Wałęsa skomentował aferę wokół Lecha Kaczyńskiego. Gorzki wpis
Nie milkną echa artykułu "Gazety Wyborczej" nt. Lecha Kaczyńskiego. Dziennik postawił tezę, że pełniąc funkcję prokuratora generalnego, naciskał on na postawienie "ciężkich oskarżeń" Tomaszowi Komendzie. Głos w sprawie zabrał były prezydent Lech Wałęsa.
"Gazeta Wyborcza" przypomniała wywiad z Lechem Kaczyńskim z 2000 roku. "Są ślady zębów tego zbira, ślady DNA, wszelkie możliwe znaki - i nie można postawić zarzutu. Taki sposób interpretacji praw człowieka, które czynią przestępców bezkarnymi, a ofiary bezbronnymi, stanowi zagrożenie dla porządku społecznego" - mówił w kontekście morderstwa w Miłoszycach z 31 grudnia 1996 r., za które odpowiadać miał Komenda.
Sprawę skomentował w mediach społecznościowych Lech Wałęsa. Przy okazji oberwało się też Jarosławowi Kaczyńskiemu. "Być kiedyś ministrem sprawiedliwości i nie znać podstawowej zasady domniemania niewinności i będąc teraz emerytem, na L4 pobierając ZUS - pracować. Po co ja ich kiedyś obu wziąłem do Kancelarii Prezydenta? Dziś mam 'zapłatę' za to, że kiedyś miałem dobre serce" - napisał były prezydent.
W wydanym oświadczeniu Prokuratura Krajowa odpiera zarzuty, pisząc, że artykuł "Gazety Wyborczej" zawiera "nieprawdziwe informacje", a Lech Kaczyński nie wpływał na decyzje o postawieniu Tomaszowi Komendzie zarzutów. "Zarzuty zgwałcenia skutkującego śmiercią pokrzywdzonej zostały podejrzanemu postawione 18 kwietnia 2000 r., czyli na dwa miesiące przed powołaniem Lecha Kaczyńskiego na stanowisko Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego" - podkreślono.
Przypomnijmy, Tomasza Komendę skazano niesłusznie za zabójstwo i gwałt 15-latki w Miłoszycach. Niedawno Sąd Najwyższy uniewinnił go od zarzutu, uchylając w ten sposób wcześniejszy prawomocny wyrok 25 lat więzienia. Mężczyzna spędził za kratami 18 lat.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl