PolskaUE pompuje budżet Łukaszenki? "Pstryczek, a nie sankcje"

UE pompuje budżet Łukaszenki? "Pstryczek, a nie sankcje"

Choć Unia Europejska nałożyła na reżim Alaksandra Łukaszenki liczne sankcje, to może się okazać, że ich działanie ma niewielkie znaczenie. Jak wylicza dziennik "Rzeczpospolita", białoruski budżet wciąż zyskuje ogromne kwoty na handlu z krajami UE. W wymianie handlowej z reżimem przodują Niemcy i Polska.

UE pompuje budżet Łukaszenki? "Pstryczek, a nie sankcje"
UE pompuje budżet Łukaszenki? "Pstryczek, a nie sankcje"
Źródło zdjęć: © PAP

Jak podaje "Rz", według danych białoruskiego urzędu statystycznego Biełstat, wartość wymiany handlowej między krajami UE a Białorusią urosła w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy o 40 proc. w stosunku do poprzedniego roku.

Polska i Niemcy głównymi partnerami handlowymi reżimu Łukaszenki

Na czele krajów europejskich utrzymujących bliskie stosunki handlowe z Białorusią znajdują się Niemcy i Polska. Wartość wymiany handlowej między pierwszym z krajów i Białorusią wyniosła od stycznia 2,2 mld dolarów. Z kolei wartość wymiany z Polską w tym samym okresie, według danych GUS, wyniosła 2,5 mld dolarów.

Jak zauważa "Rz", jest to kwota o 400 mln dolarów większa niż w pierwszym półroczu 2019 roku, czyli jeszcze przed pandemią.

Dziennik wskazuje, że polskie pieniądze płyną głównie do sektorów całkowicie podległych białoruskim władzom. Najwięcej, bo aż 285 mln dolarów, polskie firmy zapłaciły za produkty drewniane. Całość tej kwoty zasiliła budżet administracji Łukaszenki, ponieważ na Białorusi nie ma żadnych prywatnych lasów. Podobnie jest w przypadku metali nieszlachetnych (181 mln dolarów), produktów mineralnych (16 mln dolarów) i produktów przemysłu chemicznego (132 mln dolarów).

"Pstryczek, a nie żadne sankcje"

Sankcje, które miały uderzyć gospodarczo w reżim Łukaszenki, wcale nie mają tak dużej mocy, jak mogłoby się wydawać po zapoznaniu z komunikatami UE. Okazuje się bowiem, że dotyczą one głównie towarów, które na europejskie rynki trafiały w znikomej ilości. Do krajów UE wciąż trafia benzyna i olej napędowy z białoruskich rafinerii oraz niezwykle istotny dla reżimu Łukaszenki potas.

- Te tak zwane sankcje zostały wprowadzone w taki sposób, by nie uderzyć w najważniejsze pozycje białoruskiego eksportu do UE. To pstryczek, a nie żadne sankcje - powiedział w rozmowie z "Rz" białoruski ekonomista Jarosław Romańczuk. Dodał, że na koniec 2021 roku przychody budżetu Mińska wyniosą 25 mld dolarów. To ogromna kwota w kraju, którego PKB wynosi 60 mld dolarów.

Przyczyną stosowania sankcji, które uderzają jedynie personalnie w Łukaszenkę i jego otocznie, może być obawa o zbliżenie się Białorusi do Rosji. Realne sankcje gospodarcze mogłyby doprowadzić do pogłębienia gospodarczej integracji Mińska i Kremla, i znacznie wzmocnić pozycję Putina tuż przy granicy z Unią Europejską.

Źródło: "Rzeczpospolita"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (225)