Nowe informacje po wybuchu w Katowicach. Słowa biskupa wiele wyjaśniają
W domu parafialnym kościoła w Katowicach-Szopienicach od lat trwał konflikt pomiędzy parafią a rodziną, która tam mieszkała; jego tłem były kwestie finansowe - przyznał biskup diecezji katowickiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Marian Niemiec. To właśnie tam w piątek rano doszło do tragedii. W wyniku wybuchu w budynku zginęły dwie osoby.
Dziennikarze "Interwencji" Polsat News poinformowali, że otrzymali list pożegnalny, który miały napisać ofiary piątkowej eksplozji. Treść wskazuje na konflikt lokatorski z parafią. Do sprawy odniósł się biskup diecezji katowickiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Marian Niemiec. W rozmowie z Polską Agencją Prasową potwierdził, że toczył się spór. - Ten konflikt trwał od wielu lat. To był konflikt, który oparł się również o sąd. Sąd przyznał rację parafii - powiedział duchowny.
Jak dodał, tłem nieporozumień były kwestie finansowe. Według biskupa, rodzina, która przed laty zajmowała się kościołem, mieszkała na plebanii i była utrzymywana przez parafię - nie płaciła czynszu, czy za media. - Od ładnych paru lat te osoby tylko sobie mieszkały i się sądziły z parafią - wskazał bp Niemiec. - Nie jest też tak, że te osoby były bez środków do życia, otrzymywały emeryturę, pani pracowała - dodał.
Pytany, czy po opublikowaniu treści listu doszedł do przekonania, że nie był to wypadek, a celowo wywołany wybuch, biskup odpowiedział: Tak pomyślałem, że to jest jednoznaczne, że chciano zrobić krzywdę chyba nie tylko sobie. Jak ocenił, było to rozszerzone samobójstwo "związane z zabójstwem innych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie mogę sobie tego inaczej wytłumaczyć. Czy usprawiedliwieniem będzie brak wyobraźni, że nasze mieszkanie wyleci w powietrze, skoro nad nami jest jeszcze jedno i drugie piętro? - powiedział i podkreślił, że ofiar mogło być znacznie więcej. Mogło zginąć więcej mieszkańców plebanii oraz osoby w sąsiednich budynkach. - Czy było to brane pod uwagę, co się mogło stać i co się stało? - pytał retorycznie.
Odnosząc się do treści listu, biskup powiedział, że jest tam "wiele rzeczy, które mijają się z prawdą". - To jest granie na uczuciach (...) W tej chwili ktoś, kto to będzie czytał, będzie mógł oskarżać parafię, natomiast trzeba poznać i drugą stronę, jak to wszystko wyglądało - wskazał bp Niemiec.
Wybuch w Katowicach. Zginęły dwie osoby
Jak podaje Polsat News, trzy dni po wybuchu w Katowicach do redakcji "Interwencji" wpłynął list pożegnalny, z którego wynika, że piątkowa tragedia to rozszerzone samobójstwo. Redakcja "Interwencji" przekazała, że ofiary miały w liście wskazać na ciężką sytuację finansową, brak pomocy ze strony parafii i niedocenienie ze strony duchownego.
Jak wynika z treści, ofiary starały się o mieszkanie, by wyprowadzić się z terenu parafii. O niepowodzenia w znalezieniu lokum obwiniono w liście duchownego. Według Polsat News, list do programu "Interwencja" wprost zawiera zapowiedź tragedii.
"Tabletki nasenne pozwolą nam odejść skutecznie i po cichu. Z cmentarza komunalnego ksiądz nas nie wyrzuci" - czytamy w liście do redakcji "Interwencji", który miały napisać przed śmiercią ofiary wybuchu.
Wybuch nastąpił w piątek ok. godz. 8.30 rano w budynku plebanii ewangelicko-augsburskiej przy ul. Biskupa Herberta Bednorza 14. Niemal natychmiast na miejscu ruszyła akcja ratunkowa. Łącznie, kilkanaście minut po eksplozji, ewakuowano siedem osób. Dwie kobiety zginęły.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Sąsiad zamurował mu klatkę. Do mieszkania wchodzi po drabinie
Źródło: PAP, WP Wiadomości