PolskaCzy internauci powtórzą rok 1968?

Czy internauci powtórzą rok 1968?

Waldemar Kuczyński

03.02.2012 11:47, aktual.: 08.02.2012 14:03

W czwartkowym "Poranku w Toku" TOK-FM prowadzonym przez Jacka Żakowskiego on i jego cotygodniowi komentatorzy zastanawiali się, czy protesty, głównie młodzieżowe, przeciwko ACTA oznaczają początek jakiegoś zwrotu w historii, nie tylko Polski, czegoś porównywalnego do roku 1968 na świecie. I – bliżej naszej koszuli – czy rodzi się inna linia głównego podziału politycznego w kraju - pisze Waldemar Kuczyński w felietonie Wirtualnej Polski.

Nie lekceważę protestów, które podobno zgromadziły łącznie w Polsce około 100 tys. osób. To, co prawda nieco ponad jeden procent ludzi w wieku 17-29 lat, ale ważne wydarzenia i zmiany zawsze zaczyna znikoma mniejszość. Podobnie, jak Żakowski i jego "trzódka" nie mam pewności co z tego będzie, ale kilkoma uwagami się podzielę. Po pierwsze nie uważam - a słyszałem to u nich - by linia frontowa, która podzieliła nas tak bardzo w minionych latach; podział III i IV Rzeczpospolita należała do przeszłości. PiS ma nadal ogromne poparcie, niezwykle trwałe a wokół niego wyrosła tkanka środowisk, organizacji i jednostek. Ma ona także spory udział w sieci. Cała ta formacja ma wygląd i zapach antykwariatu z podpleśniałymi, starymi książkami. Na szczęście jest w swych gorąco wyrażanych i groźnych dla kraju ambicjach blokowana przez rodzaj kordonu sanitarnego. Tworzy go dobra sytuacja ekonomiczna, utrzymujące się mimo zachwiań zaufanie do Platformy Obywatelskiej, pamięć lat 2005-2007 wzmacniana co jakiś czas retoryką PiS i
nieprzystawanie tej partii do świata młodego pokolenia. Ale to się może zmienić i lepiej pamiętać, że wilk ze skansenu czeka u zagrody na okazję.

Oglądałem demonstracje przeciwko ACTA, czytałem, co demonstranci mieli na transparentach i słuchałem, co krzyczą. Oprócz haseł wolności w internecie, słyszałem "precz z komuną", "raz sierpem, raz młotem..", "Tusk matole itd.", czy "czołem wielkiej Polsce". Mieliśmy do czynienia z chwilowym, zetknięciem się bardzo różnych światów, stali obok, co nie oznaczało, że są razem. Części chodziło o zablokowanie przyjęcia aktu godzącego ich zdaniem w sieciową wolność, innym dało to okazję do walenia w rząd, w premiera, prezydenta i Platformę wedle wzorców z demonstracji 11 listopada. Na razie nie widać, by te dwa światy się do siebie zbliżały. Nie podejrzewam, by też internauci walczący z ACTA okazali się tak niemądrzy i uznali narodowców zamawiających piwo w znany sposób i innych z tej samej antykwarycznej strony, za najlepszych sojuszników do budowy Polski przyjaznej sieci.

Być może w trzewiach naszego społeczeństwa i innych dojrzewa przełom i wydarzenia, które będą piękne, albo paskudne, albo takie i takie, ale dopasują świat do niebywałej lawiny nowego, z jakim mamy do czynienia. Na ten raz jednak sądzę, że się uspokoi. Moim zdaniem rząd nie spodziewał się takiej reakcji na umowę, którą przyjmowano obiegiem, jak to się robi z czymś bezproblemowym. Przez chwilę, jakby ster zadrżał mu w rękach. Ale wydaje mi się, że go odzyskuje. Świadczy o tym także ugodowy ton Michała Boniego wobec bojowników internetowej wolności, w tym samym "Poranku". Przydałaby się dłuższa rozmowa z premierem w mediach porządkująca sytuację po zaburzeniach nowego roku. Utrzymująca się niepewność daje okazję do snucia, pośpiesznych i często "życzliwych", hipotez o wypaleniu, zmęczeniu, braku pomysłów, objawień, że Tusk to nie mąż stanu, jakby to już zadekretowano itd. Myślę, że się uspokoi, że ster zostanie mocno schwycony i my to zobaczymy. Sternik miewa potknięcia, ale realny zmiennik gwarantuje
wsadzenie Rzeczpospolitej na rafę.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Tytuł pochodzi od redakcji

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (41)
Zobacz także