Wiadomo dlaczego dotacja Rydzyka jest blokowana. Chciał pieniędzy bez pokazywania faktur
Ojciec Tadeusz Rydzyk, pomysłodawca Geotermii Toruńskiej poskarżył się niedawno, że na konto jego fundacji wciąż jeszcze nie dotarł przelew 19,5 mln zł z rządowego funduszu ochrony środowiska. Okazuje się, że liczył na pieniądze bez pokazywania faktur - dowiaduje się WP.
Geotermia Toruńska nie przedstawiła jeszcze faktur z poniesionych kosztów, które ewentualnie mogłyby podlegać refundacji. Nie złożyła wniosku o płatność zaliczki w ramach przyznanej dotacji. To jedyna i rutynowa praktyka beneficjentów realizujących projekty geotermalne, a współpracujących z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej - dowiaduje się Wirtualna Polska.
- Dotacja nie trafia na konto do dyspozycji spółki. Najpierw musi ona udokumentować swoje koszty. Oczekiwanie, że ktokolwiek otrzyma pieniądze do dyspozycji, a bez weryfikacji jest niezasadne - ujawnia znający kulisy sprawy urzędnik funduszu.
Skarga ojca na PiS
To odpowiedź ostre słowa ojca Tadeusza Rydzyka, który poskarżył się dziennikarzom, że dotacja dla jego toruńskiej ciepłowni jest "przyznana, ale nie dana". - Mimo, że rządzi PiS, to wcale nie jest nam łatwiej. Dlatego mam zaufanie do rządzących bardzo ograniczone. To wszystko powinno już być i działać. Dwa i pół roku walczymy o to, co otrzymują inni obywatele - powiedział w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
- Myślałem, że gdy przyjdą rządy Prawa i Sprawiedliwości, to nie będzie takiej blokady. Zastanawiam się czy bariery, na które napotykamy związane są z jakimś lobby, poprzednimi ideologami czy działaczami - dodał Rydzyk.
Jak ustaliliśmy "inni obywatele", o których wspomina Rydzyk jeszcze pieniędzy nie dostali. Pozostałe przedsięwzięcia, którym na równi z Geotermią Toruńską przyznano dotację nie otrzymały jeszcze przelewów. Chodzi o gminy Szaflary, Lądek Zdrój oraz Sochaczew.
- Przecież nie dostaje się pieniędzy do ręki, tylko trzeba zrobić przetarg, gdy inwestycje ruszą, przedstawia się faktury do rozliczenia - mówi skarbnik jednej ze wspomnianych gmin.
Zaliczkę z dotacji na swój projekt geotermalny otrzymała Geotermia Podhalańska. Tu jednak zaważyły dwa argumenty. Spółka jest w ponad 80 procentach własnością samego funduszu. Ich projekt geotermalny ruszył na długo przed podpisaniem umowy. - To było nasze ryzyko, że podjęliśmy działania przed przyznaniem dotacji. Aktualnie mamy już poniesione koszty, które rozliczamy z zaliczki funduszu - usłyszeliśmy od menedżera spółki.
Oficjalnie rządowy fundusz dopiero gromadzi informacje na temat "dotacji Rydzyka". Rzecznik NFOŚiGW Sławomir Kmiecik nie skomentował sprawy. Wychodzi na to, że to raczej ojciec Rydzyk domaga się specjalnego traktowania, do tego publicznie ponaglając urzędników. Dodajmy, że na brak publicznych pieniędzy nie może narzekać. Wywalczył 26,5 mln zł odszkodowania za to, że za rządów PO-PSL państwo odstąpiło od finansowania jego geotermalnej inwestycji.
Serię umów o dotacje na projekty geotermalne podpisano jesienią 2017 roku. We wrześniu przyznane dotacje opiewały 109 mln zł. W listopadzie 2017 roku podpisano umowę z Geotermią Podhalańską – 12,2 mln zł oraz Geotermią Toruń – 19,5 mln zł. Różnica polega na tym, że ta pierwsza już dziś zasila ciepłem największe hotele w regionie, baseny termalne, a także domy zwykłych zakopiańczyków. Geotermia Toruńska jest na etapie: co począć z ciepłą wodą z odwiertów.
Tłumaczymy "lobby i poprzednie ideologie"
Jest jednak coś, na co rzeczywiście Tadeusz Rydzyk może się faktycznie poskarżyć. Dotacja dla jego geotermii stała się gorącym kartoflem w funduszu. Po rekonstrukcji rządu Tadeusz Rydzyk stracił wpływowego protektora - prof. Jana Szyszkę, byłego ministra ochrony środowiska, gorąco oklaskiwanego na urodzinach Radia Maryja. Minister odwdzięczał się za poparcie, chwaląc inwestycje Tadeusza Rydzyka i osobiście uczestnicząc w podpisaniu umowy.
Blokujące Rydzyka "lobby i poprzednie ideologie" to może być Henryk Kowalczyk, czyli nowy minister. Zabrał się za porządkowanie spraw po Szyszce. Choćby dogaduje się z Unią i brukselskimi komisarzami w sprawie działań leśników w Puszczy Białowieskiej. Za co prof. Szyszko już odgryzł mu się zjadliwym felietonem w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Przypomnijmy, że swoją toruńską ciepłownią Rydzyk chciał stworzyć konkurencję dla miejskiej ciepłowni w Toruniu. Do niedawna należała ona do francuskiej firmy EdF i wówczas biznesowa szarża zakonnika okraszona pogróżkami, że będzie produkował ciepło taniej niż Francuzi, były na miejscu. "Księgowa Rydzyka", czyli Lidia Kochanowicz- Mańk, dyrektor kierowanej przez redemptorystę Fundacji Lux Veritatis pokazywała w TV Trwam oficjalny cennik.
Od listopada 2017 roku polskie aktywa EdF stały się własnością kontrolowanej przez skarb państwa Polskiej Grupy Energetycznej. Konflikt z zagranicznym inwestorem przestał być aktualny. Dla Rydzyka to jednak gorzej, bo konkurencja ze strony przedsiębiorczego zakonnika jest nie w smak również państwowemu gigantowi.