Tomasz Gudzowaty obawia się, że porwą mu dzieci. Odrzucił propozycję wykupu w bitcoinach

Wojna o dwójkę dzieci miliardera Tomasza Gudzowatego trwa na całego. Po korzystnym dla matki wyroku sądu obawia się on uprowadzenia maluchów. Wcześniej nie zgodził się na zapłatę dużej kwoty w bitcoinach za odstąpienie od sporu rodzicielskiego.

Tomasz Gudzowaty obawia się, że porwą mu dzieci. Odrzucił propozycję wykupu w bitcoinach
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Tomasz Molga

20.11.2018 | aktual.: 20.11.2018 14:10

Na początku listopada sąd w Budapeszcie przyznał prawo do opieki nad 7-letnim Aleksandrem i 9-letnią Zosią ich matce Judit Berekai, byłej partnerce Tomasza Gudzowatego. Jednak wobec dzieci, które mieszkają z ojcem w Polsce, wyrok węgierskiego sądu jest praktycznie nie do wykonania.

- Dzieci chcą pozostać przy ojcu, a kuratorzy rodzinni nie mogą stosować środków o charakterze przymusowym. W takiej sytuacji wyrok węgierskiego sądu jest praktycznie niewykonalny. Dlatego obawiamy się podjęcia próby siłowego przejęcia dzieci - mówi adwokat dr Marcin M. Cieśliński.

W rozmowie z WP dodaje, że Tomasz Gudzowaty robi wszystko, aby zapewnić swoim dzieciom bezpieczne warunki do życia - Zarówno nam, jak i sądowi znane są mroczne fragmenty życiorysu pani Judit Berekai. Dotyczą one spraw rażącego zaniedbywania dzieci oraz kwestii obyczajowych. W przeszłości kierowała ona żądania finansowe do mojego klienta. Deklarowała, że zajmuje się handlem bitcoinami. W ostatnim czasie nieznane osoby domagały się dużej kwoty w walucie bitcoin w zamian za odstąpienie od spraw rodzicielskich - ujawnia adwokat Tomasza Gudzowatego.

Początkowo rodzice mieli zawrzeć ugodę. Matka w zamian na utrzymanie dzieci miała otrzymać równowartość 10 mln euro. Jednak ostatecznie do zakończenia sporu nie doszło. Doradcy Tomasza Gudzowatego przeczuwają, że dzieci mogłyby się stać zakładnikami w tej sprawie i pojawiłyby się kolejne roszczenia. Ostatnio żądania docierają do ojca w formie SMS-ów wysyłanych z nieznanych mu numerów telefonów.

Matka to "zadłużona imprezowiczka"

Judit Berekai to pierwsza partnerka fotografa Tomasza Gudzowatego, który po śmierci ojca, Aleksandra odziedziczył warty kilka miliardów złotych majątek. Jeszcze kilka lat temu ta sama para zapewniała, że wspólnie medytuje, poszukuje szczęścia pracując jako fotograficy. Gudzowaty przedstawiał swoją partnerkę we wspólnych wywiadach, publikowanych na łamach kolorowych magazynów. Ze związku narodziła się dwójka dzieci.

Obraz
© East News | Baranski/REPORTER

Jak to często bywa w takich sprawach, po rozstaniu pary w 2013 roku Aleksander i Zosia znalazły się w centrum rodzinnej awantury. Otoczenie Tomasza Gudzowatego i on sam przedstawiają Judit Berekai jako wcielenie zła. Według nich to "zadłużona po uszy imprezowiczka", która doprowadziła od głodzenia dzieci. Mają o tym świadczyć zeznania sąsiadów z jej domu w Budapeszcie. Jeden ze świadków stwierdził, że w weekendy dzieci były zabierane do domów swoich opiekunek, bo matka urządzała imprezy.

Tomasz Gudzowaty przyznaje, że w kwietniu 2015 roku po niepokojących informacjach z Budapesztu po prostu zabrał dzieci i przywiózł je do Warszawy. Ponieważ nie wróciły one już do matki, przez pewien czas były poszukiwane przez Interpol. Gudzowaty wyjaśnił policji, że chodzi o spór rodzicielski, a polski sąd rodzinny wstrzymał wydanie dzieci na Węgry. Z pomocą wpływowej węgierskiej prawniczki, dr Anrei Szucs matka złożyła pozew o uregulowanie władzy rodzicielskiej.

Wersja Judit Berekai: jest ofiarą polskiego bogacza

Mimo przedstawienia niekorzystnych dla Judit Berekai opinii psychologów oraz zeznań osób z otoczenia dzieci, sąd drugiej instancji zmienił korzystny dla ojca wyrok węgierskiego sądu pierwszej instancji i przyznał jej opiekę na dziećmi. - Na takim wyroku zaważyła sprawa wywiezienia dzieci do Polski przez ojca. Sądu w Budapeszcie nie interesowały motywy, którymi kierował się ojciec. W tej sprawie będziemy jednak składali kasację oraz wniosek o odmowę uznania orzeczenia węgierskiego w Polsce - komentuje adwokat dr Marcin M. Cieśliński. Przypomnijmy, że sam Tomasz Gudzowaty powiedział we "Wprost", iż oddanie dzieci matce może skończyć się tragedią, nawet samobójstwem córki, która nie chce do niej wracać.

Tymczasem Judit Berekai przedstawia swoją wersję wydarzeń w węgierskich mediach, kreując się na ofiarę polskiego bogacza. W porywie emocji jej adwokat nazwała Tomasza Gudzowatego "kryminalistą". Berekai w oficjalnej wypowiedzi dla WP odpowiada partnerowi. - Oboje kochamy nasze dzieci, ale wojna musi się skończyć, a my musimy znaleźć najlepsze rozwiązanie i kompromis. Obydwoje chcemy dla nich jak najlepiej, po prostu zgubiliśmy właściwą drogę, aby poradzić sobie z sytuacją. Mam nadzieję, że także Tomasz Gudzowaty to zrozumie - powiedziała Judit Berekai. Jej zdaniem, ponieważ dzieci urodziły się w Budapeszcie i mieszkały tam do szóstego roku życia, powinny pozostać na Węgrzech.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (14)