PiS spełni ultimatum Dudy? "Jasno postawiony warunek, musimy go wypełnić"
W obozie władzy rośnie przekonanie, że zaangażowanie Andrzeja Dudy jest niezbędne do zwycięstwa, choć - jak słyszymy - on sam do otwartego wspierania rządu się nie pali. - Dlatego trzeba pójść z prezydentem na "ugodę" - mówi Wirtualnej Polsce polityk PiS-u. W tle ważą się losy kluczowego dla głowy państwa projektu.
26.07.2023 | aktual.: 26.07.2023 22:14
Źródła z otoczenia prezydenta i premiera przekonują nieoficjalnie, że Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki "porozumieli się" w sprawie tzw. ustawy kompetencyjnej, która ma zwiększyć wpływ głowy państwa na politykę zagraniczną rządu.
Projekt - twierdzą współpracownicy głowy państwa - ma wkrótce trafić pod obrady Sejmu. Jak ustaliliśmy, komisja w tej sprawie może obradować w piątek 28 lipca.
Projekt zakłada m.in. zwiększenie kompetencji prezydenta w sprawie wyboru kandydatur na obsadzenie unijnych stanowisk oraz gwarantuje mu pewność wzięcia udziału w posiedzeniach Rady Europejskiej (lub innych posiedzeniach międzynarodowych z udziałem UE). A także reguluje stosunki między najważniejszymi ośrodkami władzy podczas prezydencji Polski w UE w 2025 roku.
Jak wynika jednak z informacji WP, opinia rządu w sprawie projektu ustawy wciąż nie została przekazana do sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej (tak było jeszcze we wtorek 25 lipca przed południem). - Trwa przeciąganie liny - twierdzą nasze źródła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Presja prezydenta. "Duda nie zamierza rezygnować"
Poniedziałek 24 lipca, Wola Karczewska. Pierwsze od dawna - i niezapowiedziane - wspólne wystąpienie prezydenta Dudy i premiera Morawieckiego.
Temat? Taki, który łączy wszystkie ośrodki obozu władzy. I który jest bliski zwłaszcza głowie państwa - wsparcie dla seniorów.
Duda z Morawieckim mówią o sukcesie, jakim są tzw. 13. i 14. emerytura. Podkreślają, że dzięki kooperacji ośrodków rządowego i prezydenckiego udało się wprowadzić wsparcie finansowe dla emerytów na stałe.
To temat dla głowy państwa szczególnie ważny: jego współpracownicy podkreślają, że to on właśnie "wciągnął politykę senioralną na sztandary Zjednoczonej Prawicy".
Prezydent mówi o wsparciu dla seniorów długo, z zaangażowaniem. Ale nie jest to jedyny temat jego wystąpienia.
- Chciałbym, żeby współdziałanie władz przekładało się na różne aspekty naszego życia, także na kwestie naszej polityki zagranicznej. Kolejny przykład tego współdziałania będziemy mieli w najbliższych dniach. Ustawa, która ma o tym współdziałaniu mówić w ramach Unii Europejskiej, naszej przyszłej prezydencji w UE w 2025 roku, będzie w najbliższym czasie rozpatrywana przez Sejm. Mamy tam już wszystkie konieczne uzgodnienia - stwierdził.
Andrzej Duda mówił o projekcie, który jest dziś jego oczkiem w głowie, a który został publicznie ogłoszony podczas specjalnego orędzia prezydenckiego w czerwcu.
Szkopuł w tym, że - jak ujawniliśmy w Wirtualnej Polsce - projekt nie wzbudził entuzjazmu w rządzie PiS-u. Po prostu: władze partii rządzącej nie paliły się do uchwalania prezydenckiej ustawy, bo nie widziały takiej potrzeby. Uważają, że taka ustawa - niwelująca skutki kohabitacji prezydenta z rządem w polityce zagranicznej - nie ma sensu w czasach rządów PiS-u.
Opozycja z kolei twierdzi, że forsując tę ustawę, prezydent Duda szykuje się na porażkę PiS i już dziś myśli, jak utrudnić działania przyszłemu rządowi. Pałac Prezydencki tym teoriom stanowczo zaprzecza.
Głowa państwa nie zamierza rezygnować z projektu. Kolejny raz publicznie dał temu wyraz, wywierając "miękką presję" na szefie rządu (wcześniej robił to podczas nominacji Jarosława Kaczyńskiego na wicepremiera w Pałacu Prezydenckim kilka tygodni temu).
Co zrobił Mateusz Morawiecki? Musiał pokazać publicznie, że nie ma różnic między nim a Dudą. - Zgoda jest kluczowa, porozumienie jest bardzo ważne i wyobraźmy sobie na moment tylko taki scenariusz, gdyby tej zgody nie było. Gdyby dochodziło do paraliżu państwa, wyszarpywania sobie sukna między rządem, prezydentem, różnymi organami władzy RP, chaosu i zamętu - wyliczał.
Szef rządu chciał pokazać, że powrót do władzy Tuska oznacza permanentny konflikt z prezydentem Dudą, a wręcz ustrojowy paraliż. A jednocześnie Duda kolejny raz podkreślił, że jeśli jego ustawa nie zostanie uchwalona, to zgrzyty mogą pojawić się nie tylko w relacjach z nową władzą, ale nawet we współpracy z premierem rządu PiS-u.
Dlatego też obóz władzy - któremu zależy na wsparciu ze strony Dudy w kampanii wyborczej - jest dziś zmuszony rozpocząć prace nad ustawą kompetencyjną. Jak wynika z informacji WP, może stać się to już w tym tygodniu. Informują o tym także politycy opozycji, jak poseł KO Jarosław Wałęsa.
Jak słyszymy, władze PiS nie chcą konfliktować się z Andrzejem Dudą na kilka miesięcy przed wyborami - potrzebują wszak jego wsparcia w kampanii. W dodatku w sztabie PiS-u ma pracować szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Sejm kluczy w sprawie projektu Dudy
Andrzej Duda w orędziu do narodu wygłoszonym 7 czerwca stwierdził, że chciałby, aby "ta inicjatywa [ustawa kompetencyjna - red.] udowodniła, że w sprawach najważniejszych dla Polski cała klasa polityczna może ze sobą zgodnie współpracować". Zaapelował też, "żeby ustawa przyjęta została niezwłocznie".
Jego apel jednak trafił w próżnię. Od tamtej chwili nic z projektem się nie działo. Powód? PiS nie paliło się do jego przyjęcia. I nie pali nadal, ale - chcąc, by prezydent wsparł rząd w kampanii - musi pójść na ustępstwa. - To jest jasno postawiony warunek i musimy go wypełnić - słyszymy w partii rządzącej.
Rząd celowo hamuje prace?
Niemniej jednak nie wszystko idzie takim tempem, jak chciałby prezydent. Wirtualna Polska ustaliła - a potwierdził nam to ważny polityk PiS-u, szef sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej Kacper Płażyński - że projektem dotąd nie zajął się parlament, bo do komisji nie wpłynęła jeszcze opinia rządu do projektu ustawy kompetencyjnej.
Czyżby zatem rząd celowo hamował prace nad projektem? - To zapewne wynik konsultacji między poszczególnymi ośrodkami w obozie władzy - mówi nam przewodniczący Płażyński.
Opozycja ma inne zdanie. - Rząd po prostu nie chce uchwalić projektu prezydenta Dudy - mówi Wirtualnej Polsce poseł Sławomir Nitras, członek komisji ds. UE.
Przyznaje też, iż jego partia domaga się, by projekt ustawy - ze względu na przepisy ustrojowe w nim zawarte oraz ich istotność - był czytany od razu na sali plenarnej Sejmu, a nie na komisji.
Poseł Koalicji Obywatelskiej twierdzi jednak, że takie rozwiązanie - pod pretekstem kwestii proceduralnych - jest blokowane przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek.
Co to wszystko oznacza? Bez uchwalenia ustawy będzie trudno o dalsze wsparcie prezydenta dla rządu. Dlatego ludzie z obu ośrodków władzy wysyłają nieoficjalne zapewnienia, że lada moment zostanie zawarty ostateczny kompromis w tej sprawie. Stawka dla obozu władzy jest bowiem zbyt wysoka.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski