"Ziobryści" skarżą się na TVP: "Zostaliśmy wycięci z programów". Wskazują na PiS
Politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry są przekonani, że z polecenia centrali Prawa i Sprawiedliwości zostali czasowo "wycięci" z udziału w programach TVP. Powód? - Jesteśmy przeciwni kapitulacji przed Komisją Europejską. A dziś PiS chce się z eurokratami dogadać. Dlatego od trzech tygodni w mediach publicznych nas nie ma. To oczywiste, kto stoi za tą decyzją - mówią nam "ziobryści". W TVP bywa jedynie Jan Kanthak, dziś wiceminister aktywów państwowych.
09.11.2022 | aktual.: 09.11.2022 22:05
To nie pierwszy raz, gdy udział przedstawicieli Solidarnej Polski w programach publicystycznych mediów publicznych jest czasowo zawieszony. Taka sytuacja - jak przypominają nasi rozmówcy - miała miejsce m.in. latem 2020 roku. Wtedy z polecenia samego Jarosława Kaczyńskiego TVP przestała zapraszać "ziobrystów". Po jakimś czasie zaproszenia wróciły, ale niesmak pozostał.
"Bany" na "ziobrystów" były nakładane również wtedy, gdy Zbigniew Ziobro i jego ludzie ostro krytykowali premiera Mateusza Morawieckiego za jego politykę na forum Unii Europejskiej. To politycy Solidarnej Polski najgłośniej protestowali, gdy szef rządu zgodził się na mechanizm "pieniądze za praworządność". - Wtedy Nowogrodzka starała się nas uciszyć. Dziś mamy powtórkę z historii - mówi "ziobrysta".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Interwencja prezesa
- Przekazy PiS i kolegów z "SolPolu" zbyt mocno się rozjeżdżały. Poza tym telewizja Jacka Kurskiego przesadzała z atakami na premiera Morawieckiego, w czym wtórowali jej "ziobryści". Prezes Kaczyński postanowił to przerwać - opowiada nam człowiek znający sytuację.
Dziś politycy Solidarnej Polski znów przestali być zapraszani do telewizji państwowej. - Wiadomo, kto za tym stoi. Przecież chłopcy z Woronicza i Placu Powstańców [siedziby TVP i TVP INFO - przyp. red.] sami z siebie takich decyzji nie podejmują. Poszedł przekaz "z góry" i musieli się dostosować - twierdzi jeden z "ziobrystów".
Czy faktycznie władze PiS mogły ingerować w listę gości programów TVP? Nie ma na to dowodów.
Zobacz także
Jak słyszymy od samych "ziobrystów", politycy partii Zbigniewa Ziobry przestali się pojawiać na antenie od mniej więcej trzech tygodni. Jeden z przedstawicieli Solidarnej Polski przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że kiedy otrzymał zaproszenie do któregoś ze sztandarowych programów, to niemal natychmiast zostawał nagle odwoływany. - Tylko Janek Kanthak bywa [wiceminister aktywów państwowych z Solidarnej Polski - przyp. red.]. Bo ma niezłe relacje z Danką Holecką. Ale to wszystko - twierdzi jeden z "ziobrystów".
Jan Kanthak nie należy do frakcji "jastrzębi" z Solidarnej Polski. Być może dlatego drogę do występów w TVP Info ma otwartą.
"Ziobryści" drwią z "miękiszonów" z PiS
Dlaczego pozostali "ziobryści" są wycinani z TVP? Dziś powód jest taki: PiS - na czele z pogardzaną przez "ziobrystów" frakcją premiera Mateusza Morawieckiego - zamierza iść na ustępstwa z Komisją Europejską w sprawie unijnych funduszy i Krajowego Planu Odbudowy. A "ziobryści" mówią: ani kroku w tył, bo to kapitulacja, a Morawiecki się kompromituje.
Tyle że za Morawieckim ma dziś stać sam Jarosław Kaczyński i to on jest dziś tarczą dla osłabionego premiera. Dlatego przez pośredników wydał dyspozycję, by TVP nie zapraszała polityków Solidarnej Polski do swoich programów. Przynajmniej przez jakiś czas.
Gdy zapytaliśmy o tę decyzję jednego z wysoko postawionych przedstawicieli TVP, ten zapewnił, że nic nie wie o "banie" dla "ziobrystów". Ale nieoficjalnie słychać, że wydawcy otrzymali cichy zakaz zapraszania polityków partii Zbigniewa Ziobry.
- Podchodzimy do tego ze spokojem, ale to jest żenujące. W TVP brylują politycy PO i Lewica, a zapraszani posłowie PiS nie potrafią twardo odpowiadać na ich ataki. To są amatorzy. No ale cóż, jeśli chcą doprowadzić do klęski całego obozu prawicy, to są na dobrej drodze - mówi polityk Solidarnej Polski.
"Kłótnia w rodzinie"
O tym, jak napięta jest dziś atmosfera między politykami Solidarnej Polski a przedstawicielami TVP, świadczy głośna wymiana zdań na Twitterze, do jakiej doszło we wtorek wieczorem. "Ziobryści" ostro zareagowali na wpis jednego z czołowych dziennikarzy TVP, Samuela Pereiry.
Szef redakcji TVP.Info napisał: "Tusk jeździ po kraju, a PiS śpi. To, że szef PO może bez większego problemu opowiadać kłamstwa, szerzyć amnezję ws. swojego dorobku jako premiera i sam sobie zaprzeczać, praktycznie bez żadnej kontry - to porażka komunikacyjna PiS".
Wcześniej dziennikarz w jednym ze swoich tekstów (szeroko komentowanych w obozie władzy) wzywał do kompromisu z Brukselą (na zasadzie: "mądrzejszy ustępuje głupszemu").
Na te publikacje zareagowali "ziobryści".
Wiceminister Janusz Kowalski: "Co do komunikacji. Drobne uzupełnienie. W TVP od kilku tygodni nie ma polityków Solidarnej Polski. Są za to pokazywani w TVP kłamcy z PO od Tuska i postkomuniści. Więc proszę nie krytykować własnych decyzji".
Minister Michał Wójcik: "Proszę nie wypłakiwać się na Twitterze i zachowywać jak mężczyzna. Solidarnej nie ma w waszym medium od dawna i da się z tym żyć".
Poseł Mariusz Gosek: "Proszę się nie rozczulać nad sobą. Solidarna Polska nie istnieje w TVP i nikt łez nie roni z tego powodu".
Co ciekawe, wiceminister Kowalski w jednym z wpisów zasugerował, że Solidarna Polska - o ile wciąż jej politycy nie będą mogli występować w TVP - będzie działać na rzecz blokady środków publicznych na TVP Info. Praktycznie nie jest to możliwe, ale "ziobryści" twierdzą, że mogą zgłaszać poprawki do budżetu w tym zakresie. I głośno protestować w Sejmie.
- To tylko strachy na lachy. Kłótnia w rodzinie. Za chwilę przyjdzie odwilż i chłopaki od Ziobry znów będą gościć na Placu - mówi jeden z rozmówców z obozu władzy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski