Proces Władysława Frasyniuka. "Chciał się uwolnić, nie atakować"
Warszawski sąd przesłuchał kolejnych policjantów w procesie Władysława Frasyniuka. Legendarny działacz opozycji został oskarżony o naruszenie nietykalności funkcjonariuszy policji. Chodzi o kontrmiesięcznicę smoleńską z czerwca 2017 r.
Proces Władysława Frasyniuka toczy się od listopada 2018 r. w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. W piątek sąd przesłuchał kolejnych dwóch policjantów, którzy ochraniali przemarsz uczestników miesięcznicy smoleńskiej - informuje warszawa.wyborcza.pl.
Jednym z nich był 27-letni Paweł Dunaj, policjant z oddziału prewencji z Piaseczna. Był wśród funkcjonariuszy którzy wynosili Frasyniuka.
- Podchodziliśmy czwórkami i wynosiliśmy osoby siedzące na trasie przemarszu do strefy bezpieczeństwa. W stosunku do nas pan Frasyniuk był arogancki, wywyższał się. Zachowywał się, jakby był ważniejszy od nas. Na pewno krzyczał i wierzgał nogami. Nie wiem, czy ktoś został kopnięty - relacjonował policjant.
Po pytaniach obrońcy Frasyniuka, adwokata Piotra Schramma, przyznał jednak, że "oskarżony jawił się bardziej jako osoba, która chciała się uwolnić, niż naruszyć nietykalność cielesną funkcjonariusza".
"Nie chciał atakować"
Polityka wynosił z ulicy także 24-letni policjant Robert Łukaszuk.
- Wiem, że jeden z moich kolegów dostał w kolano. Oskarżony wierzgał nogami, gdy chcieliśmy go chwycić. To były raczej takie poziome ruchy nogami, żeby się wyszarpać, a nie zaatakować. Z kolei podczas samego wynoszenia zachowywał się normalnie, był spokojny. W stosunku do mnie nie był agresywny - powiedział przed sądem.
Na poprzednich rozprawach zeznawali policjanci, którzy złożylizawiadomienie o naruszeniu ich nietykalności. Jeden z nich przyznał, że do zgłoszenia sprawy namawiał go przełożony, zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku. Sąd zgodził się na przesłuchanie komendanta i jego zastępcy.
"To zastraszanie obywateli"
- To nie jest proces o pobicie policjantów ani o wierzganie nogami. Ma on na celu zastraszyć obywateli, którzy mają odwagę stawać w obronie konstytucji, państwa i wolności zgromadzeń - powiedział Frasyniuk przed sądem.
Były opozycjonista nie przyznał się do stawianych mu zarzutów: - Policjanci brutalnie mnie szarpnęli, wzięli na ręce i wynieśli. Miałem wrażenie, że do końca sami nie wiedzą, jak się zachować. To był bierny opór, nie kopnąłem policjanta. Kontrolowałem swoje zachowanie.
Zarzuty prokuratorskie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie po miesięcznicy smoleńskiej w czerwcu 2017 r. zarzuciła Władysławowi Frasyniukowi, że w trakcie wynoszenia go poza trasę przemarszu naruszył nietykalność cielesną jednego z policjantów. Frasyniuk miał go kopać, a także zachowywać się agresywnie po przeniesieniu go ze środka ulicy.
Źródło: warszawa.wyborcza.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl