Suwerenna Polska straci miejsce w Brukseli? W PiS krąży plan na marginalizację ziobrystów
Część polityków PiS chce wykorzystać wybory samorządowe i europejskie, by zmarginalizować Suwerenną Polskę i pozostałych koalicjantów. Wpływa na to również nieobecność w polityce Zbigniewa Ziobry. Nasi rozmówcy z formacji byłego ministra sprawiedliwości przekonują jednak, że wewnętrzne gry w obozie prawicy nie osłabią ich pozycji.
16.02.2024 | aktual.: 16.02.2024 11:37
Według informacji Wirtualnej Polski w pewnych kręgach PiS powstał plan marginalizacji Suwerennej Polski.
Suflowana jest m.in. taka koncepcja: - Wrzucamy wszystkich ich kandydatów na europosłów do jednego okręgu. I niech walczą między sobą o mandat. W Brukseli będzie czekało na nich tylko jedno miejsce - przyznaje ważny polityk PiS.
Na to - jak ustaliliśmy - nie ma zgody w Suwerennej Polsce.
Presja na ludzi Ziobry
Jeśli plan przedstawiony przez naszego rozmówcę zostanie wcielony, ziobryści - jak słyszymy - do Parlamentu Europejskiego wystartują pod własnym szyldem.
To jednak scenariusz skrajny. W rzeczywistości nikt nie bierze go na poważnie pod uwagę.
Politycy Suw-Polu zachowują spokój. Przekonują, że wymierzone w ich pozycję plany suflowane przez niektórych w PiS to jedynie "złe języki" i plotki rozsiewane przez niechętne im frakcje.
Jak zwykle przy tego typu okazjach podejrzenia padają na środowisko bliskie Mateuszowi Morawieckiemu, który od lat jest skonfliktowany z ludźmi Zbigniewa Ziobro. Tym razem jednak te tropy wiodą gdzie indziej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Dla wszystkich nie wystarczy miejsca"
Przypomnijmy: dziś europosłami z ramienia Suwerennej Polski, którzy kandydowali z list PiS w 2019 r., są Beata Kempa i Patryk Jaki. Wedle części naszych rozmówców z PiS ziobryści nie powinni utrzymać jednak stanu posiadania i muszą dokonać wyboru: albo Kempa, albo Jaki.
Powód? Główny jest taki: obóz prawicy straci w czerwcowych wyborach, wedle wewnętrznych szacunków w PiS, co najmniej 7-8 mandatów (dziś ma ich w PE 27), o czym pisaliśmy w czwartek.
Oznacza to ograniczony podział brukselskiego tortu dla PiS i Suwerennej Polski. A przecież chętni do kandydowania są również m.in. Adam Bielan (dawniej Republikanie) i ludzie Marcina Ociepy (stowarzyszenie OdNowa).
- Dla wszystkich nie wystarczy miejsca. A przecież z Sejmu do Brukseli lgną kolejni chętni. Od frakcji emerytalnej po młodych. Każdy chce się załapać - wskazuje rozmówca z PiS.
Przypomnijmy: Patryk Jaki zdobył w 2019 r. ponad 260 tys. głosów w okręgu małopolsko-świętkorzyskim - i to z trzeciego miejsca na liście, osiągając rekordowy wynik spośród kandydatów z innych miejsc niż pierwsze.
Zobacz także
Beata Kempa startowała zaś z okręgu dolnośląsko-opolskiego i zdobyła ponad 200 tys. głosów.
- Patryk ma dużo większe szanse pozostać w Brukseli. Zwłaszcza że został właśnie wiceszefem delegacji PiS w Parlamencie Europejskim - mówi WP polityk PiS.
W partii widzą też, że nikt nie generuje w obozie Zjednoczonej Prawicy takich zasięgów w mediach społecznościowych, jak były szef komisji reprywatyzacyjnej. I nikt tak nie angażuje w sieci wyborców PiS.
Jak słyszymy, Jaki w sprawie wiceprzewodniczenia delegacji PiS w PE został postawiony przed faktem dokonanym. O tym, że zostanie wiceszefem frakcji, miał go poinformować jeden ze znanych europosłów PiS.
