Coś się dzieje w rosyjskich bazach. Widać to na zdjęciach satelitarnych
Rosjanie przygotowują się do wiosennej ofensywy. Na południu Ukrainy intensywnie modernizują bazy lotnicze i koncentrują lotnictwo frontowe. Wszystko dzieje się jednak pod czujnym okiem ukraińskiego wywiadu.
Od początku inwazji rosyjskie lotnictwo miało ogromne problemy z uzyskaniem przewagi w powietrzu. Tylko w pierwszym tygodniu wojny Rosjanie stracili około 10 proc. statków powietrznych, użytych w działaniach wojennych. Są to bardzo duże straty porównywalne z tymi, jakie ponosili Amerykanie podczas dziennych bombardowań III Rzeszy. Od końca marca 2022 roku rosyjskie lotnictwo w zasadzie zniknęło z ukraińskiego nieba. Jedynie śmigłowce i samoloty szturmowe wspierały wojska lądowe bezpośrednio nad frontem.
Na początku wojny pierwsze rosyjskie uderzenie trafiło w próżnię. Tuż przed atakiem ukraińskie samoloty zostały przeniesione na lotniska polowe, a na 15 lotniskach, na które spadły bomby, zniszczono zaledwie 2-5 samolotów bojowych. Rosjanie uszkodzili jedynie systemy łączności, kierowania ruchem, hangary i magazyny paliw uniemożliwiając na pewien czas korzystanie z baz. Ukraińcom nie robiło to wówczas różnicy. Korzystali już z licznych lądowisk rozrzuconych pośród lasów i pól całej Ukrainy.
W najbliższym czasie można się spodziewać nie tyle powtórki z początku konfliktu, co kolejnego etapu niszczenia rosyjskich baz przez Ukrainę przy pomocy artylerii rakietowej, do której pociski dostarczą sojusznicy z Zachodu. Ponownie można mieć wrażenie, że Rosjanie bardzo się powoli uczą i dostosowują do zmiennych warunków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uciec spod bomb
Rozbudowane bazy stałe w warunkach wojennych stanowią magnes przyciągający naloty. Właśnie z tego powodu jeszcze przed wojną Ukraińcy rozbudowali sieć Drogowych Odcinków Lotniskowych - fragmentów dróg szybkiego ruchu i szos dostosowanych do wykorzystywania przez lotnictwo.
Pierwszym konfliktem, podczas którego korzystano z Drogowych Odcinków Lotniskowych, była II wojna światowa. Wówczas wszystkie strony konfliktu korzystały m.in. ze znakomitych niemieckich autostrad. Już w latach 20. i 30. XX wieku autostrady w Niemczech projektowano w taki sposób, aby niektóre z odcinków mogły zostać wykorzystane jako pasy startowe.
Tak było np. na drodze A-29 pomiędzy Ahlhorn i Groβenkneten, która również po wojnie była wykorzystywana jako odcinek lotniskowy. Wówczas służyły one już samolotom państw NATO, którego doktryna zakładała przeniesienie głównych sił lotniczych na lotniska polowe tuż przed generalnym atakiem państw Układu Warszawskiego. Podobnie działo się po drugiej stronie żelaznej kurtyny.
Ukraińcy wyciągnęli z tamtego okresu bardzo rozsądne wnioski. Od 2016 roku niezwykle rozbudowali sieć lądowisk polowych i - nawet po rozpoczęciu inwazji - budują kolejne. Jeżdżąc przez Ukrainę trasami szybkiego ruchu czy nawet bocznymi drogami, można zauważyć kilkukilometrowe odcinki służące jako pasy startowe i płaszczyzny postojowe osłonione wałami ziemnymi.
Tego typu rozwiązanie powoduje, że agresorowi bardzo trudno jest zlokalizować i zniszczyć lotnictwo jeszcze na ziemi. Właśnie dzięki temu Ukraińcy nie stracili zdolności bojowych w powietrzu i przez cały okres wojny skutecznie paraliżowali działania przeciwnika. Najlepszym tego przykładem są uderzenia przeciwko rosyjskim stacjom radarowym i bazom na bezpośrednim zapleczu frontu, zwłaszcza na Krymie.
Rosyjska droga
Rosjanie poszli zupełnie inną drogą. Od początku wojny opierają się o rozbudowaną infrastrukturę lotniskową. Wynika to z przyjętej taktyki. Władimir Putin zakładał krótką "operację" i nie spodziewał się przeciwdziałania Ukraińców. Ci jednak, wraz z biegiem wojny, coraz śmielej sobie pozwalają i zmusili Rosjan do wycofania swoich strategicznych sił bombowych poza zasięg pocisków dalekiego zasięgu.
Baza lotnicza Engels-2 pod Saratowem była atakowana przez Ukraińców dwa razy. Lotnisko w Diagilewie również dwa razy stało się celem uderzenia. Z obu baz Rosjanie musieli wycofać bombowce strategiczne. Spowodowało to duży problem, ponieważ jedynie dwie bazy w Federacji Rosyjskiej posiadają wyposażenie niezbędne do obsługi ciężkich bombowców Tu-95. Przy czym jedna znajduje się w zasięgu ukraińskiej broni, a druga - ponad 8 tys. km od strefy wojny. Kreml musiał więc przed każdym atakiem przerzucać samoloty bliżej frontu, aby je uzbroić i przygotować do zadania.
Spryt Ukraińców
Znacznie mniejszy problem stanowi przygotowanie samolotów frontowych i myśliwskich. Wystarczą wówczas tymczasowe lądowiska z minimalnym zapleczem, zwłaszcza w pobliżu frontu. Tymczasem Rosjanie skoncentrowali swoje siły w dużych stacjonarnych bazach, które wręcz proszą się o posłanie tam kilku pocisków.
Ukraińcy zdemolowali w ten sposób kilka razy lotnisko Belbek na Krymie czy Czarnobajewkę, która stała się synonimem rosyjskiej nieudolności. W wyniku ostrzału armia Putina straciła tam kilkanaście śmigłowców, samolot szturmowy i dwóch generałów. Nawet przez chwilę nie przyszło im do głowy, aby przenieść statki powietrzne w bezpieczniejsze miejsce.
Nowe otwarcie?
Jednak od końca lata 2022 roku Rosjanie rozpoczęli rozbudowę kilku baz, które służą bezpośrednio maszynom wspierającym działania na froncie. Na zdjęciach satelitarnych widoczne są nowo wybudowane lądowiska dla śmigłowców, nowe płyty postojowe, wydłużone pasy startowe i rozbudowane zaplecze techniczne.
Największe zmiany zaszły w Belbeku, gdzie trwają przygotowania do przedłużenia pasa startowego. Budowane są nowe stanowiska postojowe i - z dużym prawdopodobieństwem - nowy hangar, pod który wylano już płytę.
W Taganrogu pod Rostowem rozbudowane zostały płyty postojowe i parkingi dla ciężarówek. W bazie na co dzień stacjonuje 18. Dywizja Lotnictwa Transportowego Gwardii, która od początku wojny odpowiada za transport zaopatrzenia dla oddziałów walczących na południu Ukrainy.
W Jejcku i Millerowie powstały nowe lądowiska dla śmigłowców, a na północy Półwyspu Krymskiego budowana jest całkowicie nowa baza śmigłowcowa.
Koncentracja szturmowców i bombowców
Amerykański wywiad uważa, że Rosjanie przygotowują się do ofensywy, która może zostać wyprowadzona w Donbasie lub w obwodzie zaporoskim. Cytujący amerykańskich urzędników dziennik "Financial Times" uważa, że Rosjanie spróbują rozpocząć nową ofensywę lotniczą.
Zważywszy jednak na silną obronę przeciwlotniczą Ukraińców, zapewne ograniczą się do bezpośredniego wsparcia oddziałów na lądzie. Świadczy o tym koncentracja szturmowców Su-25 i bombowców frontowych Su-24 oraz taktycznych Su-34, a także śmigłowców szturmowych i transportowych.
Czujne oko ukraińskiego wywiadu
Dziwnym trafem upublicznienie informacji o rozbudowie baz i koncentracji lotnictwa zbiegły się z zapowiedzią dostarczenia Ukrainie precyzyjnych pocisków dalekiego zasięgu o napędzie rakietowym dla systemów M142 HIMARS i M270 MLRS.
Zapewne już niedługo w sieci pojawią się nagrania efektownych eksplozji w rozbudowywanych rosyjskich bazach.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski
Czytaj również: "To pewna śmierć". Rosjanie boją się walki, wyciekła rozmowa