Pożary w Amazonii. Jair Bolsonaro zmienił zdanie - Brazylia jednak przyjmie zagraniczną pomoc
Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro zarzekał się, że nie przyjmie pomocy od grupy G7, która chciała wesprzeć jego kraj w walce z pożarami trawiącymi Amazonię. We wtorek jego rzecznik Rego Barros oświadczył, że Brazylia jednak skorzysta z "wszelkiej pomocy zagranicznej". Zastrzegł natomiast, że to krajowy rząd zdecyduje, jak wykorzystać fundusze.
- Suwerenność Brazylii nie podlega dyskusji. Brazylia jest otwarta na pomoc finansową organizacji i krajów z zagranicy, bowiem istotne jest to, że pieniądze, które raz wpłyną do Brazylii, nie są sprzeczne z suwerennością naszego kraju. Jednak zarządzanie tymi funduszami leży w naszym zakresie - powiedział Barros.
Jeszcze w poniedziałek prezydent Bolsonaro kategorycznie odrzucał możliwość przyjęcia zapowiedzianych przez Emmanuela Macrona 20 mln euro od krajów grupy G7. Brazylijski polityk uznał to za próbę podważenia suwerenności jego kraju, a szef jego gabinetu Onyx Lorenzoni oświadczył, że lepiej aby pieniądze zostały przeznaczone na zalesienie Europy. - Szanujemy waszą suwerenność. To wasz kraj. Jednak pożary w Amazonii to sprawa całej planety - odparł wówczas Emmanuel Macron.
Bolsonaro zapowiedział, że pomoc od G7 przyjmie dopiero wtedy, gdy prezydent Francji przeprosi go za oskarżenia o kłamstwa ws. działań podejmowanych w kwestii ochrony środowiska. Macron nie odwołał swoich słów.
Według oficjalnych danych pożary na obszarze Amazonii są w tym roku większe o 83 proc. w porównaniu z takim samym okresem w 2018 roku. Wykryto już ponad 80 tys. ognisk pożarów. Z ogniem walczy 44 tys. żołnierzy oraz samoloty cysterny C-130 Hercules. Brazylijski minister obrony Fernando Azevedo e Silva zapewnił, że pożary są pod kontrolą.
Zobacz także: "O łatwiźnie nie ma mowy". Sienkiewicz o starciu wyborczym z Ziobrą
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl