PiS stawia ultimatum. "Taki warunek". Nerwowo po decyzji kierownictwa
Od ogłoszenia zbiórki darowizn na konto Prawa i Sprawiedliwości wpłynęły już 4 mln zł - usłyszeliśmy w partyjnej centrali. Doniesienia potwierdza skarbnik PiS. Politycy formacji Jarosława Kaczyńskiego mają jednak powody do narzekań, których nie ukrywają.
04.09.2024 | aktual.: 05.09.2024 08:23
- Po pierwsze: nie wiemy tak naprawdę, kto i ile płaci. Po drugie: nie wiemy, do kiedy mamy płacić. A "tysiak" czy pięć miesięcznie to naprawdę nie mało - mówi jeden z posłów PiS.
Inny dodaje: - Rozumiem tę zbiórkę, sam już wpłaciłem. Ale nie rozumiem na przykład, dlaczego nie płacą ludzie, którzy dostali się z list PiS, a dziś są poza klubem? Co z nimi?
Niech góra da przykład
Przypomnijmy: z list formacji Kaczyńskiego do Sejmu dostali się m.in. Paweł Kukiz, Jarosław Sachajko, Marek Jakubiak czy Jan Krzysztof Ardanowski. Nikt z nich nie należy jednak do PiS.
Na PiS - jak słyszymy - po apelu Jarosława Kaczyńskiego wpłacił z tego grona tylko Marek Jakubiak.
Szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak poinformował w piątek 30 sierpnia, że każdy poseł i senator PiS musi wpłacać co miesiąc co najmniej tysiąc zł miesięcznie na konto partii. Europosłowie mają płacić więcej - po 5 tys. zł. To w ramach darowizn - składki członkowskie są opłacane osobno. - Przez lata tych składek nie weryfikowaliśmy dostatecznie, to się rozłaziło, ale teraz to się zmieni - twierdził w rozmowie z WP bywalec partyjnej centrali przy Nowogrodzkiej.
Inne źródło WP przyznaje: - Kto nie będzie płacić, nie znajdzie się już na listach wyborczych PiS. W ogóle nie będzie brany pod uwagę. Taki jest warunek.
Sam Jarosław Kaczyński zapowiada, że planuje "zweryfikować partię" z punktu widzenia aktywności jej członków. - Kto jest w niej naprawdę, a kto tylko tytularnie - powiedział w telewizji wPolsce24.pl.
Jeden z polityków PiS tłumaczy to tak: - Prezes chce sprawdzić, kto naprawdę wspiera partię. To taka zawoalowana przestroga: jeśli nie płaciłeś, a korzystałeś, to musisz się pilnować.
Inny działacz: - Prezes chce zmotywować ludzi, by w końcu wzięli się do roboty i zaczęli działać "na dole", w terenie. Mobilizowali struktury i sympatyków. Trzeba się wziąć w garść.
Polityk PiS: - Ok, ale niech góra da przykład. Z tego, co mówią koledzy, to chyba sam prezesa nawet nie wpłacił tego tysiąca.
Skąd ta informacja? Jak przyznaje nasz rozmówca - od skarbnika PiS Henryka Kowalczyka. - Na pewno [Jarosław Kaczyński] wpłaci, może nawet więcej niż powinni parlamentarzyści. Ale to później - stwierdził polityk w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie ma takiej siły
Wedle nieoficjalnych informacji z Nowogrodzkiej, na konto partii od ogłoszenia zbiórki darowizn w czwartek 29 sierpnia wpłynęło już prawie 4 mln zł. Skarbnik PiS Henryk Kowalczyk w rozmowie z PAP stwierdził, że kwota przekroczyła 4 mln (stan na popołudnie 4 września - red.).
Mimo to czołowi politycy PiS nie kryją, że w przypadku najgorszego dla PiS scenariusza - czyli obcięcia dotacji i pozbawienia wielomilionowej subwencji z budżetu państwa - partia nie będzie w stanie przeprowadzić skutecznej kampanii prezydenckiej.
- Nie będzie równych szans w wyborach prezydenckich. Nie będzie, bo nie ma takiej siły, żebyśmy zgromadzili pieniądze w wysokości tak dużej, jaka jest potrzebna na równy start w kampanii prezydenckiej. Nie ma takiej możliwości i o to Tuskowi chodziło - stwierdził w środę 4 września w Sejmie szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Jak dodał, "PiS będzie się odwoływać do opinii publicznej, będzie to pokazywać, że kandydat koalicji 13 grudnia jest uprzywilejowany decyzją polityczną nominatów 13 grudnia zasiadających w PKW".
Warto przy tym podkreślić, że to większość rządowa PiS w 2018 r. zdecydowała, że członków PKW będzie wskazywał Sejm. Gdy PiS straciło władzę, większość członków PKW została wskazana przez koalicję 15 października. Przedtem w PKW zasiadali nominaci PiS. Dziś stanowią mniejszość.
Sprawa subwencji dla partii Jarosława Kaczyńskiego nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Jak przyznał w rozmowie z WP przewodniczący Błaszczak, PiS otrzymało już postanowienie PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego, zatem będzie mogło odwołać się od tej decyzji do Sądu Najwyższego. Izba, która zajmie się sprawą, może wydać orzeczenie korzystne dla PiS. Wówczas PKW będzie musiała uznać decyzję SN.
Czy tak się stanie? Okaże się w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. SN bowiem ma prawo rozpatrzyć skargę PiS w ciągu 60 dni.
"Kieszeń zaboli, ale co zrobić"
Politycy PiS zapowiadają, że zbiórka darowizn będzie trwała. Jak słyszymy w centrali PiS przy Nowogrodzkiej, o wpłaty są proszeni ludzie, którzy za rządów tej formacji dorobili się fortun. Mimo że prezes PiS - odpowiadając na pytanie Wirtualnej Polski w tej sprawie - stwierdził, że na osoby zatrudnione m.in. w spółkach Skarbu Państwa nie ma dziś wpływu i nie może ich zmusić do płacenia na ugrupowanie.
- To kokieteria. Wiadomo, że wszyscy oczekują, że najbardziej dorobieni będą wspierać partię - mówił nam jeden z działaczy.
Według informacji Wirtualnej Polski zdecydowana większość polityków PiS spodziewała się tego, że Jarosław Kaczyński wezwie w piątek do obowiązkowych wpłat. - Nie byłem zaskoczony. Trochę zaboli nas kieszeń, ale co zrobić? Trzeba to przeboleć i walczyć - powiedział nam po konferencji prezesa jeden z posłów.
Przypomnijmy, że łączna suma wpłat od osoby fizycznej na rzecz partii politycznej nie może przekraczać w jednym roku 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. Oznacza to, że jedna osoba w ciągu roku może wpłacić na partię maksymalnie 64,5 tys. zł.
Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych. Partia po tej decyzji jest w bardzo trudnej sytuacji. Na ten moment została pozbawiona przez PKW prawie 11 mln zł dotacji, stanowiącej jednorazowy zwrot kosztów kampanii.
A to nie koniec. W skrajnym scenariuszu partia może stracić nawet 92 mln zł.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl