Jak kochać się w trakcie i po chorobie nowotworowej? Seks poprawia życie pacjentkom
W trakcie choroby nowotworowej wiele par odchodzi od życia seksualnego. To duży błąd. Jak twierdzą specjaliści oraz pacjenci, erotyczne doznania poprawiają komfort życia i ułatwiają terapię rakową.
Pani Maria jest 45-letnią, piękną kobietą. Na stałe mieszka w Krakowie, tutaj też leczy się onkologicznie. Przeszła mastektomię, a po rozmowie ze swoją psychoterapeutką, zgodziła opowiedzieć się o życiu seksualnym w trakcie choroby nowotworowej.
- Tak naprawdę jestem cały czas chora, ale tak się nie czuję. Po pięciu latach walki z rakiem piersi w końcu zrozumiałam, że zdrowy jest ten, kto nawet w chorobie potrafi zachować wszystkie aktywności i cieszyć się nimi – mówi Wirtualnej Polsce pani Maria. – Tak właśnie jest z seksem i bliskością partnera – dodaje.
Ale jak mówi, początki nie były łatwe. - Diagnoza, leczenie, mastektomia. Te rzeczy wybiły mnie zupełnie z rytmu. Straciłam libido, chęć do życia, odpuściłam życie towarzyskie. Czułam się fatalnie, nie mogłam siebie zaakceptować bez piersi. Po terapii i zabiegu moje ciało się zmieniło, nie czułam się atrakcyjna. Więc jak mógł się czuć mój facet? - relacjonuje.
Taki stan trwał dwa lata. Związek pani Marii był na krawędzi. Dlatego wspólnie ze swoim partnerem zdecydowała się iść po pomoc do psychologa. Udało się.
- Zaczęliśmy od dotyku. Terapeutka radziła, by znowu wspólnie brać prysznice, akceptować siebie nago oraz to, że ktoś nas widzi zniekształconą. Na początku były piersi, później całe ciało. Zaczynałam nabierać pewności siebie – słyszymy. - Już nie uciekałam, gdy chciał mnie pocałować czy zobaczyć bez ubrań, ale nadal brakowało libido – opowiada pani Maria. Dlatego wspólnie ze swoim partnerem, kobieta poszła do seksuologa.
- Dowiedziałam się o terapii hormonalnej, którą przechodziłam podczas leczenia raka. Wcześniej już o tym lekarze mówili, ale teraz wzięłam to do siebie. Zrozumiałam. Zaczęliśmy naprawdę starać się, by namiętność wróciła, ale było ciężko – opowiada o powrocie do seksualnego życia.
Specjalistka stopniowo doradzała jak należy postępować, by odzyskać pełnię intymnej sprawności. - Początki są bardzo trudne. Boli, jest sucho, niedobrze, niepewnie. Ale każdy kolejny krok zaczynał dawać satysfakcję. Zaczęliśmy od filmów erotycznych, używania gadżetów i lubrykantów. Musiałam ćwiczyć mięśnie Kegla, bo nie odczuwałam przyjemności. Staraliśmy się uczyć seksu, jak z podręcznika kopiowaliśmy sceny z filmów. To był przełom – mówi dalej.
Kiedy erotyczne zabawy zaczęły ponownie sprawiać parze przyjemność, był to przełomowy moment również w terapii nowotworowej. - Nauczyłam się orgazmu, fantazjowałam i podniecałam się. Ale nigdy sama nie chciałam kończyć, czekałam na faceta. Moje życie nabrało kolorów. Zrozumiałam, że piersi to nie był mój jedyny walor w związku. Wychodziłam do ludzi, zaczęłam żyć jak przed chorobą. To było piękne. Jest piękne. Czuję, że żyję - wspomina pani Maria.
Ale nasza bohaterka, to jeden z niewielu przypadków, kiedy udało się poprawić życie w trakcie leczenia nowotworu.
Jak twierdzi psychoonkolog i terapeuta par Mariola Kosowicz, współpracująca z Fundacją Rak ‘n’ Roll w wyniku operacji chirurgicznych, które nierzadko pozostawiają trwałe ślady okaleczenia i niepełnosprawności, wiele kobiet traci poczucie swojej wartości i atrakcyjności.
- To przekłada się na codzienne funkcjonowanie, w tym na relacje intymne. W takiej sytuacji potrzeba czasu i zaangażowania obydwu współpartnerów w odbudowanie obrazu osoby chorej. Warto również zadbać o ładną bieliznę, dobrze dobraną perukę lub inne nakrycie głowy oraz osobiste atrybuty atrakcyjności – twierdzi Kosowicz.
Dlaczego brakuje ochoty na seks?
- Jest kilka powodów. Na początku leczenia obawy o życie i zdrowie są tak intensywne, że znacznie spada nasze zainteresowanie seksem. W tym okresie ważna jest obecność osoby bliskiej, jej oddanie i poczucie wspólnej troski o zdrowie osoby chorej i wzajemne relacje. Dodatkowo leczenie onkologiczne zaburza gospodarkę hormonalną organizmu, co również może przyczynić się do utraty ochoty na seks. Niektóre kobiety w tym okresie przechodzą przedwczesną menopauzę, co wpływa także na życie intymne – opowiada psychoonkolog.
Dlatego, jak pokazuje obserwacja specjalistów, partner osoby chorej często czeka na znak, czy partnerka jest ponownie gotowa podjąć aktywność w sferze seksualnej.
- Odrzucając partnera, musimy liczyć się z tym, że obie strony zaakceptują zaistniałą sytuację i nie wykonają żadnego kroku ku zmianie. Nie warto czekać zbyt długo, aż problem sam się rozwiąże – akcentuje Mariola Kosowicz.
Jak odbudować bliskość?
- Dać sobie czas. To naturalne, jeśli w okresie leczenia sfera życia intymnego zeszła na dalszy plan, ponieważ pojawiają się inne priorytety. Warto jednak dać sobie czas i powoli powracać do chwil bliskości i czułości. Intymność to nie tylko seks, ale również przytulenie, pieszczoty, delikatny pocałunek, masaż – wylicza terapeutka.
Jak przekonuje pani Maria, poprawienie sfery seksualnej, zmieniło jej całe życie. - Cholernie brakowało mi tej bliskości. Nie mam pojęcia, jak ja wytrzymałam dwa lata, ale teraz wiem, że to właśnie pełna sprawność i chęć uprawiania seksu sprawiają, że czuję się zdrowa. Mimo choroby, jestem kobietą pełną piersią – mówi pani Maria.
Z myślą o kobietach, w sytuacji podobnej do pani Marii, fundacja Rak’n’Roll organizuje akcję KancerSutra. To metoda, która pokazuje jak opanować sztukę miłości w chorobie. Projekt ma na celu pokazać, że pomimo choroby wciąż można prowadzić aktywne życie seksualne, a także dostarczyć profesjonalnego wsparcia parom, które z powodu raka przestały prowadzić udane życie seksualne.
*Za pomoc w realizacji materiału dziękuję Martynie Janiczek, która przeprowadziła intymną część wywiadu.