Wybory w USA. Donald Trump "może zostać wyprowadzony z Białego Domu"
Emocje w wyborach prezydenckich w USA nie opadają. Sztaby Donalda Trumpa i Joe Bidena prześcigają się na oświadczenia prasowe. Sztabowcy Demokraty sugerują, że urzędujący prezydent będzie mógł zostać wyprowadzony z Białego Domu, jeśli nie przyzna swojej przegranej.
06.11.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:44
Zarówno kampania wyborcza jak i wybory prezydenckie w USA przebiegają w bardzo nerwowej atmosferze. Nadal nie znamy ostatecznego rezultatu, a liczenie głosów w kluczowych stanach wciąż trwa. Joe Biden umacnia swoją przewagę nad Donaldem Trumpem w Pensylwanii, która jest kluczowa w tegorocznych wyborach. Wygrany w tym stanie zgarnia 20 głosów elektorskich - jeśli były wiceprezydent tego dokona, zostanie 46. prezydentem USA. Dla Donalda Trumpa to kwestia przetrwania w stawce.
Mimo to Republikanin od kilkudziesięciu godzin dowodzi, że aktualne liczenie głosów jest nielegalne, a wybory mogą być sfałszowane. - Jeśli wliczać nielegalne [głosy - red.], to Demokraci mogą próbować ukraść nam wybory - mówił na konferencji prasowej Donald Trump. W przestrzeni medialnej pojawiły się doniesienia, że 45. prezydent USA nie będzie chciał uznać finalnego rezultatu. Zareagował na to sztab Demokraty.
Wybory w USA. Ostre oświadczenie sztabu Joe Bidena
"Tak jak mówiliśmy 19 lipca, tak i teraz powtarzamy: to obywatele USA decydują o wynikach wyborów. A rząd Stanów Zjednoczonych ma uprawnienia, aby wyprowadzić intruza z Białego Domu" - przekazał Andrew Bates ze sztabu Joe Bidena. Późnym piątkowym wieczorem czasu lokalnego Demokrata ma ponownie zabrać głos ws. tegorocznych wyborów. Sztab liczy na to, że do tego czasu niektóre media ogłoszą byłego wiceprezydenta zwycięzcą wyścigu o Biały Dom.
Sztabowcy Donalda Trumpa nadal się nie poddaje i zapowiada, że dalej będzie toczyć batalię prawną o prezydenturę. "Uważamy, że naród amerykański zasługuje na pełną przejrzystość w zakresie liczenia głosów i uznania legalności wyborów - czytamy w oświadczeniu. "Tu nie chodzi już o żadne pojedyncze wybory. Chodzi o integralność całego naszego procesu wyborczego" - dodano.
Wybory w USA. Rekordowa frekwencja
Tegoroczne wybory okazały się rekordowe pod względem frekwencji - ze wstępnych danych wynika, że wzięło w nich 66,9 proc. uprawnionych do głosowania. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1900 r., kiedy zagłosowało 73,7 proc. uprawnionych. Według wstępnych szacunków liczenie głosów oraz podanie ostatecznego wyniku wyborów może potrwać kilka dni.
W USA walka wyborcza toczy się w każdym z 50 stanów osobno. O zwycięstwie w amerykańskich wyborach nie decyduje liczba bezpośrednio oddanych głosów na kandydata, lecz reprezentujący poszczególne stany członkowie tzw. Kolegium Elektorskiego. Amerykanie głosują na 538 elektorów. By zdobyć prezydenturę, trzeba uzyskać większość, czyli 270 głosów elektorskich.