Rekonstrukcja rządu. Kto do dymisji? Polacy wskazali
Rekonstrukcja rządu coraz bliżej - taki wniosek płynie z zapowiedzi premiera Donalda Tuska. Jak wynika z sondażu United Surveys dla WP, co piąty ankietowany chciałby dymisji ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego. Wysoko na liście są też minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz i minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
11.04.2024 | aktual.: 11.04.2024 06:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Premier Donald Tusk zapowiedział rekonstrukcję rządu. Podkreślił, że "przełom wiosny i lata" będzie stosownym momentem do zmian w ministerstwach. Jednocześnie zaznaczył, że wszystko będzie zależało od "merytorycznej oceny ministrów albo ich decyzji politycznej".
Według nieoficjalnych informacji, część ministrów chce kandydować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na giełdzie nazwisk pojawia się m.in. minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski zapytało Polaków (jeszcze zanim doniesienia o rekonstrukcji potwierdził Tusk), którzy ministrowie powinni zostać odwołani, gdyby doszło do rekonstrukcji. Każdy ankietowany mógł wskazać do pięciu nazwisk.
Minister rolnictwa najmocniej krytykowany
Najczęściej badani wybierali ministra rolnictwa i rozwoju wsi Czesława Siekierskiego. 20,5 proc. Polaków uważa, że powinien on podać się do dymisji.
- To pewne przeniesienie niechęci. W ciągu ostatnich tygodni wielu respondentów dotkliwie odczuło zarządzanie resortem rolnictwa w taki sposób, że musiało zauważyć lub objeżdżać blokady rolnicze - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Uniwersytetu Szczecińskiego Maciej Drzonek. - To było odreagowanie. Minister rolnictwa, a myślę, że mało który respondent wiedział, jak się nazywa, stał się swoistym substytutem dla tego odreagowania - dodaje.
- Nie da się ukryć, że to trudny resort, gdyż nie ma prostej drogi, by rozwiązać wiele problemów. Stąd oceny, że Siekierski się nie sprawdził, zwłaszcza ze względu na wydarzenia związane z blokadami. Nie do końca dociera do społeczeństwa, że to nie ekipa Tuska jest sprawcą zamieszania, tylko różne wcześniejsze wydarzenia, np. wojna w Ukrainie - ocenia dr Krzysztof Piekarski z Uniwersytetu Gdańskiego. Dodaje, że problem prawdopodobnie odżyje na nowo, gdy zaczną się żniwa.
Zobacz także
Sienkiewicz i Bodnar "na wylocie"?
Za Siekierskim uplasowali się minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz (wskazało go 17 proc. badanych) oraz minister sprawiedliwości Adam Bodnar (15,5 proc.). Obaj odpowiadają za głośne działania - ten pierwszy w mediach publicznych, a drugi m.in. w prokuraturze.
- Bartłomiej Sienkiewicz i Adam Bodnar to dwaj politycy, którzy dokonywali "depisizacji" po poprzedniej władzy, co czyniono nie do końca zgodnie z procedurami, a z pewnością niezgodnie z dobrym obyczajem. Część elektoratu - która nie jest zoologicznie "propisowska" czy "proplatformerska", a więc ludzi środka, którzy głosują różnie, ale zachowują roztropność w ocenie sytuacji - w tej kategorii pewnie doszła do refleksji, że coś było "nie halo", gdy na przykład służby siłowo weszły do domu jednego z byłych ministrów podczas jego nieobecności i zaklejały kamery monitoringu wewnętrznego, co mogło sugerować, że chcą coś ukryć - mówi prof. Drzonek.
Sienkiewicz i Bodnar są szczególnie niepopularni wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Ministra kultury wskazało aż 47 proc. ankietowanych głosujących na partię Jarosława i Kaczyńskiego, a ministra sprawiedliwości - 42 proc. z tej grupy.
