Trwa ładowanie...

Tego Putin już nie ukryje. Zaczął się łabędzi śpiew rosyjskiej armii

Rosyjska ofensywa rakietowa przeciwko ukraińskim miastom z każdym tygodniem coraz bardziej wyhamowuje. Zapasy precyzyjnej amunicji są już na wyczerpaniu, a Kreml nie jest w stanie uzupełnić braków. Rosji zostały dwa wyjścia. Na froncie już widać, jak zmienia się taktyka ostrzałów.

Według szacunków USA i Ukrainy agresorzy zużyli już ponad 60 proc. pocisków typów Iskander, Kalibr i KindżałWedług szacunków USA i Ukrainy agresorzy zużyli już ponad 60 proc. pocisków typów Iskander, Kalibr i KindżałŹródło: FORUM, fot: Russian Defence Ministry
d3pa7rp
d3pa7rp

Na początku wojny Rosjanie uderzali kilka razy w tygodniu. Tylko w pierwszym ataku na Ukrainę spadło ponad 80 różnych typów rakiet. Wojska Władimira Putina częściej atakowały wtedy pociskami manewrującymi dalekiego zasięgu. Z kolei oszczędzały najcenniejsze pociski balistyczne, bo nie mają ich zbyt wiele, są znacznie bardziej skomplikowane, a przez to droższe w produkcji.

Pociski na wyczerpaniu

Od października do końca listopada 2022 roku Rosjanie przeprowadzali już do dziesięciu ataków dziennie. Obecnie uderzają raz na około dwa tygodnie. W ostatnim czasie nie bez przyczyny korzystali głównie z artylerii lufowej, a precyzyjnymi pociskami atakowali jedynie najważniejsze cele.

Wedle ukraińskich i amerykańskich szacunków rosyjskie zapasy precyzyjnej amunicji są już na wykończeniu. Agresorzy zużyli ponad 60 proc. pocisków typów Kalibr, Iskander i Kindżał. Nie są w stanie uzupełnić tych braków, bo większość precyzyjnej elektroniki, od której zależy funkcjonowanie pocisków, pochodziła z importu.

Zobacz też: Szturm pilotów Mi-8. Uderzyli z zaskoczenia w kilku miejscach

Dwa wyjścia

Na początku stycznia szef Centrum Wojskowych Badań Prawnych, gen. Aleksander Musienko, w komentarzu dla Kanału24 zauważył, że Rosja ma dwa wyjścia: albo kompletować wszelkie dostępne pociski przez kilka dni i raz na dwa tygodnie przeprowadzić zmasowany nalot, albo atakować częściej, ale dokładniej i przy użyciu niewielkiej liczby pocisków - maksymalnie 10-15. Rosjanie wybrali pierwszą metodę.

d3pa7rp

- Faktycznie, zmiana taktyki ostrzałów rakietowych jest już widoczna, mniej więcej od stycznia tego roku - mówi dr Dariusz Materniak, ekspert ds. wschodnich. Wskazuje, że do tego czasu głównym celem ataków rakietowych był Kijów i centralna część kraju, gdzie zamieszkuje stosunkowo dużo ludzi na niewielkim obszarze.

- Obezwładnienie infrastruktury energetycznej tak dużej aglomeracji miałoby katastrofalne skutki, nawet mimo stosunkowo lekkiej zimy. To się jednak nie udało, ukraińska stolica nie została pozbawiona zasilania na dłużej niż kilka-kilkanaście godzin non stop - podkreśla ekspert.

Wobec fiaska na tym odcinku Rosjanie zaczęli atakować większą liczbę celów w różnych regionach Ukrainy, co z kolei wymusza rozproszenie ukraińskich sił obrony przeciwlotniczej i utrudnia zwalczanie nadlatujących pocisków.

- Wiele wskazuje więc na to, że Rosja zużywa pociski na bieżąco. Wyprodukowane egzemplarze są kierowane do masowych ostrzałów, a to znaczy, że zapasy tego typu broni są na wyczerpaniu - podsumowuje dr Materniak.

Zmiana taktyki

Zmiana taktyki wynika z coraz większych braków magazynowych. Wedle szacunków zagranicznych wywiadów rosyjskie zapasy Iskanderów spadły poniżej poziomu 20 proc. w porównaniu z oficjalnymi informacjami podawanymi przed wojną.

d3pa7rp

- Analitycy militarni zauważyli, że liczba pocisków Kindżał użytych podczas ostatniego ostrzału była znacznie wyższa w porównaniu z poprzednimi atakami, które zwykle obejmowały nie więcej niż kilka egzemplarzy tej broni - zauważa Maciej Lisowski, ekspert ds. obronności.

Potwierdza to, że Rosjanie najpierw kompletują pociski, by następnie dokonać zmasowanego ataku. Dotychczas pociski Kindżał były używane przez wojska Putina oszczędnie i tylko przeciwko celom priorytetowym.

W poszukiwaniu rozwiązania

W przypadku pocisków rakietowych dalekiego zasięgu Rosjanie zużyli 55-60 proc. wszystkich posiadanych zapasów. Oznacza to, że nawet zwiększenie produkcji o kilkadziesiąt procent nie rozwiąże ich problemu. Będą w stanie wytworzyć maksymalnie około 150 pocisków rocznie, a Iskanderów zaledwie 80 sztuk. Oczywiście zakładając, że zapewnią sobie odpowiedni zapas podzespołów elektronicznych.

d3pa7rp

Rosyjskie wojska potrzebują więc przynajmniej kilkunastu dni, aby zebrać odpowiednią liczbę pocisków manewrujących, rakietowych i amunicji krążącej do ataku. To nie tak, że wyciągnie się pocisk z magazynu i można z niego od razu skorzystać. Najpierw musi przejść przegląd i zostać przygotowany do misji. Właśnie dlatego Rosjanie zostali zmuszeni do przerwy operacyjnej.

Kolejnym rozwiązaniem jest wykorzystanie pocisków, które w założeniu mają inne przeznaczenie - przeciwlotniczych S-300 czy przeciwokrętowych Ch-35 Uran, które wykorzystywane są przez nadbrzeżny system Bał.

- Rosja używa S-300 przeciwko celom naziemnym już od wielu miesięcy. Tych rakiet ma w zapasie najwięcej. Z końcem 2022 roku było to około siedem tys. sztuk różnych wersji, dających możliwość ataku na odległość do 200 km od wyrzutni. Podobną zdolność mają rakiety kompleksu przeciwlotniczego S-400, ale jako, że są droższe, spodziewam się, że będą znacznie rzadziej wykorzystywane do ataków na cele naziemne - zauważa Lisowski.

d3pa7rp

- Wyniki badań szczątków rakiet, przeprowadzone przez Ukraińców, sugerują, że w przypadku Iskanderów i Kalibrów używane są już pociski wyprodukowane w ostatnim kwartale 2022 roku, czyli z bieżącej produkcji - mówi ekspert.

- Ponadto spodziewam się, że trwają próby reelaboracji starszych rakiet dla zaspokojenia rosyjskich potrzeb. Ukraińcy też robią takie rzeczy w odniesieniu do starych Toczek i przeciwlotniczych zestawów S-75 czy S-125. Nikt też nie może zagwarantować, że rosyjskie pociski nie sprawiają kłopotów swoim użytkownikom. Ich awaryjność jest przecież dobrze znana - dodaje.

Zakupy za granicą?

Dotychczas największe zakupy Rosjanie zrobili w Iranie. Kupili tam głównie bezzałogowce uderzeniowe i amunicję krążącą, która od października jest wykorzystywana podczas ataków na ukraińskie miasta. Na początku marca z Iranu wyszły dwa statki przewożące ok. 100 mln sztuk amunicji karabinowej, 300 tys. pocisków artyleryjskich, m.in. przeciwpancerne pociski kierowane, granaty moździerzowe i pociski rakietowe różnych kalibrów. Wśród nich nie było jednak broni dalekiego zasięgu.

d3pa7rp

Pod koniec lutego amerykański wywiad donosił, że Korea Północna sprzedała Rosji pociski rakietowe krótkiego zasięgu dla systemów Grad i amunicję artyleryjską. Pjongjang stanowczo odrzucił te sugestie, uznając je za niedorzeczne. Ambasador Rosji przy ONZ Wassilij Nebezia również zaprzeczył tym doniesieniom. Na razie broń koreańskiej produkcji nie została odkryta w Ukrainie.

- Poszukiwania tych pocisków dzielą się na dwa nurty, z których pierwszy to pociski, które mogą być odpalane z rosyjskich wyrzutni. Tu wybór jest wąski - praktycznie ograniczony do Korei Północnej i jej kopii Iskandera, czyli pocisków KN-23. Ich zasięg wynosi od 480 do nawet 650 km - mówi Lisowski.

- Drugi nurt to po prostu pociski spełniające zadany parametr zasięgu, czyli np. irańskie pociski typu Fatech 110/313 lub ich nowszy brat Fath. Są to - jak piszą Brytyjczycy - "quasi-balistyczne pociski ziemia-ziemia z korekcją lotu", czyli sterowane i gwarantujące współpracę z systemem nawigacji typu Glonass - podsumowuje ekspert.

d3pa7rp

Łabędzi śpiew rosyjskiej armii

W zasadzie Rosja już nie ma wyboru. Na świecie jest niewielu producentów pocisków balistycznych i żaden z nich nie jest zainteresowany współpracą z Kremlem.

Rosjanie muszą dostosować się do nowych warunków. Najprostszym rozwiązaniem jest zmiana taktyki. Kłopot w tym, że ograniczając skalę uderzeń, nie będą w stanie sparaliżować ukraińskiego przemysłu i sterroryzować społeczeństwa. Rozpoczął się łabędzi śpiew rosyjskiej armii.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Czytaj również:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3pa7rp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Wyłączono komentarze

Elementem współczesnej wojny jest wojna informacyjna, a sekcje komentarzy stają się celem działań farm trolli. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć komentarze pod tym artykułem.

Paweł Kapusta - Redaktor naczelny WP
Paweł KapustaRedaktor Naczelny WP
d3pa7rp
Więcej tematów