Adam Bodnar: do końca kadencji został mi rok, dwa miesiące i jeden dzień
- Nie podam się do dymisji. Nie rozważałem jej. Cały czas powtarzam, że do końca kadencji został mi dokładnie rok, dwa miesiące i jeden dzień - stwierdził Adam Bodnar.
08.07.2019 | aktual.: 07.08.2019 00:04
Gość Konrada Piaseckiego w TVN24 zapewnił, że wariant dymisji nie był brany pod uwagę. - Natomiast oczywiście jak padają słowa marszałka Senatu, że powinienem się podać do dymisji „dla świętego spokoju” to pojawia się pytanie, co to oznacza? Czy dla świętego spokoju obywateli, czy dla mojego świętego spokoju? A w sytuacji, co się zdarzyło kilka dni wcześniej, kiedy zostały wykorzystane informacje z mojego życia prywatnego do zaatakowania mnie, mogłem się oczywiście zastanawiać, co ten święty spokój ma oznaczać - stwierdził Adam Bodnar.
Dopytywany, czy nie żałuje, że wydał oświadczenie w sprawie sposobu zatrzymania mężczyzny podejrzanego o zabójstwo 10-letniej Kristiny z Mrowin odparł, że nie. - Tak samo bym to rozegrał - dodał.
- O ile wiem, działania prawne podejmuje moja była małżonka, matka dziecka - stwierdził pytany, czy będzie pozew przeciwko TVP, za ujawnienie informacji o prywatnych problemach rzecznika praw obywatelskich i sugerowaniu, że mogą one mieć związek z oświadczeniem ws. sposobu zatrzymania Jakuba A. - Proszę się spytać byłej małżonki. Jestem zdania, że ja, jako rzecznik praw obywatelskich, nie powinienem się angażować w żaden proces - dodał.
Rozmowa w studio TVN24 dotyczyła także sprawy mężczyzny, zwolnionego z pracy w jednym ze sklepów IKEA za komentarz, który zdaniem firmy stanowił pogwałcenie zasad, jakie są w niej wyznawane. W odpowiedzi na artykuł zachęcający do wspierania osób LGBT pracownik stwierdził, że "to sianie zgorszenia" i cytując Biblię, napisał, że homoseksualiści "będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich".
- Prowadzone jest na razie postępowanie wyjaśniające. Poszły dwa pisma: do Państwowej Inspekcji Pracy oraz do firmy IKEA. Za wcześnie jeszcze mówić, kto w tej sprawie ma rację - mówił Adam Bodnar. - Nasz kodeks pracy zabrania dyskryminacji, zarówno ze względu na wyznanie, jak i na orientację seksualną. Pracodawca ma obowiązek tworzyć środowisko pracy wolne od dyskryminacji - dodał.
Rzecznik praw obywatelskich był także pytany o sprawę tzw. podwójnego rocznika, czyli absolwentów szkół podstawowych i gimnazjalnych, którym z braku miejsc nie udało się w tym roku dostać do żadnej szkoły średniej.
- Uważam, że od początku wszystkie osoby, które obserwowały proces reformy edukacji, mówiły wyraźnie: będzie problem z kumulacją roczników. Uważam, że to MEN powinno rozwiązać ten problem - stwierdził Bodnar. - Wydaje mi się, że w tej sytuacji samorządy naprawdę robiły wszystko, co w mocy. Regularnie korespondowałem z jednostkami samorządu terytorialnego. Były mi przedstawiane różnego rodzaju wyliczenia, w jaki sposób się do tego przygotowują i z tego wynikało, że oni naprawdę poważnie traktują swoją odpowiedzialność - dodał.
Zapowiedział też, że wkrótce przedstawi swoje wystąpienie w tej sprawie.
- Nie jestem w stanie zrozumieć tej decyzji - stwierdził Bodnar, pytany o przeniesienie śledczego z prokuratury regionalnej w Krakowie Mariusza Krasonia do prokuratury rejonowej we Wrocławiu.
Jak ocenił, procedury dają możliwość przeniesienia prokuratora z dnia na dzień. - Tylko, że zawsze w takich sytuacjach trzeba przynajmniej dać ludziom czas na dostosowanie swojego życia prywatnego. Akurat prokurator Krasoń opiekuje się dwójką starszych rodziców - dodał.
Pytany, co by się stało, gdyby prokurator powiedział "nie", odparł: - Wtedy ma dyscyplinarne postępowanie, za niedostosowanie się do polecenia służbowego i i zostaje zwolniony ze służby. Co więcej, z wilczym biletem, bo nikt go nie wpisze na listę adwokatów. Bo gdyby on się chciał wpisać na listę adwokatów, to minister sprawiedliwości może zgłosić sprzeciw - tłumaczył rzecznik praw obywatelskich.
Bodnar przypomniał że "w 2016 roku został wydany raport Komisji Weneckiej na temat prokuratury, który wskazał, że cała struktura i różnego rodzaju uprawnienia prokuratora generalnego są sprzeczne ze standardami praworządności". - Kompletnie nikt się tym raportem nie przejął - ocenił.
- Żyjemy w sytuacji, kiedy prokuratura stała się strukturą upolitycznioną z różnymi mechanizmami degradowania i dyscyplinowania wewnętrznego prokuratorów, które nie odpowiadają standardom normalnego funkcjonowania państwa i teraz oglądamy tego konsekwencje - stwierdził Adam Bodnar.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl