukraina mogłaby sobie pozwolić na wielki szturm, ale wówczas by bohatersko przegrała.
- Nie wypowiada się bitew, które są skazane na porażkę. Ukraińcy przyjęli więc zupełnie inną strategię. Chcieli od samego początku ściągnąć przeciwnika na południowy front. A im więcej Rosjanie przerzucali tam sił, tym skuteczniej Ukraińcy niszczyli im tamtejsze sztaby dowodzenia, centra logistyczne i infrastrukturę krytyczną. Powodując przy okazji bardzo duże straty w szeregach rosyjskiej armii – mówi prof. Boćkowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według brytyjskiego wywiadu działania ukraińskich wojsk pod Chersoniem powodują, że Rosjanie, zgodnie ze swoją doktryną, będą teraz próbowali wypełnić luki w swojej linii za pomocą wcześniej wyznaczonych mobilnych jednostek rezerwowych.
Jak twierdzą Brytyjczycy, Putin przyspiesza też organizację posiłków na front. "Do 24 sierpnia ochotnicze bataliony nowego 3. Korpusu Armijnego opuściły bazę pod Moskwą i jest wysoce prawdopodobne, że zostaną rozmieszczone w Ukrainie" – przekazał wywiad.
"Uniemożliwić Rosjanom uderzenie"
Zdaniem prof. Daniela Boćkowskiego, Ukraina - przystępując do ofensywnych działań - zrobiła uderzenie wyprzedzające.
- Dzięki temu rozbiła rosyjską strukturę w tamtym rejonie i zmusiła do zupełnie innych decyzji taktycznych. Ukraina, mając dobre rozeznanie wywiadowcze, mogła od jakiegoś czasu sukcesywnie niszczyć gromadzony przez Rosjan sprzęt i amunicję. To główny cel ukraińskiej ofensywy: uniemożliwić Rosjanom uderzenie. A do tego zablokować działania na południowym froncie 3. Korpusu Armijnego. Nie zapominajmy, że po przejęciu tamtych ziem Rosjanie organizowali tam fortyfikacje, okopy i umocnienia. To bardzo trudne obszary do działań bojowych – uważa.
Z kolei gen. Stanisław Koziej podkreśla, że kluczem do zdobycia przez ukraińskie wojska przewagi na froncie południowym może być wojna informacyjna i psychologiczny nacisk na Rosjan.
- To, że Ukraina robi szum wokół ofensywy i zdobyczy małych miejscowości, nie powinno nikogo dziwić. To klasyka sztuki wojennej. W starożytności, kiedy legion rzymski szedł do ataku, uderzał mieczami w tarczę i robił dużo hałasu, żeby wystraszyć drugą stronę. Jak Indianie atakowali Amerykanów, to więcej było szumu, krzyku, wrzasku, pisku i śpiewu niż strzał, które miały dosięgnąć przeciwnika. To psychologia pola walki, którą Ukraina prowadzi znacznie sprawniej od Rosji. To ma oddziaływać na przerzucane z Donbasu wojska, na rezerwistów, którzy z głębi Rosji są rzucani na południowy front – ocenia.
Putinowi nie uda się zorganizować referendum?
Jak dodaje były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, obecna wzmożona aktywność Ukraińców w obwodzie chersońskim ma na celu dezorganizację bądź całkowite zablokowanie referendum ws. akcesji tego regionu i obwodu zaporoskiego do Rosji.
- Jeśli Chersoń jest stale pod ogniem i jest narażony na ukraińskie ataki, to przeprowadzenie głosowania stoi pod ogromnym znakiem zapytania. To cel polityczny, który chcą osiągnąć władze w Kijowie. Z kolei celem operacyjnym jest uprzedzenie rosyjskich odwodów, które zmierzają na południe Ukrainy. Przyczółek chersoński jest dzisiaj piętą achillesową rosyjskich wojsk w tamtym rejonie. Ukraińcy chcą to wykorzystać. Byłaby to wizerunkowo dramatyczna porażka Putina – twierdzi Koziej.
Prof. Daniel Boćkowski również uważa, że przeprowadzenie plebiscytu w tych warunkach jest "praktycznie niemożliwe". Jego zdaniem Rosjanie jednak nie odpuszczą walk na południowym froncie z jasnej przyczyny: - Utrata Chersonia byłaby spektakularną porażką i totalną klęską Putina.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski