"Chcą przekupić ludzi". Jak PiS wprosił się na lokalną imprezę i promował 800 plus
Darmowe szmaciane torby na zakupy, długopisy, a nawet wata cukrowa. Wszystko szło jak woda. PiS nie oszczędza publicznych pieniędzy i co rusz organizuje w całej Polsce imprezy promujące program "Rodzina 800+". W Zbąszyniu ludzie tylko się dziwili, dlaczego PiS zawłaszczył lokalną imprezę.
30.07.2023 | aktual.: 30.07.2023 20:18
Gmina Zbąszyń (woj. wielkopolskie) liczy niespełna 13 tys. mieszkańców. W ostatnich wyborach wygrała tutaj Koalicja Obywatelska - zdobyła 47 proc. głosów. Na PiS zdecydowało się głosować 31,5 proc. wyborców.
To właśnie tutaj działacze Prawa i Sprawiedliwości szukają poparcia. W sobotę ruszyli w teren, promując program "Rodzina 800+".
Jak twierdzi opozycja, obóz rządowy robi w ten sposób nieformalną kampanię wyborczą. Ta formalna zacznie się dopiero wówczas, kiedy prezydent Andrzej Duda ogłosi oficjalny termin wyborów (ma na to czas maksymalnie do 14 sierpnia).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas lokalnego Święta Jeziora w Zbąszyniu - pośród stoisk, na których dziewczynkom wiązano warkoczyki, a chłopcy mogli przymierzyć się do policyjnego wozu - pojawiło się stoisko promujące rządowy program "800+". A na nim: dla dzieci - wiatraki z logiem rządowego programu, dla rodziców - ulotki oraz zapakowane kredki i domino. I te również były opatrzone logotypem sztandarowego pomysłu PiS-u.
Osłodzili mieszkańcom imprezę
Stoiska promującego rządowy program nie można było przegapić. A już na pewno nie mogli przegapić tego rodzice z dziećmi, bo tuż obok stała wysoka na 10 metrów nadmuchiwana paczka cukru.
Polski Cukier, czyli spółka, w której większość udziałów należy do państwa, za darmo rozdawała watę cukrową. Kolejka po nią się nie kończyła. - Skoro dają, to bierzemy - usłyszeliśmy wprost od jednej z mam.
Niewiele mniejszą popularnością cieszyły się stoiska KOWR-u (Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa) oraz miejscowego sanepidu. Darmowe szmaciane torby na zakupy, długopisy, notatniki i smycze szły jak woda - a były rozdawane w wielu miejscach. Będące na stoiskach pracownice tych instytucji próbowały przemycić też jakieś materiały promocyjne, wkładając do darmowych toreb ulotki dotyczące działalności KOWR-u.
Kilka stoisk dalej znów kolejka, bo tym razem za darmo malowano buzie uśmiechniętych od ucha do ucha maluchów, wiązano warkoczyki, skręcano baloniki i rozdawano wiatraczki. Te ostatnie oczywiście z logo "800+". Co ważne, było to dość dokładnie podkreślone: tablica z napisem "Skręcane baloniki" też była opatrzona nazwą programu, a do tego małą informacją, że to wszystko sponsoruje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz wojewoda wielkopolski.
Na miejscu byli też przedstawiciele Narodowego Fundusz Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia.
Chwilę po godz. 12.30 na festynie pojawili się wojewoda wielkopolski Michał Zieliński, posłanka PiS Marta Kubiak oraz burmistrz Zbąszynia Tomasz Kurasiński.
Nielicznie zgromadzeni dziennikarze - głownie z mediów publicznych - usłyszeli, że "niestety minister Marlena Maląg nie dojechała", bo zatrzymały ją "sprawy zawodowe". Minister nie było, ale opowieść o sukcesie programu już się pojawiła. Posłanka Marta Kubiak przekonywała zebranych, że to właśnie jej partii "leży na sercu rodzina", dlatego też od słów przechodzi do czynów.
- Jak zapowiedział prezes Jarosław Kaczyński, podnosimy świadczenie z 500 do 800 zł od 1 stycznia 2024 roku. Jesteśmy wiarygodni i dotrzymujemy słowa - mówiła. Znalazła się też okazja, by powiedzieć kilka słów o opozycji parlamentarnej.
- Niestety, za rządów naszych poprzedników takich programów nie było, bo mówili, że pieniędzy nie ma i nie będzie. Okazało się jednak, że pieniądze się znalazły i to nie tylko te 500 zł na dziecko, ale od stycznia nawet 800 zł - mówiła posłanka PiS.
Całość trwała niewiele ponad 5 minut. A tuż po wystąpieniu zarówno wojewoda, jak i posłanka PiS zniknęli. Ich wystąpienie nie zainteresowało zebranych. Więcej osób obsługiwało je niż się mu przysłuchiwało.
"To jest nasze święto jeziora, a nie polityczny cyrk"
Zdecydowana większość osób, którą spotkaliśmy na gminnym festynie, była zaskoczona pojawieniem się polityków i namiotu z logo "800+" na takiej imprezie. Spodziewali się, że - jak co roku - będzie to wyłącznie lokalna impreza. Czyli bez zabarwienia politycznego.
- Dla mnie to ewidentne robienie sobie kampanii wyborczej jeszcze przed jej startem za nasze pieniądze. Rząd nie ma swoich pieniędzy, tylko robią to za państwowe, czyli nasze. Jak zobaczyłem ten namiot z logo "Rodzina 800+" to pomyślałem, że to skandal i tak nie powinno być. Jakby mieli swoje pieniądze, to jeszcze bym to zrozumiał, a tak wszystko jest na koszt podatników - podkreśla pan Radosław, który przyszedł na festyn razem z żoną i dwójką dzieci.
- To jest nasze święto jeziora, a nie polityczny cyrk - przyznaje Danuta, żona pana Radosława.
Zagadujemy młodą kobietę około 30. roku życia, która stoi z kilkuletnią dziewczynką w kolejce do zaplatania kolorowych warkoczyków. Okazało się, że przyszła razem ze swoją siostrzenicą, aby skorzystać z atrakcji, nie wiedziała, że będzie też piknik zachwalający program "Rodzina 800+".
- Jestem przerażona tym, co się dzieje w Polsce. Sama nie mam dzieci, ale jak patrzę na to wszystko, to nie wiem, czy chcę je mieć. Jarosław Kaczyński traktuje kobiety jak inkubatory i żadne pieniądze nie przekonają mnie do urodzenia dziecka. Jak zobaczyłam, że wszędzie są baloniki z logo 800+, to poczułam taką wewnętrzną złość, że chcą przekupić ludzi i robią to na naszej gminnej, lokalnej imprezie - przyznaje Weronika, mieszkanka Zbąszynia.
Podczas festynu trafiliśmy również na zwolenników partii rządzącej. Oni wiedzieli o piknikach 800+, które są organizowane w całej Polsce. Z niecierpliwością czekali, kiedy taki piknik odbędzie się w ich regionie.
- Widziałem w telewizji, że będzie taki piknik. Jestem zwolennikiem tego rządu, a poza tym chciałem razem z synkiem zobaczyć, jak to wygląda i skorzystać z atrakcji, pobawić się i spędzić fajnie czas. Jesteśmy beneficjentami tego programu. Mamy synka, w drodze jest kolejne dziecko. Żona jest w ciąży i czekamy właśnie na poród. Mam nadzieję, że podczas wyborów, które nas czekają, ludzie mądrze zagłosują i zwycięży Prawo i Sprawiedliwość - mówi z entuzjazmem pan Karol, tata kilkuletniego Antosia.
Pan Jerzy ze Zbąszynia, emeryt po siedemdziesiątce wybrał się na festyn razem ze swoim wnuczkiem. W dłoni trzymał papierową torebkę z logo "Rodzina 800+" oraz balony, kiedy wnuczek skakał na dmuchańcach.
- Przyszedłem tutaj z wnukiem, aby skorzystać z atrakcji. Coś tam słyszałem o 800+. Jeżeli jest to program dla wszystkich, to dobrze, że wykorzystują taką imprezę do promowania tego. Minusem jest to, że przy okazji urządzają sobie kampanię wyborczą, chociaż do niej jeszcze daleko. Nic na to nie poradzimy, bo i tak zrobią, co będą chcieli - przyznaje mężczyzna.
Jak rząd tłumaczy organizowanie pikników w całym kraju? Akcją informacyjną na temat programu "Rodzina 500+", który od 1 stycznia ma być programem "800+".
"Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wraz z Urzędami Wojewódzkimi rozpoczyna kampanię informacyjną dotyczącą zmian w programie Rodzina 500+ - podniesienia wysokości świadczenia wychowawczego z 500 zł do 800 zł miesięcznie" - czytamy na stronie resortu. Busy informacyjne odwiedzą każdy powiat w Polsce. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej nie informuje, ile wyda na akcję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wirtualna Polska w połowie czerwca zapytała Polaków, czy wiedzą o planowanych zmianach w programie. Jak wynika z badania przeprowadzonego w ogólnopolskim panelu badawczym Ariadna (w dniach 9-12 czerwca), 93 proc. ankietowanych doskonale zdaje sobie sprawę, że kwota świadczenia zmieni się z 500 zł na 800 zł. Zaledwie 7 proc. Polaków odpowiedziało, że o tym jeszcze nie słyszało.
Polacy są jednak bardzo podzieleni ws. podwyższenia świadczenia - wynika z majowego sondażu United Surveys dla WP.
Niewiele ponad połowa Polaków (50,5 proc.) uznała wtedy, że pomysł przedstawiony przez Kaczyńskiego jest dobry - przy czym "zdecydowanie" dobrze oceniało go 28,5 proc. badanych, a 22 proc. "raczej" dobrze. Przeciwnego zdania było 43,1 proc. respondentów.
Anna Kluwak, dziennikarka Wirtualnej Polski