Ziobryści chcą powalczyć o dwie prezydentury
Ziobryści będą chcieli powtórzyć wyniki z poprzednich wyborów do PE i nie dać się zepchnąć przez PiS do narożnika. Jednocześnie z naszej wiedzy wynika, że decydująca faza negocjacji ws. list do PE zacznie się dopiero za kilka tygodni. A ostateczne decyzje zapadną dopiero po wyborach samorządowych.
Zobacz także
Jeśli chodzi o wybory na poziomie lokalnym - to rozmowy o podziale miejsc na listach m.in. do sejmików czy rad powiatów oraz kandydatach na prezydentów miast już się rozpoczęły.
Biorą w nich udział Marcin Ociepa i wspomniany Jaki. Obaj nie chcą jednak rozmawiać na ten temat z mediami. Co na to PiS?
- Za wcześnie, by mówić o przebiegu tych rozmów. Atmosfera jest dobra. Powiedziałbym nawet, że spokojniejsza niż przed poprzednimi wyborami - mówi nam uczestnik spotkań w centrali PiS przy Nowogrodzkiej.
Jak dowiedziała się WP, Suwerenna Polska będzie miała jednego pewnego kandydata na prezydenta miasta - w Białymstoku. Tam ma wystartować poseł klubu PiS - młody ziobrysta - Sebastian Łukaszewicz (znany m.in. z niedawnej kłótni z Michałem Kołodziejczakiem na sali plenarnej Sejmu).
Jak słyszymy, trwają również negocjacje ws. startu byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła w Rzeszowie.
Niewykluczone również, że Suwerenna wystawi kilku kandydatów na prezydentów w mniejszych miastach. I to nawet w przypadku, gdy na swoich kandydatów postawi PiS. Negocjacje trwają - słyszymy.
PiS "zjada" mniejszych. Ziobryści chcą tego uniknąć
W pozycję Suwerennej Polski wierzy Patryk Jaki. W programie "Tłit" WP w rozmowie z Patrykiem Michalskim stwierdził, że kierowana dziś przez niego formacja (Zbigniew Ziobro na jakiś czas wycofał się z powodu poważnych kłopotów zdrowotnych) jest "przyszłością prawicy".
Europoseł pytany, jaką zatem Suwerenna ma ofertę dla młodych ludzi, odpowiedział: "ofertę patriotyczną, najlepszą dla kompleksowego rozwoju młodego człowieka", "sprzeciw wobec migracji" oraz "budowanie suwerenności, jeśli chodzi o nasze państwo".
Sam Jaki mocno stawia na komunikację w internecie i za to też odpowiada w kampaniach wyborczych. W PiS zdają sobie sprawę, że nikt nie robi tego sprawniej niż młodzi politycy Suwerennej - z Jakim na czele.
Rzeczywiste poparcie dla tej formacji nie jest jednak znane, bo nie jest uwzględniania w sondażach partyjnych. W badaniu opublikowanym w 2022 roku w "Rzeczpospolitej" Suwerenna Polska odnotowała 0,7 proc. poparcia. Inne sondaże wskazywały na 1-3 proc.
Ziobryści twierdzili wówczas, że to zaniżony wynik. Sami przekonywali, że mogą liczyć nawet na 5 proc. poparcia. Mało kto jednak w to wierzy; ziobryści nigdy takich sondaży nie pokazali.
Los pozostałych koalicjantów PiS pokazuje, że mniejsze formacje współtworzące Zjednoczoną Prawicę prędzej czy później zostają "wchłaniane" przez największego gracza. Tak stało się najpierw z Porozumieniem, a później z Republikanami.
Politycy PiS o ziobrystach mówią: - Dziś bez Zbyszka są słabi jak nigdy.
Zwłaszcza, gdy są pozbawieni władzy.
Jak mówi nam jeden z polityków Suwerennej Polski: - Dziś łączy nas głównie lojalność wobec Zbigniewa Ziobro. Jeśli pyta mnie pan o naszą przyszłość, to nie wiem, co będzie.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl