"Uderzają całym potencjałem". Jednak Ukraina ma "asa" w rękawie

Wojna na wyniszczenie to znana taktyka Rosjan. Kreml od dawna gromadził zapasy amunicji, więc prawdopodobnie jest przygotowany na długi konflikt. Kluczem do wygranej może być jednak nie ilość wojsk i sprzętu, a celne strzały. - Na czterech zabitych Rosjan ginie jeden Ukrainiec. Rosjanie mają bardzo duży potencjał ludzki, ale nie nauczyli się na swoich błędach - podkreśla w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak.

Tak zakończy się wojna. Generał nie ma wątpliwości
Tak zakończy się wojna. Generał nie ma wątpliwości
Źródło zdjęć: © East News | ANATOLII STEPANOV
Mateusz Dolak

17.02.2023 | aktual.: 17.02.2023 13:27

Według brytyjskiego wywiadu wojskowego tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni Rosja poniosła prawdopodobnie najwyższy wskaźnik ofiar od pierwszego tygodnia inwazji na Ukrainę. Przykładem są straty w Wuhłedarze i Bachmucie.

W pobliżu Wuhłedaru armia Władimira Putina straciła swoją elitarną brygadę. Została tam doszczętnie zniszczona 155. jednostka piechoty morskiej Federacji Rosyjskiej. Zdjęcia z tej porażki bardzo szybko obiegły media.

Na dużą liczbę ofiar wskazują też doniesienia, że Rosjanie przez całą dobę palą ciała poległych w krematorium na anektowanym Krymie koło miejscowości Krasna Horka. "Spalane są tam ciała zabitych żołnierzy i najemników" - podał ukraiński Sztab Generalny.

Armia Putina, poprzez działanie na wyniszczenie, próbuje wykorzystać czas zanim Amerykanie i Europa dostarczą uzbrojenie dla Ukrainy. Eksperci mówili nawet o rozpoczynającej się ofensywie, ale zdaniem gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcę Wojsk Lądowych, obecnych rosyjskich działań nie można tak nazwać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Oni prowadzą działania na froncie od Kupiańska przez Kreminną, Siewiersk, Bachmut, po Wuhłedar. To jest front o szerokości 300 kilometrów. Nie prowadzi się ofensywy na tak szerokim froncie, chyba, że ma się pięciomilionową armię. Oni na razie szukają słabej strony obrony ukraińskiej i jeżeli trafią na taki punkt, to tam głęboko uderzą - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Skrzypczak.

Wojskowy dodaje, że Rosjanie nie mogą prowadzić ofensywy ze względu na pogodę, która działa na korzyść Ukrainy. Temperatura w dzień jest dodatnia, co sprawia, że ziemia nie zamarza. Ponadto na wschodzie padają deszcze, co powoduje, że tereny są błotniste i utrudniają przemieszczanie się.

- Po drugie, ukraińska obrona jest skuteczna, jest bardzo głęboko rozlokowana i tam, gdzie Rosjanie mają postępy, to są postępy rzędu kilkuset metrów do paru kilometrów na dobę. Więcej mieć nie będą - zaznacza nasz rozmówca.

Klucz do wygranej

Czy kluczem w tej walce będzie nie ilość wojsk i sprzętu, a celne strzały? - Rosjanie uderzają całym potencjałem, jakim dysponują. Ukraina z kolei używa precyzyjnej broni i nie marnuje jej tak, jak to robią Rosjanie. To na pewno jest duży atut - porównuje Skrzypczak.

Zaznacza jednak, że przewaga w potencjale militarnym Rosji jest cały czas groźna. - Oni będą ją cały czas budować, ale nie potrafią jej wykorzystać. Wojska są źle dowodzone, nie prowadzą skoordynowanych działań - wymienia.

- Na czterech zabitych Rosjan ginie jeden Ukrainiec. Rosjanie mają bardzo duży potencjał ludzki, ale nie nauczyli się na swoich błędach. Mieli rok na wyciągnięcie wniosków, ale widać, że tego nie zrobili. Zachód zresztą też nie chce wyciągnąć wniosków i działa bardzo powolnie. Jeszcze do niedawana światowi przywódcy mówili, że Ukraińcom trzeba dawać tylko broń defensywną - przypomina gen. Skrzypczak. - Rosjanie nadal nie potrafią się bić, a Ukraina nadal nie ma broni, żeby skutecznie przygotować się do kontrofensywy - przypomina.

- Ukraińcy cały czas czekają na dostawy sprzętu z Zachodu, ale Zachód cały czas się waha. A jeżeli daje sprzęt, to jest on muzealny z lamusa. Ukraina, żeby wygrać, potrzebuje nowoczesnych systemów walki - podsumowuje.

Taktyka wyniszczenia

Zdaniem ppłk. rez. Andrzeja Kruczyńskiego, byłego oficera GROM i eksperta Instytutu Bezpieczeństwa Społecznego, "jedyne, co teraz ratuje Ukrainę, to mądre podejście wojska".

- Rosjanie nie patrzą na śmierć swoich żołnierzy, ukraińskie wojska z kolei cofają się w sposób przemyślany. Jeżeli sytuacja jest bez wyjścia, to nie giną na polu walki. Wiedzą, że zrobienie dwóch kroków do tyłu, pozwoli w przyszłości zrobić piętnaście do przodu. Ukraińcy mieli dużo czasu i przygotowali kilka linii obrony. To, że Rosjanie wgryzą się ileś kilometrów, nie oznacza, że wygrali bój. Walka będzie trwała dalej, a każda rubież będzie kosztowała wiele krwi i ogromne straty - zaznacza ppłk rez. Kruczyński.

Ekspert ocenia, że to kwestia tygodni i przyjdzie kres w Rosji, a Putinowi nie uda się zamaskować tak ogromnych strat.

- Zapasy, które miała Rosja, są mocno nadszarpnięte. Mówi się, że produkują, ale przecież mają sankcje, które robią swoje. Pamiętajmy, że sprzęt trzeba dostarczyć przez setki kilometrów na linię frontu, a w Rosji logistyka - jak wszystko - zawodzi. Ponadto Ukraina jest w stanie tę logistykę nękać. Wojnę wygrywa jedno: logistyka. Ukraina jest pod tym względem w lepszej sytuacji - twierdzi były oficer GROM.

Rosji brakuje też doświadczenia zwiadowczego. Ukraina dostaje bardzo duże wsparcie z Zachodu - technologie oraz zdjęcia satelitarne. Nie wszędzie da się wypuścić drona, bo są miejsca, gdzie sygnał jest zagłuszany.

- Ukraińskie siły specjalne mają dużą rolę. Przenikają, namierzają środki dowodzenia, dowódców oraz cenniejszy sprzęt. Następnie przekazują te informacje, a cele są niszczone. To podnosi morale ze strony ukraińskiej i jest gwoździem do trumny dla Rosjan - zaznacza ppłk rez. Kruczyński.

Kiedy koniec wojny?

Kwestia, jak daleko zajdą teraz Rosjanie, rozstrzygnie się w ciągu najbliższych tygodni. Jeżeli wojska będą chciały coś osiągnąć, muszą działać zanim przyjdzie wiosna i roztopy. Do tego czasu Zachód powinien dostarczyć amunicję i broń oraz przeszkolić ukraińskich żołnierzy z jej obsługi.

Gen. Skrzypczak twierdzi, że w tej wojnie nie będzie zwycięzcy. - To będzie wojna na wyczerpanie. Rosjanie nie ustąpią z terenów, które zdobyli. A cena, jaką przyjdzie Ukrainie zapłacić za ich odbicie, będzie porażająca. Dopóki będzie żył Putin, żadnego ustępstwa ze strony Rosji nie będzie. Z drugiej strony nie wierzę, że Rosjanie są gotowi na długą wojnę. Sankcje coraz bardziej dokuczają. Wojna nie zakończy się na polu bitwy. Rosja ją zatrzyma dopiero, jak nastąpią zmiany polityczne i społeczne, które wynikną z pogarszającej się sytuacji w kraju - podsumowuje generał.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjaukrainawojna
Wybrane dla Ciebie