- Jak się spotyka blokadę rolniczą na drodze, to sympatie polityczne nie grają tutaj roli. W przypadku ministra Sienkiewicza, jego ruchy w Ministerstwie Kultury uderzały w wyborców PiS. Można różnie oceniać telewizję publiczną, ale pewna kategoria widzów np. programów publicystycznych, przyzwyczaiła się do niej. Codziennie włączali sobie na przykład "W tyle wizji", a nagle się okazało, że pewnych programów już nie ma. A przecież to sympatycy PiS stanowili znaczącą część audytorium TVP sprzed grudnia 2023 roku - przekonuje prof. Drzonek.
- Sienkiewicz miał ciężkie zadanie do wykonania. Zrobił to po bandzie, naruszając pewne reguły i prawne elementy. Na nim się skupiła niechęć PiS, część mediów związanych z partią zaczęła go tytułować "podpułkownikiem". To pokazuje, jak boleśnie przeżyto utratę wpływów na media, na telewizję, na rozgłośnie radiowe. To prysło jak bańka - ocenia dr Piekarski.
Politolog z Uniwersytetu Gdańskiego wskazuje, że Sienkiewicz oraz Bodnar są odbierani "jako ci, którzy najmocniej obalili konstrukcję wpływów PiS". - Na przykład wydawało się, że ekipa Zbigniewa Ziobry zabetonowała resort sprawiedliwości, że to jest nie do odwrócenia. A Bodnar, o takim wizerunku dobrotliwego proboszcza, okazał się wręcz niszczycielem tej ziobrowej konstrukcji - mówi Piekarski.
Ankietowani wskazywali także na minister klimatu środowiska Paulinę Hennig-Kloskę. 13,9 proc. badanych stwierdziło, że powinna zostać odwołana. - Od początku budziła emocje, ale ona jest też ofiarą Zielonego Ładu. Dość ochoczo weszła w te rozwiązana, a dość szybko się okazało, że różnego rodzaju lobby nie popierają takiej polityki - mówi dr Piekarski.
Kogo wskazywali ankietowani?
Badani wskazywali także na minister edukacji Barbarę Nowacką (13,4 proc.), ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego (11,4 proc.), ministra aktywów państwowych Borysa Budkę (11,2 proc.) czy ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza (10,2 proc.).
Na kolejnych miejscach znaleźli się: ministra ds. równości Katarzyna Kotula (7,4 proc.), minister zdrowia Izabela Leszczyna (4,6 proc.), minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński (4,5 proc.), minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski (3,7 proc.), minister nauki Dariusz Wieczorek (3,7 proc.), minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (3 proc.), minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak (2,8 proc.), minister finansów Andrzej Domański (2,5 proc.), minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman (2,5 proc.), minister sportu Sławomir Nitras (2,4 proc.), minister ds. Unii Europejskiej Adam Szłapka (2,2 proc.), ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (1,1 proc.), minister infrastruktury Dariusz Klimczak (1 proc.) i minister przemysłu Marzena Czarnecka (0,9 proc.).
Aż 38,3 proc. nie było w stanie odpowiedzieć, kto powinien podać się do dymisji.
Ciekawie wygląda sytuacja, jeśli przyjrzymy się wskazaniom wyborców poszczególnych partii. Sympatycy Koalicji Obywatelskiej wskazywali głównie ministrów z Trzeciej Drogi. Ale głosujący na sojusz PSL i Polski 2050 również byli krytyczni wobec "swoich" ministrów. Chodzi przede wszystkim o ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego oraz minister klimatu Paulinę Hennig-Kloskę.
Wyborcy Konfederacji z kolei są bardzo krytyczni wobec ministrów z Lewicy. Aż 60 proc. z nich domaga się dymisji minister ds. równości Katarzyny Kotuli, a 33 proc. chce odwołania ministra nauki Dariusza Wieczorka. Konfederaci nie darzą także sympatią ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego, którego wskazało 38 proc. badanych.
Badanie United Surveys dla Wirtualnej Polski przeprowadzono metodą CATI/CAWI w dniach 6-7 kwietnia 2024 roku na reprezentatywnej grupie 1000 dorosłych osób.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: