Trwa ładowanie...

Nie żyje trzyosobowa rodzina. "Nikt nie wiedział, co u nich"

W środę wieczorem w jednym z domów jednorodzinnych przy ul. Kwiatowej w Stęszewie (woj. wielkopolskie) znaleziono trzy ciała. - To była taka rodzina, którą u nas tu w okolicy wszyscy znali, ale nikt nie wiedział, co tam u nich się dzieje - mówi Wirtualnej Polsce jedna z pracownic osiedlowego sklepu.

Zabójstwo w StęszewieZabójstwo w StęszewieŹródło: East News, fot: NewsLubuski
dfmmyut
dfmmyut

Ciała 52-letniej kobiety, 54-letniego mężczyzny odkryła w środę po południu ich córka. Kobieta zaniepokoiła się, że nie może uzyskać kontaktu z rodzicami i w towarzystwie męża weszła do domu. Po chwili zauważyła także ciało swojego 29-letniego brata. O makabrycznym odkryciu powiadomiła służby.

- Wstępne ustalenia wskazują na to, że 29-letni mężczyzna zabił swoich rodziców, a następnie popełnił samobójstwo poprzez powieszenie - przekazał Wirtualnej Polsce rzecznik prasowy wielkopolskiej policji nadkom. Maciej Święcichowski.

- Ofiary miały rany cięte i kłute. Narzędzie zbrodni zostało znalezione na miejscu. Dom był zamknięty od wewnątrz - przekazał. Jak podkreślił nadkom. Maciej Święcichowski, policja zaplanowała na dzisiaj przesłuchanie członków rodziny.

Jak dowiedzieliśmy się w prokuraturze rejonowej w Grodzisku Wielkopolskim, sekcja zwłok została zaplanowana na 12 czerwca. - Wtedy będziemy przekazywać dalsze informacje w tej sprawie - poinformowała Wirtualną Polskę prokurator Marta Grochowska.

dfmmyut

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nagranie rozpaliło sieć. Warszawska policja w akcji. "Boją się"

Z informacji Radia Poznań wynika, że sąsiedzi rodziny są zszokowani zbrodnią. Nikt nie słyszał ani nie widział nic podejrzanego. W ich ocenie nic nie wskazywało na to, że w domu działo się coś złego.

Mieszkanka Stęszewa: Wszyscy ich znali, ale nikt nie wiedział, co u nich

Rozmawiamy z pracownicą sklepu Lewiatan. - To była taka rodzina, którą u nas tu w okolicy wszyscy znali, ale nikt nie wiedział, co tam u nich się dzieje. Nie było ich widać za bardzo na mieście, ani też gości nie przyjmowali. Nie byliśmy nachalni, żeby dopytywać, bo wiadomo, każdy ma swoje problemy - słyszymy.

- Nie spodziewaliśmy się jednak takiej tragedii - dodaje nasza rozmówczyni. Dowiadujemy się także, że w drugim z lokalnych sklepów pracuje pani Kasia, która chodziła do klasy wraz z 29-latkiem (imię zmienione na jej prośbę - przyp.red).

dfmmyut

- Bartek zawsze był skryty i cichy. To była raczej skromna rodzina, ale nie słyszałam, żeby była tam u niego w domu jakaś agresja. Był zamkniętym w sobie chłopakiem, który zachowywał się normalnie. Chyba się pogubił. Ostatnio wpadł w nieodpowiednie towarzystwo - mówi nam Kasia. Jak dodaje, Bartosz W. pracował razem ze swoim ojcem.

Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
dfmmyut
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
dfmmyut
Więcej tematów