Sąd wstrzymuje plan dla pasa nadmorskiego w Brzeźnie. "Standardowa procedura"
Wzbudzający kontrowersje plan zagospodarowania przestrzennego dla części pasa nadmorskiego w Gdańsku Brzeźnie został wstrzymany. Decyzję w tej sprawie podjął Wojewódzki Sąd Administracyjny.
W lutym Rada Miasta Gdańska przyjęła nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla Brzeźna, konkretnie dla rejonu nadmorskiego pomiędzy al. Hallera, a ul. Jantarową II. Chodzi o tereny leśne pomiędzy deptakami: na al. Hallera i prowadzącym na molo.
Władze miasta przygotowały projekt planu, który ma przywrócić okolicy dawny, kurortowy charakter. Przewiduje on zabudowę usługową do wysokości rosnących tam drzew, powiększenie Parku Reagana oraz utworzenie licznych ciągów pieszych i rowerowych.
Niepokojące prognozy na wakacje. W Bałtyku szykuje się duży zakwit sinic
Planowi sprzeciwiali się opozycyjni radni Prawa i Sprawiedliwości. Obawiali się oni wycinki drzew oraz uszkodzenia ujęć wody pitnej. Przeciwko planowi protestowali miejscy aktywiści.
Wstrzymanie planu
Uchwałę zaskarżył wojewoda pomorski Dariusz Drelich, choć zdecydował się na to dopiero po publicznych apelach polityków PiS. Niejawne posiedzenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w tej sprawie odbyło się 2 lipca. W sobotę 10 lipca o decyzji sądu poinformował na Twitterze gdański poseł PiS Kacper Płażyński. Decyzja sądu wstrzymuje wykonanie uchwały o planie zagospodarowania dla części pasa nadmorskiego w Brzeźnie.
Decyzja sądu to na razie wstrzymanie planu. Dopóki skarga nie zostanie rozpatrzona, obowiązuje tam plan miejscowy z 2006 roku. W oparciu o ten plan można wydawać pozwolenia na budowę lub wycinkę drzew.
Miasto: "standardowa procedura"
Władze Gdańska na razie nie okazują obaw co do przyszłości planu miejscowego. Decyzję sądu traktują jak "standardową procedurę".
- Ta decyzja nie odnosi się do merytorycznej zawartości planu. Ma na celu dać czas sądowi na odniesienie się do zarzutów skarżącego. Jest to standardowe działanie, które można było zauważyć już w podobnych postępowaniach. Jednak z uwagi na formalny charakter postanowienia, nie zgadzamy się z jego treścią i zaskarżyliśmy je do Naczelnego Sądu Administracyjnego - mówi Edyta Damszel-Turek, dyrektor Biura Rozwoju Gdańska.
Radni komentują
W podobnym tonie wypowiadają się radni z okręgu wyborczego obejmującego Brzeźno, a zarazem szefowie klubów rządzących w Radzie Miasta.
- To pierwszy, ale w żaden sposób nieprzesądzający sprawy krok, przed wydaniem wyroku. To częsta praktyka, w ten sposób WSA zapewnia, aby jego wyroki były później rzeczywiście wcielane w życie. Dzięki takiemu postanowieniu Sądu sprawa tego terenu będzie mogła oczekiwać na wydanie przez Sąd wyroku - tłumaczy Cezary Śpiewak-Dowbór z Koalicji Obywatelskiej.
- Nadal uważam, że plan nie kryje w sobie większych tajemnic. Plan jakich wiele, tyle że dotyczy pasa nadmorskiego, który jest dla mieszkańców ważnym miejscem wypoczynku, stąd takie zainteresowanie. Czekamy cierpliwie na decyzję sądu. Jaka by nie była, radni miasta z WdG ją uszanują - komentuje Beata Dunajewska z klubu Wszystko dla Gdańska.
Z decyzji sądu zadowolony jest miejski radny PiS z Brzeźna - Andrzej Skiba.
- W mojej ocenie sąd uznał za prawdopodobne naruszenie przepisów prawa przy opracowywaniu i uchwalaniu tego planu. Wraz z radnym Przemysławem Majewskim podnosiliśmy te zarzuty na sesji Rady Miasta Gdańska. Wówczas radni KO i WdG zignorowali nasze głosy. Czekam na wyrok WSA i liczę, że będzie on korzystny dla mieszkańców i zieleni w Brzeźnie. Uważam, że powinny zostać przeprowadzone szerokie konsultacje społeczne w sprawie przyszłości pasa nadmorskiego, za którymi to Zielona Fala Trójmiasto zebrała ponad 7 tys. podpisów - mówi Andrzej Skiba.
Co z konsultacjami?
Pod koniec kwietnia władze Gdańska zapowiedziały, że plany zabudowy Brzeźna zostaną skonsultowane z mieszkańcami. Ma się to odbyć w formie lokalnego panelu obywatelskiego, badania opinii społecznej lub warsztatów przestrzennych.
Tym samym odrzucono wniosek aktywistów z Zielonej Fali Trójmiasto. Zebrali oni ponad 7 tys. podpisów pod wnioskiem o konsultacje zagospodarowania spornego terenu. Władze miasta tłumaczyły, że wniosek wpłynął już po uchwaleniu planu. Aktywiści kontrowali mówiąc, że wniosek dotyczył ewentualnej zabudowy, a nie projektu planu miejscowego.