Nie do wiary. W rosyjskiej TV wygadali się o celu ataku
Czołowi propagandyści Putina nieświadomie ujawnili, że ostatnie rosyjskie ataki na cywilne cele w Ukrainie nie były jedynie aktem zemsty za atak na Most Krymski, który Kreml przypisuje Kijowowi. W rzeczywistości miały one poprawić nastrój społeczny w Rosji i zwiększyć poparcie dla Putina.
Rosja nasiliła w tym tygodniu ataki rakietowe na ukraińskie miasta. Ich celem jest infrastruktura cywilna. Według policji, w poniedziałkowym ostrzale ukraińskich miast zginęło co najmniej 12 osób, a 89 zostało rannych oraz uszkodzono co najmniej 70 obiektów infrastruktury, w tym 29 obiektów infrastruktury krytycznej. Z kolei biuro prezydenta Ukrainy poinformowało o uszkodzeniu 117 obiektów.
Sam Putin stwierdził, że ostrzał ukraińskich miast jest "odpowiedzią na terrorystyczne działania ukraińskich władz", czyli za przypisywany Ukrainie atak na Most Krymski.
- Po prostu nie można już pozostawiać bez odpowiedzi tego rodzaju przestępstw - mówił Putin. Jego propagandyści nieświadomie wyjawili jednak, że cel zbrodniczych ostrzałów ukraińskich miast jest zupełnie inny.
Zobacz też: Dzieje się blisko granicy z Białorusią. Ukraińcy pokazują swoją gotowość
"Pozostał tylko jeden symbol dumy Rosji - Putin"
- Wybuch, który wstrząsnął Mostem Krymskim w zeszłym tygodniu, był atakiem na jeden z symboli "dumy Rosji" - powiedział szef Komitetu Obrony Dumy Państwowej Andriej Kartapołow podczas ostatniej transmisji programu "Niedzielny wieczór z Władimirem Sołowjowem".
Według Kartapołowa, innym takim symbolem był zatopiony okręt wojenny "Moskwa" - a teraz jedynym symbolem, który pozostał, jest prezydent Rosji Władimir Putin.
"Kartapołow wezwał Rosjan do zjednoczenia się wokół Putina, a jego rozpaczliwa prośba zwróciła uwagę na prawdziwy powód ataków na ukraińskie miasta: powstrzymanie słabnącego poparcia społecznego dla bezmyślnej wojny Putina" - zwraca uwagę Julia Davis, amerykańska dziennikarka, która śledzi wystąpienia rosyjskich propagandystów.
"Nastroje wielu się poprawiły"
Dowodem na to mają być kolejne, poniedziałkowe wystąpienia w rosyjskiej telewizji państwowej.
Konstantin Dołgow, były rosyjski komisarz ds. praw człowieka, powiedział bezczelnie w poniedziałkowym programie "60 Minut", że ataki na ukraińskie miasta były usprawiedliwione i że wszyscy obywatele Ukrainy oraz jej infrastruktura powinny być uważane za cele wojskowe.
Występujący w tym samym programie członek rosyjskiej Dumy Państwowej Andriej Isajew zauważył, że ataki służyły poprawie nastroju rosyjskiego społeczeństwa.
"Jest absolutnie jasne, że obywatele popierają zdecydowane działania prezydenta i nastroje wielu się poprawiły" - cytuje jego słowa Julia Davis.
Źródło: thedailybeast.com