"Ziobryści" skarżą się na TVP: "Zostaliśmy wycięci z programów". Wskazują na PiS
Politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry są przekonani, że z polecenia centrali Prawa i Sprawiedliwości zostali czasowo "wycięci" z udziału w programach TVP. Powód? - Jesteśmy przeciwni kapitulacji przed Komisją Europejską. A dziś PiS chce się z eurokratami dogadać. Dlatego od trzech tygodni w mediach publicznych nas nie ma. To oczywiste, kto stoi za tą decyzją - mówią nam "ziobryści". W TVP bywa jedynie Jan Kanthak, dziś wiceminister aktywów państwowych.
To nie pierwszy raz, gdy udział przedstawicieli Solidarnej Polski w programach publicystycznych mediów publicznych jest czasowo zawieszony. Taka sytuacja - jak przypominają nasi rozmówcy - miała miejsce m.in. latem 2020 roku. Wtedy z polecenia samego Jarosława Kaczyńskiego TVP przestała zapraszać "ziobrystów". Po jakimś czasie zaproszenia wróciły, ale niesmak pozostał.
"Bany" na "ziobrystów" były nakładane również wtedy, gdy Zbigniew Ziobro i jego ludzie ostro krytykowali premiera Mateusza Morawieckiego za jego politykę na forum Unii Europejskiej. To politycy Solidarnej Polski najgłośniej protestowali, gdy szef rządu zgodził się na mechanizm "pieniądze za praworządność". - Wtedy Nowogrodzka starała się nas uciszyć. Dziś mamy powtórkę z historii - mówi "ziobrysta".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Interwencja prezesa
- Przekazy PiS i kolegów z "SolPolu" zbyt mocno się rozjeżdżały. Poza tym telewizja Jacka Kurskiego przesadzała z atakami na premiera Morawieckiego, w czym wtórowali jej "ziobryści". Prezes Kaczyński postanowił to przerwać - opowiada nam człowiek znający sytuację.
Dziś politycy Solidarnej Polski znów przestali być zapraszani do telewizji państwowej. - Wiadomo, kto za tym stoi. Przecież chłopcy z Woronicza i Placu Powstańców [siedziby TVP i TVP INFO - przyp. red.] sami z siebie takich decyzji nie podejmują. Poszedł przekaz "z góry" i musieli się dostosować - twierdzi jeden z "ziobrystów".
Czy faktycznie władze PiS mogły ingerować w listę gości programów TVP? Nie ma na to dowodów.
Jak słyszymy od samych "ziobrystów", politycy partii Zbigniewa Ziobry przestali się pojawiać na antenie od mniej więcej trzech tygodni. Jeden z przedstawicieli Solidarnej Polski przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że kiedy otrzymał zaproszenie do któregoś ze sztandarowych programów, to niemal natychmiast zostawał nagle odwoływany. - Tylko Janek Kanthak bywa [wiceminister aktywów państwowych z Solidarnej Polski - przyp. red.]. Bo ma niezłe relacje z Danką Holecką. Ale to wszystko - twierdzi jeden z "ziobrystów".
Jan Kanthak nie należy do frakcji "jastrzębi" z Solidarnej Polski. Być może dlatego drogę do występów w TVP Info ma otwartą.
"Ziobryści" drwią z "miękiszonów" z PiS
Dlaczego pozostali "ziobryści" są wycinani z TVP? Dziś powód jest taki: PiS - na czele z pogardzaną przez "ziobrystów" frakcją premiera Mateusza Morawieckiego - zamierza iść na ustępstwa z Komisją Europejską w sprawie unijnych funduszy i Krajowego Planu Odbudowy. A "ziobryści" mówią: ani kroku w tył, bo to kapitulacja, a Morawiecki się kompromituje.
Tyle że za Morawieckim ma dziś stać sam Jarosław Kaczyński i to on jest dziś tarczą dla osłabionego premiera. Dlatego przez pośredników wydał dyspozycję, by TVP nie zapraszała polityków Solidarnej Polski do swoich programów. Przynajmniej przez jakiś czas.
Gdy zapytaliśmy o tę decyzję jednego z wysoko postawionych przedstawicieli TVP, ten zapewnił, że nic nie wie o "banie" dla "ziobrystów". Ale nieoficjalnie słychać, że wydawcy otrzymali cichy zakaz zapraszania polityków partii Zbigniewa Ziobry.
- Podchodzimy do tego ze spokojem, ale to jest żenujące. W TVP brylują politycy PO i Lewica, a zapraszani posłowie PiS nie potrafią twardo odpowiadać na ich ataki. To są amatorzy. No ale cóż, jeśli chcą doprowadzić do klęski całego obozu prawicy, to są na dobrej drodze - mówi polityk Solidarnej Polski.
"Kłótnia w rodzinie"
O tym, jak napięta jest dziś atmosfera między politykami Solidarnej Polski a przedstawicielami TVP, świadczy głośna wymiana zdań na Twitterze, do jakiej doszło we wtorek wieczorem. "Ziobryści" ostro zareagowali na wpis jednego z czołowych dziennikarzy TVP, Samuela Pereiry.
Szef redakcji TVP.Info napisał: "Tusk jeździ po kraju, a PiS śpi. To, że szef PO może bez większego problemu opowiadać kłamstwa, szerzyć amnezję ws. swojego dorobku jako premiera i sam sobie zaprzeczać, praktycznie bez żadnej kontry - to porażka komunikacyjna PiS".
Wcześniej dziennikarz w jednym ze swoich tekstów (szeroko komentowanych w obozie władzy) wzywał do kompromisu z Brukselą (na zasadzie: "mądrzejszy ustępuje głupszemu").
Na te publikacje zareagowali "ziobryści".
Wiceminister Janusz Kowalski: "Co do komunikacji. Drobne uzupełnienie. W TVP od kilku tygodni nie ma polityków Solidarnej Polski. Są za to pokazywani w TVP kłamcy z PO od Tuska i postkomuniści. Więc proszę nie krytykować własnych decyzji".
Minister Michał Wójcik: "Proszę nie wypłakiwać się na Twitterze i zachowywać jak mężczyzna. Solidarnej nie ma w waszym medium od dawna i da się z tym żyć".
Poseł Mariusz Gosek: "Proszę się nie rozczulać nad sobą. Solidarna Polska nie istnieje w TVP i nikt łez nie roni z tego powodu".
Co ciekawe, wiceminister Kowalski w jednym z wpisów zasugerował, że Solidarna Polska - o ile wciąż jej politycy nie będą mogli występować w TVP - będzie działać na rzecz blokady środków publicznych na TVP Info. Praktycznie nie jest to możliwe, ale "ziobryści" twierdzą, że mogą zgłaszać poprawki do budżetu w tym zakresie. I głośno protestować w Sejmie.
- To tylko strachy na lachy. Kłótnia w rodzinie. Za chwilę przyjdzie odwilż i chłopaki od Ziobry znów będą gościć na Placu - mówi jeden z rozmówców z obozu władzy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski