W programie "Tłit" wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta ocenił Zbigniewa Ziobrę jako polityka lepszego niż Mateusz Morawiecki. Jak widzi to Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy? O to w programie "Newsroom WP" pytał go Mateusz Ratajczak. - Obydwaj są kiepscy, ale prawda jest taka, że gorszym politykiem, który w ostatnich miesiącach źle przysłużył się Polsce, jest pan Zbigniew Ziobro - ocenił Gawkowski. - Jest pierwszym blokującym pieniądze z Unii Europejskiej, nie dopuszcza do kompromisu, nie chce cofnąć się o krok i przez niego nie ma pieniędzy, które pomogłyby wyjść z kryzysu inflacyjnego - dodał. Kaleta wymieniał informatyzację sądownictwa i walkę z mafią lekową jako sukcesy swojego szefa. - Gdybym na tej wadze położył winy pana ministra, to by się przewróciła. Afera hejterska, upolitycznienie prokuratur, wymiana urzędników w sądach rejonowych, doprowadzenie do upadku dobrej organizacji wymiaru sprawiedliwości, upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości, zamach na Sąd Najwyższy i blokowanie pieniędzy z Funduszu Odbudowy. (...) Wspólnie z Borysem Budką, kiedy składaliśmy wniosek o odwołanie ministra Ziobry, mówiliśmy, że mamy do czynienia z najgorszym ministrem sprawiedliwości za czasów III RP. Ministrem, który nie dość, że powiela to, co robił w latach 2005-2007, to przyczynia się do nieszczęść ludzi. Upolitycznienie prokuratury za czasów pana Ziobry nie zna granic. Każdej prokuraturze, która robi coś przeciwko PiS-owi, zabierane są dokumenty. Pan Ziobro jest dzisiaj przeszkodą na drodze do sięgnięcia po pieniądze z Unii. Stawiam to jako fundament - dodał polityk Lewicy. Czy debata nad wnioskiem oraz obrona ministra przez premiera, nie zacementuje pozycji Ziobry? - Jestem ciekaw tej debaty, bo pamiętam maile, w których premier pisze, że trzeba sięgnąć do prokuratury, by sprawdziła finanse partii pana Ziobry, zastanawiał się, jak zgrabnie usunąć z rządu. Teraz chciałbym, żeby ten sam premier albo połknął swój język albo kłamał. Oczywiście, że będzie go bronił, ale chcę, żeby ta obłuda rządów PiS została pokazana. Ciekawi debaty są posłowie PiS-u, którzy przyznają, że jeden z jej uczestników będzie miękiszonem. Albo premier, który połknie swój język, albo Ziobro, który przegra głosowanie. Zjednoczona Prawica ma większość, ale zawieszoną na jednym głosie. Wystarczy, że na głosowanie nie przyjdzie jeden lub dwóch posłów PiS-u i pana Ziobry nie będzie - ocenił polityk Lewicy.