"Oho, znów się zaczyna". Konsternacja w PiS po ruchu Dudy
Politycy rządu PiS są zaskakiwani kolejnymi projektami ustaw Andrzeja Dudy. - Prezydent poczuł, że w roku wyborczym może realnie wpłynąć na korektę ustroju w Polsce - słyszymy.
6 czerwca. Kancelaria Prezydenta zapowiada orędzie Andrzeja Dudy. Wielu spodziewa się tłumaczeń w związku z podpisem pod ustawą o komisji ds. badania wpływów rosyjskich, ale prezydent zapowiada coś innego: tzw. ustawę kompetencyjną, która w znaczący sposób umożliwi głowie państwa wpływanie na politykę zagraniczną rządu.
Prezydent wzywa: niech Sejm przyjmie ustawę jak najszybciej.
Reakcje w PiS? Mocno sceptyczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nieco ponad miesiąc później, 10 lipca. Prezydent zapowiada kolejne inicjatywy legislacyjne, które - tym razem - mają wyznaczyć kierunki polityki obronnej prowadzonej przez Ministerstwo Obrony Narodowej.
Prezydent wyraża nadzieję: przepisy powinny zostać uchwalone tak szybko, jak to możliwe.
Reakcje w PiS? Mocno sceptyczne.
Mówi jeden z ministrów: - Prezydent poczuł, że w roku wyborczym może realnie wpłynąć na korektę ustroju w Polsce i stać się decydującym graczem, który podporządkuje sobie rząd. Ten lub następny. To nie podoba się w obozie. I nie pomaga w kampanii.
"Oho, znów się zaczyna"
Prezydent nie zwalnia tempa. Szczyt NATO wykorzystał - i w tym kontekście to nic dziwnego - by pokazać, że należy się z nim liczyć. I że wciąż jest jednym z najważniejszych ogniw obozu rządzącego.
Miejscem kolejnej odsłony ofensywy głowy państwa było Legionowo. - Postanowiliśmy uruchomić proces wdrożenia kilkudziesięciu daleko idących rozwiązań prawnych, wzmacniających system planowania obronnego w państwie. W najbliższych dniach prezydencka inicjatywa w tej sprawie trafi do Sejmu - zapowiedział tuż przed szczytem NATO podczas odprawy kierowniczej MON i Sił Zbrojnych RP Andrzej Duda.
Prezydent - ku zaskoczeniu wielu - nie zdradził więcej szczegółów. Zasugerował jedynie, że projekt powstał we współpracy z resortem obrony. Szkopuł w tym, że w ministerstwie - jak usłyszeliśmy - nikt o takich pracach nie słyszał. - Projekt powstał w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego - mówią nasi rozmówcy.
Jak słyszymy, prezydencka inicjatywa ma być projektem ustawy - "kompleksowym" i "przekrojowym" - który, zgodnie z założeniami głowy państwa, zostanie uchwalony przed wyborami parlamentarnymi.
Polityk PiS w pierwszym odruchu skomentował to tak: - Oho, znów się zaczyna.
Prezydent - jak sam stwierdził - traktuje swój projekt "jako szczególnie pilny z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i ma nadzieję na jego szybkie przyjęcie".
Polityk PiS: - I znowu będziemy się tygodniami tłumaczyć dziennikarzom, dlaczego z tym zwlekamy.
Jak jednak ustaliliśmy w otoczeniu prezydenta, projekt nie trafi do Sejmu jeszcze w tym tygodniu. Najprawdopodobniej stanie się to dopiero przed kolejnym posiedzeniem izby niższej. Na szczegóły zatem przyjdzie wszystkim jeszcze poczekać.
Jedyne co poznaliśmy, to założenia projektu Dudy i BBN: celem zmian ma być m.in. "wzmocnienie koordynacji władz politycznych i wojskowych w planowaniu obronnym na czas pokoju i kryzysu", "zwiększenie szybkości podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych", a także "wzmocnienie systemu obronnego w sytuacji zagrożeń o charakterze hybrydowym i podprogowym".
