Nie trafili na listy PiS. Przez skargę policjanta?
Kiedy PiS ogłosiło listę kandydatów do Sejmu i Senatu, wiele osób zdziwił fakt, że nie ma na nich Adama i Ewy Gawędów. Jak ustalili dziennikarze serwisu tvn24.pl, mogło za tym stać zawiadomienie złożone do prokuratury przez byłego komendanta powiatowego policji w Wodzisławiu Śląskim.
11.10.2023 | aktual.: 11.10.2023 16:27
Adam i Ewa Gawędowie od wielu lat byli związani z PiS. On był posłem tego ugrupowania w VI i IX kadencji Sejmu oraz senatorem w IX, był też radnym sejmiku śląskiego z list PiS. Ona była radną sejmiku z list PiS, a potem senator tego ugrupowania w X kadencji.
Wszyscy spodziewali się, że ponownie znajdą się na listach tego ugrupowania w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Tak się jednak nie stało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Jak ustalili dziennikarze tvn24.pl, może za tym stać zawiadomienie złożone do prokuratury przez byłego komendanta powiatowego policji w Wodzisławiu Śląskim młodszego inspektora Wiesława Dryję. Ma ono dotyczyć nadużycia władzy.
Prośba o przeniesienie policjanta
Z relacji Dryi wynika, że w marcu tego roku pojawił się w jego gabinecie poseł Adam Gawęda. Poprosił komendanta o przeniesienie jednego z podlegających mu policjantów do Raciborza.
Co ważne, prywatnie policjant ten jest mężem bratanicy posła - pełni ona funkcję jego asystenta społecznego a zatrudniona jest w biurze senatorskim jego żony.
- Prośba nie wiązała się z jakimkolwiek awansem, wzrostem wynagrodzenia czy inną korzyścią którą policjant mógłby odnieść. Była wyłącznie odruchem serca wywołanym trudną sytuacją tego policjanta - tłumaczy serwisowi tvn24.pl poseł Gawęda.
Zobacz także
Dryja nie widział przeciwwskazań, chciał mieć jednak pewność, że w zamian za policjanta ze swojej komendy dostanie policjanta z komendy w Raciborzu. Tak się jednak nie stało. Jak wynika z relacji Dryi, komendant z Raciborza odmówił dokonania wymiany tłumacząc, że i tak stanie się "tak jak poseł to zaplanował", więc nie zamierza tracić żadnego policjanta.
Tymczasem policjant, który chciał przeprowadzić się do Raciborza, napisał raport z prośbą o zgodę na przenosiny. Komendant Dryja nie zgodził się, a jego decyzję podtrzymał komendant wojewódzki generał Paweł Rabsztyn. Potem jednak tę decyzję zmienił.
Co więcej, w komendzie wojewódzkiej rozpoczęto postępowanie dotyczące komendanta Dryi. Do złożenia zawiadomienia przyznał się serwisowi tvn24.pl w e-mailu poseł Gawęda. Jak tłumaczył przekazał komendantowi wojewódzkiemu materiały, które dostał od policjantów z Wodzisławia.
"Zostałem oszukany, padłem ofiarą przestępstwa"
- Komendant wojewódzki najpierw zapewniał mnie, że sprawa jest błaha i nie należy się przejmować politycznym małżeństwem. Ostatecznie jednak zmusił mnie do napisania raportu o przejście na emeryturę, czym również nadużył swoich uprawnień. Dokument miałem wypełnić bez wpisywania daty sporządzenia, co jest praktyką znaną z Milicji Obywatelskiej, a nie Policji - opowiada serwisowi tvn24.pl Dryja.
- Zostałem oszukany przez komendanta wojewódzkiego, padłem ofiarą przestępstwa nadużycia władzy przez niego i przez posła Gawędę. W konsekwencji zmusili mnie do wcześniejszego przejścia na emeryturę. Dlatego też złożyłem zawiadomienie do prokuratury oraz skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - mówi tvn24.pl młodszy inspektor.
Zobacz także
To jednak nie wszystko. Dryja napisał też list do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. I jak twierdzą rozmówcy serwisu tvn24.pl z szeregów PiS list te został przez prezesa ugrupowania przeczytany.
Szybko wyszło na jaw, że Gawęda bywał w MSWiA i na tym poziomie załatwił sobie wyrzucenie z policji komendanta z Wodzisławia. To pod takim naciskiem komendant wojewódzki zmieniał zdanie. Nasz prezes podjął decyzję o skreśleniu małżeństwa nie z dbałości o standardy, a z obawy o ujawnienie sprawy przez media - wyjawili serwisowi tvn24.pl posłowie PiS ze Śląska.
Źródło: tvn24.pl