Nie wiem, co mnie podkusiło. Czy to, że zobaczyłam ogrom zniszczenia na zdjęciach w mediach. Czy to, że przeczytałam maila od znajomego, który pojechał na wakacje w Bory Tucholskie, a już pierwszej nocy, po nawałnicy, aż do bladego świtu, uzbrojony w latarkę i zapałki, odgrzebywał zawalonych drzewami sąsiadów. Czy w końcu to, że sama kilka lat temu straciłam w pożarze wszystko. Wiem też, co dzieje się w głowach tych ludzi na Pomorzu. Wiem, co ich czeka i widząc ich samotność i determinację, widziałam siebie sprzed kilku lat.