Tajemnicza śmierć Magdaleny Żuk. Kolejny cios dla rodziny
Wyjechała sama do Egiptu. Nie wróciła. Od tragicznej śmierci Magdaleny Żuk minęły dwa lata, a wciąż nie wiadomo, co się stało. Rodzina traci cierpliwość do prokuratury, zarzuca jej "że nic nie robi". Ta zaś ma wnioskować o ponowne przedłużenie śledztwa.
Koniec czerwca - wtedy miało zostać zakończone toczące się od kwietnia 2017 roku śledztwo ws. śmierci Magdaleny Żuk. Tak się jednak nie stanie. Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze będzie wnioskować do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu o przedłużenie śledztwa - ustalił Onet.
Nie wiadomo, na ile śledztwo zostanie przedłużone. Szczegóły mają być znane za kilka dni. Kolejną niewiadomą jest to, czy dokumenty, które miała przekazać strona egipska, dotarły do Polski. Są one konieczne, by uzyskać uzupełniającą opinię biegłych z zakresu toksykologii oraz psychiatrii.
To zła wiadomość dla rodziny, która jeszcze przed zapowiedzią prokuratury o przedłużeniu śledztwa, zarzucała jej, że "nic nie robi". - Chcę wreszcie poznać prawdę. Nie możemy nawet skończyć żałoby - mówiła matka dziewczyny.
W tle narkotyki
Rodzina Magdaleny Żuk na własną rękę pojechała do Egiptu. Ustaliła tam, że w organizmie dziewczyny przed śmiercią był narkotyk.
- Mam teorię taką, że ktoś zrobił jej krzywdę w pierwszych dwóch dniach jej pobytu w Egipcie. Podał wtedy narkotyki, to pewne. Te pierwsze dwa dni są puste - nikt nie potrafi o nich nic powiedzieć. Nie wiemy, co się wtedy wydarzyło. Nawet moja wizyta w Egipcie nie pomogła w tej sprawie. To wtedy musiało stać się coś kluczowego - mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską siostra Magdaleny Żuk.
- Menadżer hotelu powiedział nam o doktorach, którzy mieszkali obok Magdy. To oni nakręcili tę całą sytuację, że ona była chora psychicznie. To pan i pani z Polski, pediatrzy, nie psycholodzy. To ich zasługa, że została potraktowana jak psychicznie chora - dodała Anna Cieślińska.
Tajemnica śmierci Magdy Żuk
Przypomnijmy, że w kwietniu 2017 roku 27-latka ze Zgorzelca samotnie poleciała do Egiptu. Tam zaczęła się dziwnie zachowywać, dlatego przewieziono ją do szpitala, ale odmówiła badań. Została wymeldowana i rezydent odwiózł ją na lotnisko. Nie wpuszczono jej jednak do samolotu - z powodu stanu, w jakim się znajdowała. Nie przyjęto jej również ponownie do hotelu.
Na nagranej później przez jej chłopaka Markusa W. rozmowie widać, że jest przestraszona, nie może swobodnie mówić. Dziewczyna ponownie trafiła do szpitala. Miała wyskoczyć z okna. 30 kwietnia zmarła.
Jej sprawą żyła cała Polska. Mimo upływu czasu, wciąż jest wiele pytań. "Magda była pod wpływem narkotyków", "padła ofiarą handlarzy żywym towarem" - takie hipotezy pojawiały się w sprawie. Żadna jednak nie została potwierdzona.
Źródło: Onet
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl