"Odbieram to jako próbę zastraszania". Szokująca akcja antyterrorystów na budowie CPK
- To Dziki Zachód! Urządzili sobie akcję nad naszymi głowami - mówią nam mieszkańcy terenów, na których ma powstać Centralny Port Komunikacyjny. Są wściekli, bo na gruntach kupionych przez spółkę antyterroryści ćwiczyli nawet szturm na jeden z domów, z wykorzystaniem śmigłowca Black Hawk.
23.08.2023 10:42
- Odbieram to jako próbę zastraszenia, wywarcia presji i pokazania, co się stanie, kiedy nie zgodzimy się na przymusowe sprzedanie naszych domostw na rzecz Centralnego Portu Komunikacyjnego - grzmi w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Przybysz, mieszkaniec Duninopola.
To wieś w woj. mazowieckim - niedaleko Baranowa, gdzie ma stanąć Centralny Port Komunikacyjny.
16 sierpnia był jednym ze świadków ćwiczeń antyterrorystów na terenach planowanej budowy. Jak opowiada - policyjny śmigłowiec Black Hawk oraz antyterroryści około dziesięć razy "szturmowali" jeden z domów. Co warto podkreślić - domów opuszczonych, przejętych przez CPK.
Spółka potwierdza, że dla nieruchomości znalazła inne zastosowanie. Jak wyjaśnia - udostępniła Komendzie Głównej Policji niektóre odkupione domy, aby "policjanci mogli trenować w realistycznych warunkach".
Mieszkańcy terenów przeznaczonych pod inwestycję widzą sprawę inaczej. Twierdzą, że tak naprawdę ćwiczenia to po prostu pokaz siły i uprzykrzanie im życia. Ich zdaniem, władza i inwestor zademonstrowali, "jak będą wykurzać z domów ostatnich przeciwników inwestycji".
Jak już wcześniej informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, wielu mieszkańców deklaruje pozostanie w swoich domach do końca, czyli do wywłaszczenia na siłę.
- Ktoś ze świadków ćwiczeń w końcu zapytał, czy to na nas tak się szykują. Ja i wielu sąsiadów nie chcemy sprzedać nieruchomości pod budowę CPK. Mamy świadomość, że kiedyś może nadejść dzień, kiedy będą musieli nas tak usunąć z domu - mówi Marek Przybysz.
Świadkowie ćwiczeń relacjonują w rozmowie z WP, że obecni na miejscu policjanci nie chcieli wyjaśniać, co się dzieje. Jeden z funkcjonariuszy odparł jedynie: - Ćwiczymy zatrzymanie osoby, która zabarykadowała się w domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policyjne ćwiczenia na budowie CPK
Według mieszkańców gmin Teresin i Wiskitki ćwiczenia z udziałem antyterrorystów i śmigłowca trwały co najmniej dwa dni - 16 i 17 sierpnia. Policyjny śmigłowiec pojawił się w kilku miejscowościach.
- To Dziki Zachód! Ludzie są psychicznie nękani, dręczeni. Przecież policja ma dostęp do poligonów, aby przeprowadzać takie ćwiczenia. CPK nie jest właścicielem wszystkich gruntów. Nadal tu żyjemy. Bez powiadamiania kogokolwiek urządzili sobie akcję nad naszymi głowami - oburza się Piotr, mieszkaniec wsi Skrzelew w gminie Teresin. Woli pozostać anonimowy.
- Nie jestem zainteresowany sprzedażą gruntu. Od pięciu pokoleń mieszka tu cała nasza rodzina: moja siostra, dwóch braci, rodzice w wieku 80 lat. Jak wytłumaczyć rodzicom, że muszą się wynosić. Gdzie? Co dalej? Nie chcemy zrywać rodzinnych więzi - tłumaczy sytuację.
Nagrania wideo z ćwiczeń antyterrorystów opublikował w mediach społecznościowych Kamil Szymańczak, rolnik z okolic Baranowa oraz członek Rady Społecznej ds. CPK. To jeden z ostrych krytyków poczynań rządowego pełnomocnika ds. budowy wiceministra Marcina Horały i całej inwestycji.
Na jego filmach widać m.in. śmigłowiec lądujący na polu. Maszyna zabiera funkcjonariuszy podczepionych liną. Na innym filmie widać też policjantów, którzy po szturmie na dom odlatują z miejsca ćwiczeń.
Szymańczak komentuje sprawę w ostrym tonie.
- To próba zastraszenia mieszkańców, którzy nie zgadzają się na sprzedaż nieruchomości w tak zwanym programie dobrowolnych nabyć CPK. W rzeczywistości program działa tak: sprzedaj lub cię wywłaszczymy. Jaka tu dobrowolność? - mówi Szymańczak.
- Służby nie są na swoim terenie. Ryzykanckie przeloty tuż obok zamieszkanych domów i płoszenie zwierząt gospodarskich to pogwałcenie wszelkich praw - podkreśla.
Domy użyczone do treningu
Przedstawiciele CPK twierdzą, że zarzuty mieszkańców o nękaniu i szykowanych siłowych akcjach to "kompletna bzdura". Do ćwiczeń typowane były tereny, których wykorzystanie jest jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców.
CPK zarzeka się też, że o sprawie wcześniej poinformowane były urzędy okolicznych gmin.
"Spółka CPK i Komenda Główna Policji na początku maja podpisały porozumienie w sprawie użyczenia przez spółkę CPK wybranych nieruchomości, na których znajdują się obiekty przeznaczone do rozbiórki. Dzięki temu od pewnego czasu są one wykorzystane przez policję do prowadzenia szkoleń" - czytamy w oświadczeniu wysłanym do Wirtualnej Polski.
"W Polsce nie ma wielu obiektów, na których służby mogłyby trenować w tak realistycznych warunkach. Odpowiednie wyszkolenie policjantów służy wszystkim obywatelom RP, a antyterrorystom pozwala uzyskać unikalną możliwość podnoszenia umiejętności oraz kwalifikacji w terenie zurbanizowanym, który wprost odzwierciedla zabudowę wielu polskich miejscowości" - czytamy dalej.
To w odpowiedzi na pytanie, dlaczego ćwiczenia nie odbywają się na poligonie.
Policja, poproszona o komentarz, nie odniosła się do sprawy.
Firanki zostają zdjęte, człowiek znika bez pożegnania
Z planów spółki Centralny Port Komunikacyjny wynika, że aby zrobić miejsce na nowy port lotniczy, w sumie ma być zburzonych 20 kolonii i wsi. Na razie przejmowanie przez CPK nieruchomości odbywa się w ramach Programu Dobrowolnych Nabyć. Jak informuje spółka, do programu zgłosiło się ponad 1,3 tys. właścicieli, którzy mają łącznie ponad 3350 hektarów. Umowy kupna podpisano z kolei dla ponad 915 ha.
"Liczba transakcji stale rośnie. (...) W procesie nabycia jest też aż 80 procent zabudowanych nieruchomości terenu lotniska CPK" - podkreśla spółka w stanowisku.
Spółka przekonuje, że przejmuje coraz większy obszar przyszłego lotniska. I od kilku tygodni trwają tam już rozbiórki, które "zakończyły się na kilkunastu nieruchomościach, a podpisaliśmy umowę na 50 kolejnych". Dodają, że odbyło się ponad 40 przeprowadzek, a wiele kolejnych planowanych jest na końcówkę sierpnia, wrzesień i październik.
Kamil Szymańczak inaczej widzi podawane liczby. Według niego część właścicieli zgłosiła się do programu głównie po to, aby dowiedzieć się, "co im grozi". Chcieli w ten sposób poznać proponowaną wycenę nieruchomości.
Jego zdaniem osoby związane z ziemią, np. przez działalność rolniczą, nie są zainteresowane sprzedażą, bo proponowane wyceny nie pozwalają na odtworzenie siedlisk w nowym miejscu. Rozmówca WP szacuje, że na terenie lotniska pozostaje połowa mieszkańców. Liczą, że w przypadku zmiany władzy w wyborach parlamentarnych projekt CPK zostanie odwołany, a ludzie zostaną pozostawieni w spokoju.
- Są osoby, które nie wytrzymują psychicznie tej presji i sytuacji niepewności. Pewnego dnia firanki w oknach zostają zdjęte, a mieszkańcy znikają, zrywając dotychczasowe kontakty z sąsiadami. Tak, jakby nie chcieli tłumaczyć swojej decyzji - podsumowuje Szymańczak.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski