Tragedia w Chodzieży. Są wyniki sekcji zwłok
Zakończyła się sekcja zwłok ofiar tragedii w wielkopolskiej Chodzieży. Znaleziono tam pięć ciał. Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, przyczyną zgonu wszystkich były rany cięte szyi.
Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, wczoraj wieczorem zakończyła się sekcja zwłok pięciu osób z domu jednorodzinnego w Chodzieży. - Według wstępnej opinii biegłych przyczyną zgonu wszystkich osób były rany cięte szyi - przekazano.
Rzecznik prokuratury Łukasz Wawrzyniak dodał, że zdaniem biegłych, 41-letni najpierw zabił swoich rodziców, a następnie żonę i dziecko. Po wszystkim popełnił samobójstwo. Podkreślił, że śledczy wykluczają, by do tragedii mogły dopuścić się osoby trzecie.
Śledczy starają się nadal wyjaśnić motywy zbrodni. Według biegłych 41-latek "sam zadał sobie rany i pozbawił siebie życia". Wcześniej okaleczył się też w innych miejscach.
Prokuratura będzie jeszcze sprawdzać, czy napastnik był pod wpływem alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trop zbrodniarza wojennego. Zaczęło się od kartki na grobie
Morderstwa nie nastąpiły w tym samym czasie
- Według biegłego, rodzice 41-latka zginęli od trzech do pięciu dni od momentu oględzin. Dziecko, jego matka i prawdopodobny zabójca życie stracili od 48 do 72 godzin od momentu oględzin - podkreślił Wawrzyniak.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu potwierdził także informację, że żona oprawcy była skrępowana i miała na ustach taśmę. - Rodzice prawdopodobnego sprawcy mieli z kolei na dłoniach rany świadczące, że próbowali bronić się przed napastnikiem - mówił.
Tragedia w Chodzieży
Przypomnijmy, że w domu jednorodzinnym w przy ul. Podgórnej w Chodzieży znaleziono ciała czterech osób dorosłych i kilkumiesięcznego dziecka.
Na parterze domu znaleziono zwłoki 41-letniego Krzysztofa A. i 38-letniej Marty A. Ciało kobiety miało związane nogi i zaklejone taśmą usta, z kolei zwłoki czteromiesięcznego Stasia leżały w łóżku przykryte kołdrą. Ciała 72-letniej pani Krystyny i jej 73-letniego męża Bogdana znaleziono na piętrze budynku. Wszystkie osoby miały rany szyi, w pobliżu zwłok leżał nóż, a drzwi na zapleczu domu były otwarte.
Według ustaleń śledczych to 41-letni mężczyzna zabił swoją rodzinę, a następnie odebrał sobie życie. Mężczyzna zabił swoich rodziców, a następnie kobietę i dziecko.
"Spokojni i skryci"
Sąsiedzi rodziny w Chodzieży są zszokowani. Mówią, że byli spokojni i skryci.
- Z sąsiadką wymieniałam się czasem kwiatami, a ci młodzi z dzieckiem sprowadzili się tu niedawno, jakoś w lutym. Z Krzysztofem nigdy dłużej nie rozmawiałam, była to zwykła wymiana uprzejmości. O jego partnerce Marcie nie mogę powiedzieć nic. Widywałam ich codziennie na spacerach z ich kilkumiesięcznym synem. Regularnie chodzili po okolicy z tym małym Stasiem - opowiadała Wirtualnej Polsce pani Grażyna, najbliższa sąsiadka rodziny.
- Starsze małżeństwo nie bardzo wychodziło z domu. Od czasu do czasu widziałam tego syna, jak jeździł z matką do sklepu. Faktycznie w nocy z piątku na sobotę w pokoju świeciło się światło, ale pomyślałam sobie, że skoro jest małe dziecko, to może są jakieś kłopoty, a chłopczyk nie może zasnąć. Dopiero potem zobaczyłam tutaj tę parę, która przyjechała zobaczyć, czy wszystko w porządku. Widziałam ich tu po raz pierwszy - precyzuje pani Grażyna.
- Młodzi mieszkali tu od kilku miesięcy, ale z nimi nigdy nie rozmawiałem. Tego Krzysztofa to widywałem wiele razy na przestrzeni lat, ale trudno mi coś więcej na jego temat powiedzieć. Wiem, że studiował w Poznaniu, a potem pracował w Anglii. Potem wrócił do Polski, ale często pod Warszawę jeździł do swojej partnerki. Był jedynakiem, a sprowadzili się tu dopiero, jak im się dziecko urodziło, czyli faktycznie kilka miesięcy temu. Nigdy się na nic nie skarżyli. To była cicha, skryta rodzina - mówi WP pan Ryszard.
Czytaj więcej:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski