To wcale nie jest kontrofensywa Ukrainy. Eksperci wskazują coś innego

Od kilkunastu godzin Ukraina prowadzi ofensywę w rejonie Chersonia. Ukraińscy żołnierze mieli przełamać pierwszą linię obrony wojsk rosyjskich. W odpowiedzi Rosjanie zaczęli przerzucać ciężką broń z Krymu. - To będzie bardzo trudne wyzwanie. Jest o wiele za wcześnie, żeby mówić o odbiciu Chersonia. Musimy poczekać i zobaczyć, jak są zorganizowane działania ofensywne wojsk ukraińskich i dopiero wówczas wyciągać wnioski. To nie jest skumulowany atak, a działania zaczepne na kilku odcinkach – studzą nadmierny optymizm eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska.

Chersoń i jego odbicie z rąk Rosjan to główny cel Sił Zbrojnych Ukrainy
Chersoń i jego odbicie z rąk Rosjan to główny cel Sił Zbrojnych Ukrainy
Źródło zdjęć: © Facebook, Twitter | Facebook, Twitter
Sylwester Ruszkiewicz

W poniedziałek ukraińskie dowództwo operacyjne Południe, a także m.in. amerykańskie media i ośrodki analityczne, informowały o skutecznym ukraińskim natarciu na rosyjskie pozycje w obwodzie chersońskim na południu kraju. Jak przekazano, ukraińskie wojsko przy pomocy artylerii zaatakowało 13 punktów rozlokowania rosyjskich okupantów, w tym również pozycje obrony powietrznej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według niepotwierdzonych informacji, ukraińskie wojska odbiły z rąk Rosjan cztery wioski: Nową Dmytriwkę, Archangielskie, Tomynę Bałka i Prawdynę. Zniszczono trzy składy amunicji i rosyjską przeprawę przez Dniepr (most pontonowy, ukryty w cieniu uszkodzonego Mostu Antonowskiego). A także wysadziły w powietrze magazyn amunicji w Nowej Kachowce pod Chersoniem. Dodatkowo armia ukraińska ostrzeliwuje trasy przemieszczania się oraz miejsca, w których gromadzą się rosyjskie jednostki ze sprzętem w obwodzie chersońskim. Ukraińskie wyrzutnie rakietowe HIMARS zniszczyły prawie wszystkie duże mosty. Pozostały tylko przejścia dla pieszych.

W odpowiedzi Rosjanie wysłali z Krymu do Chersonia kolumnę 400 ciężarówek wojskowych, przewożących ciężkie pojazdy, czołgi i transportery. Nieoficjalnie mówi się, że przerzucają część swoich sił z Donbasu i innych okupowanych terenów na południe Ukrainy, zwłaszcza w okolice Chersonia.

"Ukraina wybrała kluczowy moment"

O ofensywie ukraińskich wojsk na kierunku chersońskim mówiło się już od dłuższego czasu. Dlaczego więc Kijów akurat teraz zdecydował się na ten ruch?

W opinii prof. Piotra Grochmalskiego, dyrektora Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie, w przypadku południowego frontu, Ukraina wybrała kluczowy moment.

- Wcześniej armia ukraińska na południowym froncie "grała" bardzo rozsądnie. Wykorzystywała racjonalnie sprzęt i uzbrojenie, niszczyła przestrzeń, z której korzystali Rosjanie, likwidowała infrastrukturę. Dodatkowo podejmowała próby odcięcia Chersonia od Krymu, czyli zaplecza, niszcząc wszystkie przeprawy. Ponadto uderzali skutecznie w składy amunicji, systemy łączności i całą logistykę – mówi Wirtualnej Polsce prof. Piotr Grochmalski.

Jego zdaniem obecne działania są prowadzone na razie w "mikroskali". – Przyjęli podobna taktykę jak w przypadku Wyspy Węży. Tam Ukraińcy ostrzelali Rosjan, zniszczyli logistykę i odcięli od ewentualnej pomocy. Nie było wyjścia, wojska Putina były zmuszone się stamtąd wycofać – uważa prof. Piotr Grochmalski.

"Zełeński naciskał na ofensywę?"

Z kolei w opinii Konrada Muzyki, analityka ds. wojskowości z firmy Rochan Consulting, do ofensywnych działań Ukrainy mógł skłonić polityczny aspekt.

- Niektóre źródła informują o konflikcie pomiędzy Wołodymyrem Zełeńskim a szefem Sztabu Generalnego Ukrainy. Prezydent miał grozić dymisją wojskowemu, jeśli ukraińska armia nie przeprowadzi żadnych aktywnych działań na froncie. De facto Ukraina – może za wyjątkiem Charkowa w maju – nie przeprowadziła żadnej kontrofensywy. A Ukraińcy są "karmieni" informacjami o przejściu do ataku i odbiciu swoich ziem już od dłuższego czasu. Z psychologicznego punktu widzenia dobrze byłoby, żeby prowadzili operację na południu, potwierdzającą ofensywne możliwości – ocenia Konrad Muzyka z Rochan Consulting.

