Ukraiński dowódca udzielił wywiadu "The Washington Post". Został zdegradowany
Ukraiński dowódca batalionu, który rozmawiał z amerykańskim dziennikarzem, gorzko pożałował swojej szczerości. Za krytykę poziomu wyszkolenia wysyłanych na front żołnierzy, brak optymistycznego podejścia co do dalszych losów wojny i wyrażenie obaw wobec rosyjskiego nasilenia kampanii wojennej został zdegradowany.
18.03.2023 | aktual.: 18.03.2023 11:31
Dowódca batalionu, służący w 46 Brygadzie Powietrznodesantowej, podpułkownik, wojskowy posługujący się - jak większość walczących na froncie żołnierzy - pseudonimem, poskarżył się "The Washington Post". Wyznał, że często na froncie dopada go pesymizm.
Narzekał na brak amunicji i doświadczenia swoich podkomendnych. Wyraził troskę o to, co będzie, gdy Rosjanie, jak zapowiadają, z impetem ruszą do ataku w wiosennej kampanii.
Szczerze wyznał amerykańskiej prasie, że kiepsko przygotowani do działania obrońcy osłabiają pozycję Ukrainy na polu bitwy. Niektórzy, jak stwierdził z ubolewaniem, ruszają do walki nawet bez umiejętności właściwego posługiwania się bronią lub rzucania granatem. Martwił się, że zdarza się, że przerażeni ukraińscy bojownicy porzucali swoje pozycje pod rosyjskim ostrzałem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraiński dowódca ujawnił też, że z powodu braku doświadczenia żołnierze często tracą życie. Stwierdził, że w jego batalionie jest niewielu doświadczonych wojskowych, wielu poległo. Śmierć miało ponieść około 100 z 500 żołnierzy z jego batalionu, a 400 zostało rannych.
Straty powodują, że poległych muszą zastąpić niedoświadczeni ochotnicy. Podpułkownik powiedział dziennikarzowi, że nie powinien tego mówić, bo jego uwagi mogą skutkować sankcjami dyscyplinarnymi.
- Jako patriota mojego kraju martwię się o swój kraj. To wszystko – powiedział, wyjaśniając też, że dzieląc się niepokojem, apeluje do Waszyngtonu o pomoc w edukacji kolejnych rekrutów. Wyraził nadzieję, że gdy do oddziałów dołączą ci, którzy przechodzą szkoleni pod okiem amerykańskich dowódców, sytuacja się poprawi. - Zawsze istnieje wiara w cud. Albo będzie masakra i trupy, albo zawodowa kontrofensywa - spuentował.
Ukraiński dowódca udzielił wywiadu "The Washington Post". Został zdegradowany
Mężczyzna szybko musiał pożałować swojej szczerości. Za defetyzm stracił pagony. O tym, co go spotkało, poinformował rzecznik Sił Powietrznodesantowych Walentyn Szewczenko. Ujawnił serwisowi "Ukraińska Prawda", że wojskowy został zdegradowany, usunięty ze stanowiska dowódcy batalionu i przeniesiony do ośrodka szkoleniowego.
Zobacz także
Szewczenko powiedział, że mężczyzna nie zwrócił się do swojego dowódcy o zgodę na rozmowę z prasą, wyolbrzymił straty i przesadził, mówiąc o poziomie wyszkolenia żołnierzy. Pechowy rozmówca "The Washington Post" potwierdził decyzje sztabowców, ale nie zgodził się już tego w żaden sposób komentować.
Jednak kara została uznana za niesprawiedliwą. Jak ujawnia amerykańska gazeta, wiele komentarzy przekonuje, że wypowiedź żołnierza odzwierciedla stan faktyczny, tylko dowódcy nie chcą znać prawdy.
"Właśnie takich ludzi potrzebujemy na froncie" napisał o zdegradowanym poseł do parlamentu Ukrainy Ołeksij Gonczarenko na swoim kanale Telegram. Parlamentarzysta chwalił żołnierza za to, że zwraca uwagę na niedostateczne wyszkolenie obrońców. Inny poseł, Wołodymyr Ariew, napisał w mediach społecznościowych: "Ten rząd chce słyszeć tylko to, co chce".
Jurij Butusow, ukraiński reporter wojenny, powiedział, że wojsko ucierpi na odejściu podpułkownika. Wyraził nadzieję, że szybko błąd dowództwa zostanie naprawiony i mężczyzna wróci do swojej rangi.
"Musimy pokonać Rosję zarówno na froncie, jak i w naszych umysłach i zamiast zamykać usta, musimy zacząć myśleć i działać, aby codziennie się poprawiać" - napisał Butusow na Facebooku.