Wotum nieufności wobec Kamila Bortniczuka. Debata w Sejmie
W Sejmie zakończyła się debata nad odwołaniem ministra sportu Kamila Bortniczuka. Wniosek w tej sprawie złożyła Koalicja Obywatelska. - Gdyby na igrzyskach olimpijskich była dyscyplina "kumoterstwo i korupcja", bylibyście mistrzami - tłumaczył poseł KO Marek Sowa. - Nigdy nikomu niczego nie ukradłem, nigdy nie uległem korupcji, nigdy nie byłem szantażowany, nigdy nie zostałem skazany przez żaden sąd i nigdy nie byłem nawet podejrzany w żadnej sprawie - bronił się szef MSiT. Głosowanie zaplanowano na czwartek.
W środę rozpoczęło się dwudniowe posiedzenie Sejmu. Wieczorem posłowie zajęli się wnioskiem o wyrażenie wotum nieufności dla ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka.
- "Początek nowej ery w polskim sporcie" - tak Łukasz Mejza promował duet Bortniczuk-Mejza w dopiero co przywróconym Ministerstwie Sportu. (...) Wszyscy, którzy znali autora tych słów przestrzegali, że lepiej, aby ten projekt nigdy się nie zaczął - tłumaczył poseł wnioskodawca Marek Sowa z KO.
- Miała być biało-czerwona drużyna, a jest "zbielanina". Specyficzna grupa ludzi politycznie skorumpowanych, głos poparcia w zamian za stanowisko w rządzie i gwarancja bezkarności. Bez kompetencji, bez skrupułów - dodał Sowa.
- Gdyby na igrzyskach olimpijskich była dyscyplina "kumoterstwo i korupcja", bylibyście mistrzami. (...) Potraktowaliście resort sportu jak łup polityczny - wskazał poseł KO.
Z kolei Marzena Okła-Drewnowicz powołała się w swojej wypowiedzi na konferencję prasową Łukasza Mejzy. - To jest pana błąd, to jest pana odpowiedzialność, panie ministrze. Pan po tej konferencji powinien wystąpić do premiera o dymisję Łukasza Mejzę. (...) To, że pan niczego złego nie widział w pracy z nim, nie mieści mi się w głowie - oceniła posłanka KO.
- Mówiliśmy na komisji, że to będzie polityczna hucpa. I tak jest. Państwo przybiegliście tutaj, żeby uderzyć w rząd, a nie w sport. A my na komisji sportu rozmawiamy o sporcie. (...) Do odwołania ministra potrzebne są dowody, ale na komisji ich nie było - tłumaczył Dariusz Olszewski z PiS, przedstawiając sprawozdanie z posiedzenia komisji sportu.
- Urządzają dziś państwo polityczną nagonkę na pana ministra Bortniczuka, na kierowany przez niego resort na podstawie podejrzeń, insynuacji i domniemań - komentował z kolei poseł PiS Marek Matuszewski, prezentując stanowisko klubu PiS.
"Kaczyński ma twarz Mejzy". Debata nad odwołaniem szefa MSiT
- Niby nie ma Mejzy w ministerstwie, ale ministra od respiratorów też przez chwilę nie było. Odnalazł się za chwilę w innym. Kto nam zagwarantuje, że Mejza nie odnajdzie się ze swoimi zainteresowaniami zaraz w Ministerstwie Zdrowia? Kiedyś mówiono, że prezes Kaczyński ma twarz Andrzeja Leppera. Dziś prezes Kaczyński ma twarz Łukasza Mejzy - stwierdził Zbigniew Konwiński z KO.
Z kolei poseł Lewicy Maciej Kopiec powołał się w dyskusji na przeprowadzone kontrole poselskie w resorcie. - Minister Kamil Bortniczuk przez dwa miesiące nie wykazał się żadną aktywnością. Dziś byliśmy ponownie na kontroli, daliśmy mu drugą szansę. I co? Nic. Trzy miesiące udawania pracy - stwierdził parlamentarzysta.
- Uważam, że ministerstwo sportu nie powinno istnieć. I pan premier rok temu też miał takie zdanie. Ale sytuacja polityczna zmusiła was do tego, żeby wykarmić brzuchy pewnych ambitnych polityków i to ministerstwo powołać do życia - stwierdził Artur Dziambor z Konfederacji.
- Panie premierze, co się stało, że odeszliście od najszczytniejszych ideałów i idei sprawiedliwego, silnego państwa? Co się stało, że instrumenty walki z korupcją, zamiast walczyć z tymi przestępstwami, walczy z opozycją? - dopytywał poseł Polski 2050 Paweł Zalewski.
Bortniczuk: W życiu politycznym postawiłem na lojalność
Następnie głos zabrał minister sportu Kamil Bortniczuk. - Nigdy nikomu niczego nie ukradłem, nigdy nie uległem korupcji, nigdy nie byłem szantażowany, nigdy nie zostałem skazany przez żaden sąd i nigdy nie byłem nawet podejrzany w żadnej sprawie. Taki mam nudny życiorys - przekazał szef MSiT.
- W życiu politycznym postawiłem na lojalność. Od 18. roku życia angażuję się w życie politycznej po prawej stronie mocy. A nie po stronie opozycyjnej, takiej nijakiej, tęczowej - podkreślał Bortniczuk.
- Czym się różni Łukasz Mejza od Tomasza Grodzkiego? - dopytywał. - Łukasz Mejza był młodym przedsiębiorcą, który szukał zarobku tam, gdzie nie powinien go szukać. A Tomasz Grodzki jest profesorem medycyny, ordynatorem dyrektorem, któremu prokuratura chce postawić zarzuty - mówił minister sportu.
Następnie głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. - Myślałem, że porozmawiamy o różnych programach, których w czasach PO-PSL nie było. Szeroka dyskusja o sporcie jako narodowym dobru. Niestety się zawiodłem, stało się inaczej. Ten wniosek jest pozamerytoryczny, nie dotyczy sportu i turystyki - stwierdził szef rządu.
- Minister Kamil Bortniczuk to jest osoba, która jest najbardziej właściwa, żeby pociągnąć w przyszłość sport w tych różnych budżetach, programach i planach, które rozwijamy - podkreślał Morawiecki.
Głosowanie nad wotum nieufności wobec Kamila Bortniczuka zaplanowano na czwartek.
Bortniczuk do dymisji? KO złożyła wniosek
Wniosek w tej sprawie na początku grudnia złożyli posłowie Koalicji Obywatelskiej. "Kamil Bortniczuk najprawdopodobniej zataił przed ABW próby szantażu związane z jego kontaktami z biznesmenami. Miał on również przez blisko rok mieszkać w hotelu jednego ze swoich znajomych, płacąc przy tym okazyjną stawkę za nocleg. Ujawnione okoliczności wskazują na to, że być może w zamian za udzielenie wspomnianego upustu minister sportu i turystyki (...) skontaktował biznesmena mającego kłopoty z prawem z ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości " - tłumaczyli w piśmie parlamentarzyści, nawiązując do listopadowych ustaleń Radia Zet.
Posłowie KO we wniosku wspomnieli również o kontrowersjach związanych z ówczesnym zastępcą Kamila Bortniczuka. Jak informowaliśmy na łamach WP, Łukasz Mejza miał m.in. handlować maseczkami bez medycznych atestów, a także zarządzać firmą, która oferowała "leczenie nieuleczalnie chorych" poprzez uczestnictwo w terapii uznawanej przed lekarzy za niesprawdzoną i niebezpieczną.
"Kamil Bortniczuk, kierując się tylko znanymi sobie powodami, nieujawnionymi szerzej opinii publicznej, rekomendował na stanowisko sekretarza stanu w MSiT Łukasza Mejzę. (...) Jest on zatem odpowiedzialny za to, że osoba, wobec której stawiane są przez opinię publiczną tak ciężkie zarzuty, najprawdopodobniej osoba pozbawiona moralności lub o bardzo znikomych jej pokładach i wysoce skompromitowana, została wyniesiona do funkcji wiceministra rządu Rzeczypospolitej Polskiej" - czytamy we wniosku posłów KO.
Wniosek odwołanie Kamila Bortniczuka negatywnie zaopiniowała w środę sejmowa komisja kultury fizycznej, sportu i turystyki. - Pomimo, że minęło już od tego czasu kilka tygodni, nie wiadomo mi nic na ten temat, że Łukaszowi Mejzie postawiono jakiekolwiek zarzuty o jakimkolwiek charakterze - tłumaczył szef MSiT.
Z kolei poseł KO Marek Sowa wskazywał, że Kamil Bortniczuk jako przełożony Łukasza Mejzy przez kilka tygodni nie był w stanie zająć żadnego stanowiska w sprawie związanej z przeszłością i działalnością swojego wiceministra. - Państwo tego nawet nie ukrywacie. Uważacie, że każda cena może być zapłacona, byle tylko obóz Zjednoczonej Prawicy miał większość parlamentarną - tłumaczył opozycyjny parlamentarzysta.
Kamil Bortniczuk piastuje urząd ministra sportu i turystyki od 26 października 2021 roku. Wcześniej w latach 2019-2020 pełnił funkcję wiceszefa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. W czerwcu 2021 został jednym z liderów Partii Republikańskiej założonej przez europosła Adama Bielana. Od 2018 roku jest posłem z listy PiS z okręgu opolskiego.
Źródło: WP Wiadomości/PAP