Prezydent nie ma zaufania do rządu? "To policzek"
Co ciekawe, szczegółów nie znają nie tylko politycy PiS - w tym zasiadający w sejmowej Komisji Obrony Narodowej - ale także członkowie rządu.
Jak usłyszeliśmy, z treścią projektu nie mieli okazji zapoznać się również członkowie ścisłego kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie wiedzieli oni również, że Andrzej Duda zapowie swoją inicjatywę podczas odprawy kierownictwa MON i Sił Zbrojnych RP. Mimo iż w publicznych wypowiedziach wiceszefowie resortu próbowali udawać, że wiedzieli.
Co więcej, zdziwienie w obozie władzy ruch prezydenta wywołuje tym bardziej, że przecież nie tak dawno - z inicjatywy wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego - uchwalono w Sejmie ogromną ustawę o obronie Ojczyzny.
Nikt otwarcie rzecz jasna nie przyzna, że najnowsza inicjatywa Andrzeja Dudy to policzek dla prezesa PiS lub wyraz nieufności wobec jego projektu (wszak prezydent sam go poparł i podpisał), ale niektórzy mogą być skonsternowani: skoro Duda proponuje nową ustawę wzmacniającą system obrony państwa, to rozwiązania wprowadzone niedawno były niewystarczające i nieskuteczne?
Zdaniem naszych rozmówców to nie do końca to. Rządzący mówią tak: prezydent chce mieć wreszcie wpływ na to, na co może: politykę zagraniczną i obronę narodową. I to ma zaspokoić jego polityczne ambicje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z Dudą trzeba się liczyć
Wedle naszych informacji to kolejna w ciągu ostatnich kilku tygodni inicjatywa głowy państwa, która zaskoczyła obóz rządzący. Wcześniej była wspomniana tzw. ustawa kompetencyjna. To w istocie nowelizacja ustawy o współpracy Rady Ministrów z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej oraz ustawy o Komitecie do Spraw Europejskich.
Andrzej Duda wezwał do jej rychłego przyjęcia, ale - jak ustaliliśmy - rząd się do tego nie pali. Projektem nie zajęła się nawet odpowiednia sejmowa komisja (w tym przypadku Komisja ds. Unii Europejskiej).
- Czekamy w komisji na opinie i stanowisko rządu w sprawie projektu nowelizacji ustawy kompetencyjnej prezydenta - przekazał WP szef komisji poseł PiS Kacper Płażyński.
A szef komisji spraw zagranicznych Radosław Fogiel powiedział WP, że "projekt trzeba dogłębnie przeanalizować, żeby nie było do niego żadnych zastrzeżeń ustrojowych".
Jak tłumaczył wcześniej prezydent, nowelizacja miała być realizacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego sprzed kilkunastu lat. Andrzej Duda przyznał nawet w jednym z wywiadów, że powodem do wstydu dla klasy politycznej mógł być fakt, że tej sprawy nie uregulowano wcześniej.
Tyle że nikt nie wierzy w to, iż wyjście z tą inicjatywą przez głowę państwa akurat w tym roku - wyborczym, i to na dwa lata przed polską prezydencją w UE - jest działaniem pozbawionym politycznych intencji.
- Andrzej chce być poważnym, może decydującym wręcz graczem, pokazać, że trzeba się z nim liczyć. Tak jak wtedy, gdy w Pałacu Prezydenckim podczas zaprzysiężenia Jarosława na wicepremiera pół godziny perorował, jak ustawa kompetencyjna jest istotna i jak szybko należy ją przyjąć. To była demonstracja polityczna w stosunku i do prezesa, i do premiera - mówi nam człowiek z obozu władzy.
Zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Mateusz Morawiecki, także w ostatnim czasie sporo mówili o nowych inicjatywach obronnych. Być może prezydent nie chciał być gorszy.
- Temat bezpieczeństwa będzie odgrywał kluczową rolę w kampanii. Prezydent stawia na to szczególnie. Zachęcają go do tego jego doradcy. Ale podłapują to wszyscy - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Inny mówi tak: - Ludzie myśleli, że Duda będzie jeździł po powiatach i wspierał kandydatów PiS przed wyborami. To było naiwne myślenie.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl