ŚwiatBarack Obama: jeżeli dyplomacja zawiedzie, to wtedy uderzymy

Barack Obama: jeżeli dyplomacja zawiedzie, to wtedy uderzymy

Ameryka nie jest policjantem świata - mówił w orędziu do narodu prezydent Barack Obama. Potwierdził, że Waszyngton wraz z partnerami podjął dyplomatyczną inicjatywę, która daje szansę na usunięcie zagrożenia broni chemicznej w Syrii bez wojskowej interwencji USA.

Barack Obama: jeżeli dyplomacja zawiedzie, to wtedy uderzymy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Sergey Guneev

- Za wcześnie, by powiedzieć, czy ta inicjatywa się powiedzie.(..) Ale ta inicjatywa ma potencjał, by usunąć zagrożenie użycia broni chemicznej (w Syrii), bez odwoływania się do użycia siły wojskowej - powiedział Barack Obama.

Dlatego, jak dodał, zwrócił się do liderów Kongresu, by na czasz negocjacji "odłożyli głosowanie nad rezolucją" ws. wojskowej interwencji USA w Syrii w odpowiedzi na użycie 21 sierpnia pod Damaszkiem broni chemicznej, co spowodowało śmierć ponad 1400 osób. Tej "zbrodni przeciw ludzkości", jak powiedział Obama, dokonał reżim Baszara al-Asada.

Obama podkreślił, że wysyła sekretarza stanu Johna Kerry'ego w czwartek do Genewy na negocjacje ws. tej nowej inicjatywy z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem, a sam będzie kontynuował dyskusje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. USA wraz z przywódcami Francji i Wielkiej Brytanii oraz w konsultacjach z liderami Rosji i Chin przedłożą do przyjęcia Radzie Bezpieczeństwa projekt rezolucji, "która będzie wymagać, by Asad zrzekł się broni chemicznej i by została ona automatycznie zniszczona pod międzynarodowym nadzorem". Podkreślił, że "jakiekolwiek porozumienie musi obejmować weryfikację, czy syryjski reżim dotrzymuje zobowiązań".

- Jednocześnie dałem rozkaz wojskowym, by pozostali na stanowiskach, by podtrzymywać presję na Asadzie, byśmy byli w stanie odpowiedzieć, jeśli zabiegi dyplomatyczne poniosą porażkę - powiedział.

- Ameryka nie jest światowym policjantem. Okropne rzeczy dzieją się na świecie i poza naszymi możliwościami jest, by naprawić każde zło - podkreślił Obama. Zapewnił, że głęboko woli pokojowe rozwiązania od wojskowych. Przypomniał jednak, że przez ostatnie dwa lata konfliktu w Syrii, "próbowaliśmy dyplomacji, sankcji, ostrzeżeń, a mimo to Asad użył broi chemicznej". Dlatego, jako prezydent uznał, że należy przeprowadzić "ograniczoną interwencję wojskową" w Syrii, by zniszczyć zdolności Asada do ponownego jej użycia oraz by "pokazać światu: nie tolerujemy użycia broni chemicznej". Przekonywał, że nawet ograniczony atak wojskowy zmusiłby każdego dyktatora, nie tylko Asada, by dwa razy zastanowili się, zanim użyją broni chemicznej.

- Kiedy z małym wysiłkiem i przy minimalnym ryzyku możemy zapobiec, by dzieci nie były ponownie zagazowane na śmierć i tym samym sprawić, że nasze własne dzieci są bezpieczniejsze, wierzę, że musimy działać. To czyni nas innymi, to czyni nas wyjątkowymi - uzasadniał swą decyzję w orędziu do narodu. Dodał, że do wydania rozkazu na tę interwencję nie potrzebuje formalnej zgody Kongresu, ale "jako prezydent najstarszej demokracji świata" postanowił się o nią zwrócić", by wzmocnić stanowisko USA.

W ocenie prezydenta USA fakt, że w ostatnich dniach pojawiła się nowa dyplomatyczna inicjatywa ws. Syrii, jest częściowo zasługą Stanów Zjednoczonych i ich "wiarygodnego zagrożenia operacją wojskową", a także wynikiem jego "konstruktywnych rozmów" z Władimirem Putinem. - Rosyjski rząd wskazał gotowość do przyłączenia się do społeczności międzynarodowej w naciskach na Asada do rezygnacji z jego broni chemicznej - powiedział.

W poniedziałek Rosja - główny sojusznik Syrii - zaproponowała umieszczenie syryjskiej broni chemicznej pod kontrolą międzynarodową w celu jej późniejszego zniszczenia. Damaszek zaakceptował tę propozycję i zapowiedział, że Syria przystąpi do międzynarodowej konwencji o zakazie broni chemicznej. Perspektywę takiego rozwiązania problemu, które umożliwiłoby uniknięcie interwencji wojskowej USA i Francji, z ostrożnym zadowoleniem powitano też w wielu stolicach. John Kerry: konieczna pełna rezolucja Rady Bezpieczeństwa ws. nadzoru nad bronią w Syrii

Jakiekolwiek porozumienie ws. nadzoru nad bronią chemiczną w Syrii musi być zawarte w obowiązującej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, tak by zapewnić, że porozumienie będzie w pełni wdrożone - powiedział amerykański sekretarz stanu John Kerry.

- To nie może być gra. Jasno powiedzieliśmy to Rosjanom. (...) Potrzebujemy pełnej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, by mieć pewność, że porozumienie ma niezbędną siłę - powiedział Kerry podczas debaty internetowej zorganizowanej we wtorek przez Google+. Jak tłumaczył, rezolucja RB ONZ jest potrzebna, by zapewnić, że porozumienie ws. nadzoru nad bronią chemiczną będzie miało moc wiążącą i będzie przewidywać konsekwencje dla Syrii w razie jego niewdrożenia.

- Teraz Rosjanie zajmują nieco inne stanowisko, ale musimy zobaczymy, co się uda osiągnąć - przyznał Kerry, wskazując na niewystarczające dla USA sugestie Rosji, że porozumienie mogłoby mieć formę deklaracji rotacyjnej prezydencji Rady Bezpieczeństwa.

- To musi być proces przejrzysty, podlegający kontroli, w pełni wdrożony i w jasny sposób weryfikowany. Musimy pracować nad tym, jak to osiągnąć. Cały świat musi w to zainwestować - wyliczał warunki amerykańskie. Ocenił, ze obecnie są wskazówki, że "przynajmniej będziemy mieć poważną rozmowę", na temat tego, czy uda się spełnić te warunki, co ostatecznie oceni prezydent Barack Obama.

Reagując na deklarację reżimu prezydenta Baszara el-Asada o tym, że Syria przystąpi do międzynarodowej konwencji o zakazie broni chemicznej, Kerry ocenił, że to niewystarczające. Syria musi "iść dalej" i zgodzić się na porozumienie, które zapewni, że "broń zostanie przekazana pod międzynarodowy nadzór i zniszczona".

Kerry poinformował, że rozmawiał z szefem rosyjskiej dyplomacji Sergiejem Ławrowem. Rosja ma "w ciągu dnia" wysłać do Waszyngtonu formalne propozycje. Wówczas USA je ocenią. - Jeśli rzeczywiście można zabezpieczyć całą broń chemiczną, to jest to zdecydowanie najbardziej preferowane - podkreślił. Przyznał, że nawet planowany atak wojskowy nie zniszczyłby bowiem wszystkich magazynów broni chemicznej, jaką posiada reżim Asada.

Kerry ujawnił też, ze od "jakiegoś już niedługiego czasu" trwały rozmowy z między USA a Rosją na temat nowego dyplomatycznego rozwiązania. Prezydent Obama rozmawiał o tym z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem na szczycie G20 w Petersburgu i uzgodniono, że zajmą się tym dalej szefowie dyplomacji.

Rosja - główny sojusznik Syrii - zaproponowała umieszczenie syryjskiej broni chemicznej pod kontrolą międzynarodową w celu jej późniejszego zniszczenia. Ta propozycja zmieniła dotychczasową dynamikę wydarzeń wokół planowanej przez USA ograniczonej interwencji w Syrii w reakcji na atak chemiczny z 21 sierpnia na jednym z przedmieść Damaszku. Waszyngton obwinia reżim syryjski o ten atak, w którym zginęło ponad 1400 cywilów.

Damaszek zaakceptował rosyjską propozycję, perspektywę takiego rozwiązania problemu, które umożliwiłby odstąpienie USA i Francji od interwencji wojskowej, z ostrożnym zadowoleniem powitano też w wielu stolicach.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)