Wybory USA. Biden blisko prezydentury. Trump reaguje
Wybory USA za nami. Chwilę po godzinie 17 w sobotę Joe Biden został wybrany na prezydenta-elekta. Z tym nie zgadza się urzędujący prezydent Donald Trump, który zamieścił w sieci serię wpisów.
Amerykanie ruszyli do urn 3 listopada, jednak wciąż nie są znane ostatecznie wyniki wyborów. Wszystko wskazuje jednak na to, że 46' prezydentem USA zostanie Joe Biden.
W większości stanów (z wyjątkiem Alaski i Karoliny Północnej) rośnie poparcie dla kandydata Demokratów, Joe Bidena. Jak po godzinie 17 czasu polskiego poinformowała stacja CNN, polityk ma już 270 głosów elektorskich potrzebnych wyboru na urząd prezydenta. Wcześniej Biden miał ich 253, jednak przypisuje mu się także wygraną w Pensylwanii, co daje mu kolejne 20 głosów. Jego konkurent, urzędujący prezydent Donald Trump zdobył ich 213.
Jak wynika ze wstępnych szacunków, ogólna frekwencja w wyborach prezydenckich w USA będzie najwyższa od 120 lat i wyniesie 66,9 proc.
Wybory USA. Furia Donalda Trumpa na Twitterze
Przewaga Bidena zdecydowanie nie podoba się Trumpowi. Prezydent opublikował serię wpisów, w których sugeruje, że doszło do fałszerstwa wyborczego, a proces liczenia głosów powinien zostać zatrzymany.
Zobacz także: Koronawirus. Sejm ma przerwę. Michał Dworczyk pytany o zakulisowe rozmowy
"Dziesiątki tysięcy głosów otrzymano nielegalnie po godzinie 20 we wtorek, w dzień wyborów, co całkowicie zmieniło wyniki w Pensylwanii i niektórych innych stanach" - napisał Trump na Twitterze.
"Drzwi i okna przykryto grubym kartonem, aby obserwatorzy nie mogli zajrzeć do środka. Wewnątrz działy się złe rzeczy! Zaszły duże zmiany!" - alarmował prezydent. Z kolei w innym poście Donald Trump stwierdza wprost: "Wygrałem te wybory, zdecydowanie!"
Część z tych wpisów została oflagowana przez Twittera jako treści, które mogą "wprowadzać w błąd".
Tymczasem amerykańscy dziennikarze informują, że Donald Trump udał się do Wirginii, gdzie znajduje się jego klub golfowy. Na prezydenta podczas przejazdu czekał ogromny baner z napisem "Przegrany" oraz kilku zwolenników Bidena.