Do połowy lat pięćdziesiątych PRL-owska rzeczywistość pomijała temat seksu i erotyki. Pojęcia te otoczone były nimbem podniecającej, subtelnie elektryzującej tajemnicy. Oficjalnie nie istniała prostytucja i homoseksualizm, a odbudowujący zrujnowane miasta przodownicy pracy nie zastanawiali się nad znaczeniem orgazmu tantrycznego, stosunku przerywanego, czy akrobatycznymi pozycjami umożliwiającymi zapłodnienie. Śmierć Józefa Stalina, w marcu 1953 r., sprawiła, że rozbrykana "nagle" młodzież poczuła, że może wiele, a nawet więcej. Zelżała cenzura, skończyły się polityczne szubienice. Redaktorzy też złapali wiatr w żagle: niemal z dnia na dzień stali się seksualnie odważni.