Obaj eksperci podkreślają, że ukraińska armia nie jest w stanie na południu kraju prowadzić obecnie dużej, masowej kontrofensywy. A o kluczowym kierunku operacyjnym wie tylko Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. Co ciekawe, kierownictwo Sztabu milczy od poniedziałku na temat doniesień z wojennego frontu.

- Uderzenie ukraińskiej armii, przy pomocy zakrojonej na dużą skalę operacji, byłoby z jej strony nierozsądne. Na razie starają się wypchnąć Rosjan z tamtych rejonów, przede wszystkim niszcząc jej tyły i zaplecze. Armia bez dostaw amunicji, bez rotacji żołnierzy i bez całej logistyki – to armia, która jest maksymalnie psychicznie rozbita – uważa prof. Piotr Grochmalski, dyrektor Instytutu Studiów Strategicznych Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie. I przypomina, że w połowie sierpnia z Chersonia ewakuowała się większość rosyjskiego dowództwa.

- Ukraina chce to wykorzystać. Zarówno upadające morale rosyjskich żołnierzy, ale też brak sprzętu i zmęczenie. Ukraina będzie próbowała tworzyć w tamtym rejonie tzw. sytuację bezalternatywną. Rosjanie, żeby nie dać się okrążyć i wykrwawić, będą musieli się wycofywać. A jeszcze za chwilę na froncie pojawi się 15-20 tys. ukraińskich wojsk przeszkolonych w ramach programu NATO. A wraz z nimi bardzo dobry zachodni sprzęt. To też potężny zastrzyk dla Ukrainy – mówi prof. Piotr Grochmalski.

"Rosjanie zostali okrążeni, nie mają jedzenia"

Jakby na potwierdzenie tych słów, z przechwyconej przez ukraiński wywiad rozmowy rosyjskiego żołnierza wyłania się obraz pogarszającej się sytuacji rosyjskich wojsk. Nagranie pochodzi z obwodu chersońskiego. A rosyjski żołnierz mówi w rozmowie, że nie mają ani wody, ani jedzenia.

- Nic nie zostało. Nie mamy połączenia z jednostkami. Okrążyli nas, jesteśmy w pierścieniu. Cholera - mówi wojskowy. I jak dodaje, ukraińskie siły "całkowicie zniszczyły rosyjską 7. kompanię".

Według Konrada Muzyki, analityka z Rochan Consulting, obecne działania ukraińskich wojsk w rejonie Chersonia przypominają skalą bardziej działania zaczepne aniżeli kontrofensywę.

- Musimy poczekać kilka dni, żeby zobaczyć, jaka jest skala tych ataków i jak bardzo Ukraińcy posuną się do przodu. Uważam, że kontrofensywa polegająca na wyparciu Rosjan na południowy brzeg Dniepru jest raczej mało prawdopodobna. Obecne działania wyglądają bardziej na działania zaczepne - ocenia Konrad Muzyka

I jak dodaje, Ukraińcy walczą obecnie na południowym froncie na sześciu odcinkach. - Oznacza to, że nie ma koncentracji sił na jednym kierunku. Nie zajmą więc szybko większej miejscowości, ani nie przetną całkowicie linii rosyjskich wojsk. Atakują tam kompaniami i ewentualnie batalionami - co wskazuje, że ta kontrofensywa nie jest jakaś duża. Dla Ukrainy będzie to bardzo trudne wyzwanie. Jest o wiele za wcześnie, żeby mówić o odbiciu Chersonia. Musimy poczekać i zobaczyć, jak są zorganizowane działania ofensywne wojsk ukraińskich i dopiero wówczas wyciągać wnioski – podsumowuje Konrad Muzyka.

W podobnym tonie w mediach społecznościowych wypowiadał się gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Wojska Polskiego. Jego zdaniem, obecne działania to "prawdopodobny strategiczny zamiar kontynuacji II strategicznej fazy obrony Ukrainy". - Częścią tego zamiaru obrony jest właśnie trwająca operacja chersońska. Zrealizowanie tego zamiaru przez Ukrainę powinno zapewnić jej warunki do kontrofensywy, czyli III fazy obrony - napisał na Twitterze gen. Leon Komornicki.

I jak podkreślał, jego zdaniem działania ukraińskiej armii na chersonskim obszarze operacyjnym nie są kontrofensywą. "Są działaniami operacyjno-taktycznymi, prowadzonymi na kilku kierunkach" - uważa były zastępca szefa Sztabu Wojska Polskiego.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
obwód chersońskiwojna w Ukrainiearmia rosyjska
Wybrane dla Ciebie