PiS spełni ultimatum Dudy? "Jasno postawiony warunek, musimy go wypełnić"
W obozie władzy rośnie przekonanie, że zaangażowanie Andrzeja Dudy jest niezbędne do zwycięstwa, choć - jak słyszymy - on sam do otwartego wspierania rządu się nie pali. - Dlatego trzeba pójść z prezydentem na "ugodę" - mówi Wirtualnej Polsce polityk PiS-u. W tle ważą się losy kluczowego dla głowy państwa projektu.
Źródła z otoczenia prezydenta i premiera przekonują nieoficjalnie, że Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki "porozumieli się" w sprawie tzw. ustawy kompetencyjnej, która ma zwiększyć wpływ głowy państwa na politykę zagraniczną rządu.
Projekt - twierdzą współpracownicy głowy państwa - ma wkrótce trafić pod obrady Sejmu. Jak ustaliliśmy, komisja w tej sprawie może obradować w piątek 28 lipca.
Projekt zakłada m.in. zwiększenie kompetencji prezydenta w sprawie wyboru kandydatur na obsadzenie unijnych stanowisk oraz gwarantuje mu pewność wzięcia udziału w posiedzeniach Rady Europejskiej (lub innych posiedzeniach międzynarodowych z udziałem UE). A także reguluje stosunki między najważniejszymi ośrodkami władzy podczas prezydencji Polski w UE w 2025 roku.
Jak wynika jednak z informacji WP, opinia rządu w sprawie projektu ustawy wciąż nie została przekazana do sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej (tak było jeszcze we wtorek 25 lipca przed południem). - Trwa przeciąganie liny - twierdzą nasze źródła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński doczekał się reakcji. "Traci panowanie nad sobą"
Presja prezydenta. "Duda nie zamierza rezygnować"
Poniedziałek 24 lipca, Wola Karczewska. Pierwsze od dawna - i niezapowiedziane - wspólne wystąpienie prezydenta Dudy i premiera Morawieckiego.
Temat? Taki, który łączy wszystkie ośrodki obozu władzy. I który jest bliski zwłaszcza głowie państwa - wsparcie dla seniorów.
Duda z Morawieckim mówią o sukcesie, jakim są tzw. 13. i 14. emerytura. Podkreślają, że dzięki kooperacji ośrodków rządowego i prezydenckiego udało się wprowadzić wsparcie finansowe dla emerytów na stałe.
To temat dla głowy państwa szczególnie ważny: jego współpracownicy podkreślają, że to on właśnie "wciągnął politykę senioralną na sztandary Zjednoczonej Prawicy".
Prezydent mówi o wsparciu dla seniorów długo, z zaangażowaniem. Ale nie jest to jedyny temat jego wystąpienia.
- Chciałbym, żeby współdziałanie władz przekładało się na różne aspekty naszego życia, także na kwestie naszej polityki zagranicznej. Kolejny przykład tego współdziałania będziemy mieli w najbliższych dniach. Ustawa, która ma o tym współdziałaniu mówić w ramach Unii Europejskiej, naszej przyszłej prezydencji w UE w 2025 roku, będzie w najbliższym czasie rozpatrywana przez Sejm. Mamy tam już wszystkie konieczne uzgodnienia - stwierdził.
Andrzej Duda mówił o projekcie, który jest dziś jego oczkiem w głowie, a który został publicznie ogłoszony podczas specjalnego orędzia prezydenckiego w czerwcu.
Szkopuł w tym, że - jak ujawniliśmy w Wirtualnej Polsce - projekt nie wzbudził entuzjazmu w rządzie PiS-u. Po prostu: władze partii rządzącej nie paliły się do uchwalania prezydenckiej ustawy, bo nie widziały takiej potrzeby. Uważają, że taka ustawa - niwelująca skutki kohabitacji prezydenta z rządem w polityce zagranicznej - nie ma sensu w czasach rządów PiS-u.
Opozycja z kolei twierdzi, że forsując tę ustawę, prezydent Duda szykuje się na porażkę PiS i już dziś myśli, jak utrudnić działania przyszłemu rządowi. Pałac Prezydencki tym teoriom stanowczo zaprzecza.
Głowa państwa nie zamierza rezygnować z projektu. Kolejny raz publicznie dał temu wyraz, wywierając "miękką presję" na szefie rządu (wcześniej robił to podczas nominacji Jarosława Kaczyńskiego na wicepremiera w Pałacu Prezydenckim kilka tygodni temu).
Co zrobił Mateusz Morawiecki? Musiał pokazać publicznie, że nie ma różnic między nim a Dudą. - Zgoda jest kluczowa, porozumienie jest bardzo ważne i wyobraźmy sobie na moment tylko taki scenariusz, gdyby tej zgody nie było. Gdyby dochodziło do paraliżu państwa, wyszarpywania sobie sukna między rządem, prezydentem, różnymi organami władzy RP, chaosu i zamętu - wyliczał.
Szef rządu chciał pokazać, że powrót do władzy Tuska oznacza permanentny konflikt z prezydentem Dudą, a wręcz ustrojowy paraliż. A jednocześnie Duda kolejny raz podkreślił, że jeśli jego ustawa nie zostanie uchwalona, to zgrzyty mogą pojawić się nie tylko w relacjach z nową władzą, ale nawet we współpracy z premierem rządu PiS-u.
Dlatego też obóz władzy - któremu zależy na wsparciu ze strony Dudy w kampanii wyborczej - jest dziś zmuszony rozpocząć prace nad ustawą kompetencyjną. Jak wynika z informacji WP, może stać się to już w tym tygodniu. Informują o tym także politycy opozycji, jak poseł KO Jarosław Wałęsa.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jak słyszymy, władze PiS nie chcą konfliktować się z Andrzejem Dudą na kilka miesięcy przed wyborami - potrzebują wszak jego wsparcia w kampanii. W dodatku w sztabie PiS-u ma pracować szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.
Sejm kluczy w sprawie projektu Dudy
Andrzej Duda w orędziu do narodu wygłoszonym 7 czerwca stwierdził, że chciałby, aby "ta inicjatywa [ustawa kompetencyjna - red.] udowodniła, że w sprawach najważniejszych dla Polski cała klasa polityczna może ze sobą zgodnie współpracować". Zaapelował też, "żeby ustawa przyjęta została niezwłocznie".
Jego apel jednak trafił w próżnię. Od tamtej chwili nic z projektem się nie działo. Powód? PiS nie paliło się do jego przyjęcia. I nie pali nadal, ale - chcąc, by prezydent wsparł rząd w kampanii - musi pójść na ustępstwa. - To jest jasno postawiony warunek i musimy go wypełnić - słyszymy w partii rządzącej.
Rząd celowo hamuje prace?
Niemniej jednak nie wszystko idzie takim tempem, jak chciałby prezydent. Wirtualna Polska ustaliła - a potwierdził nam to ważny polityk PiS-u, szef sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej Kacper Płażyński - że projektem dotąd nie zajął się parlament, bo do komisji nie wpłynęła jeszcze opinia rządu do projektu ustawy kompetencyjnej.
Czyżby zatem rząd celowo hamował prace nad projektem? - To zapewne wynik konsultacji między poszczególnymi ośrodkami w obozie władzy - mówi nam przewodniczący Płażyński.
Opozycja ma inne zdanie. - Rząd po prostu nie chce uchwalić projektu prezydenta Dudy - mówi Wirtualnej Polsce poseł Sławomir Nitras, członek komisji ds. UE.
Przyznaje też, iż jego partia domaga się, by projekt ustawy - ze względu na przepisy ustrojowe w nim zawarte oraz ich istotność - był czytany od razu na sali plenarnej Sejmu, a nie na komisji.
Poseł Koalicji Obywatelskiej twierdzi jednak, że takie rozwiązanie - pod pretekstem kwestii proceduralnych - jest blokowane przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek.
Co to wszystko oznacza? Bez uchwalenia ustawy będzie trudno o dalsze wsparcie prezydenta dla rządu. Dlatego ludzie z obu ośrodków władzy wysyłają nieoficjalne zapewnienia, że lada moment zostanie zawarty ostateczny kompromis w tej sprawie. Stawka dla obozu władzy jest bowiem zbyt wysoka.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski