Tragedia w Chodzieży. Są wyniki sekcji zwłok
Zakończyła się sekcja zwłok ofiar tragedii w wielkopolskiej Chodzieży. Znaleziono tam pięć ciał. Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, przyczyną zgonu wszystkich były rany cięte szyi.
28.04.2023 | aktual.: 28.04.2023 13:01
Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, wczoraj wieczorem zakończyła się sekcja zwłok pięciu osób z domu jednorodzinnego w Chodzieży. - Według wstępnej opinii biegłych przyczyną zgonu wszystkich osób były rany cięte szyi - przekazano.
Rzecznik prokuratury Łukasz Wawrzyniak dodał, że zdaniem biegłych, 41-letni najpierw zabił swoich rodziców, a następnie żonę i dziecko. Po wszystkim popełnił samobójstwo. Podkreślił, że śledczy wykluczają, by do tragedii mogły dopuścić się osoby trzecie.
Śledczy starają się nadal wyjaśnić motywy zbrodni. Według biegłych 41-latek "sam zadał sobie rany i pozbawił siebie życia". Wcześniej okaleczył się też w innych miejscach.
Prokuratura będzie jeszcze sprawdzać, czy napastnik był pod wpływem alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Morderstwa nie nastąpiły w tym samym czasie
- Według biegłego, rodzice 41-latka zginęli od trzech do pięciu dni od momentu oględzin. Dziecko, jego matka i prawdopodobny zabójca życie stracili od 48 do 72 godzin od momentu oględzin - podkreślił Wawrzyniak.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu potwierdził także informację, że żona oprawcy była skrępowana i miała na ustach taśmę. - Rodzice prawdopodobnego sprawcy mieli z kolei na dłoniach rany świadczące, że próbowali bronić się przed napastnikiem - mówił.
Tragedia w Chodzieży
Przypomnijmy, że w domu jednorodzinnym w przy ul. Podgórnej w Chodzieży znaleziono ciała czterech osób dorosłych i kilkumiesięcznego dziecka.
Na parterze domu znaleziono zwłoki 41-letniego Krzysztofa A. i 38-letniej Marty A. Ciało kobiety miało związane nogi i zaklejone taśmą usta, z kolei zwłoki czteromiesięcznego Stasia leżały w łóżku przykryte kołdrą. Ciała 72-letniej pani Krystyny i jej 73-letniego męża Bogdana znaleziono na piętrze budynku. Wszystkie osoby miały rany szyi, w pobliżu zwłok leżał nóż, a drzwi na zapleczu domu były otwarte.
Według ustaleń śledczych to 41-letni mężczyzna zabił swoją rodzinę, a następnie odebrał sobie życie. Mężczyzna zabił swoich rodziców, a następnie kobietę i dziecko.
"Spokojni i skryci"
Sąsiedzi rodziny w Chodzieży są zszokowani. Mówią, że byli spokojni i skryci.
- Z sąsiadką wymieniałam się czasem kwiatami, a ci młodzi z dzieckiem sprowadzili się tu niedawno, jakoś w lutym. Z Krzysztofem nigdy dłużej nie rozmawiałam, była to zwykła wymiana uprzejmości. O jego partnerce Marcie nie mogę powiedzieć nic. Widywałam ich codziennie na spacerach z ich kilkumiesięcznym synem. Regularnie chodzili po okolicy z tym małym Stasiem - opowiadała Wirtualnej Polsce pani Grażyna, najbliższa sąsiadka rodziny.
- Starsze małżeństwo nie bardzo wychodziło z domu. Od czasu do czasu widziałam tego syna, jak jeździł z matką do sklepu. Faktycznie w nocy z piątku na sobotę w pokoju świeciło się światło, ale pomyślałam sobie, że skoro jest małe dziecko, to może są jakieś kłopoty, a chłopczyk nie może zasnąć. Dopiero potem zobaczyłam tutaj tę parę, która przyjechała zobaczyć, czy wszystko w porządku. Widziałam ich tu po raz pierwszy - precyzuje pani Grażyna.
- Młodzi mieszkali tu od kilku miesięcy, ale z nimi nigdy nie rozmawiałem. Tego Krzysztofa to widywałem wiele razy na przestrzeni lat, ale trudno mi coś więcej na jego temat powiedzieć. Wiem, że studiował w Poznaniu, a potem pracował w Anglii. Potem wrócił do Polski, ale często pod Warszawę jeździł do swojej partnerki. Był jedynakiem, a sprowadzili się tu dopiero, jak im się dziecko urodziło, czyli faktycznie kilka miesięcy temu. Nigdy się na nic nie skarżyli. To była cicha, skryta rodzina - mówi WP pan Ryszard.
Czytaj więcej: