Marywilska 44. Władze stolicy: Działka nie jest na sprzedaż
Trwa dogaszanie gigantycznego pożaru, który wybuchł rano na terenie centrum handlowego Marywilska 44. Mnożą się spekulacje na temat jego przyczyn. Władze Warszawy wyjaśniają, że teren był dzierżawiony pod konkretną działalność. - Jest to umowa terminowa i cel dzierżawy nie może ulec zmianie - zapewnił wiceprezydent Warszawy, Tomasz Bratek.
- Dziwna sytuacja, że po 11 minutach pożar objął tak duży teren. Z naszego doświadczenia wynika, że nie powinien tak szybko się rozprzestrzeniać - mówił dziennikarzom komendant główny PSP nadbryg. Mariusz Feltynowski, który dowodził akcją gaszenia pożaru hali przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. Jego słowa, a także fakt niedawnego sporu najemców stoisk z zarządem spółki zarządzającej centrum, sprawiły, że natychmiast pojawiło się mnóstwo spekulacji na tema przyczyn wybuchu pożaru w centrum handlowym.
Wiceprezydent Warszawy Tomasz Bratek wyjaśnił dziennikarzom, że działka jest własnością miasta, ale jest dzierżawiona przez spółkę, która zarządza centrum handlowym. Spółka ta z kolei poddzierżawia boksy handlowe indywidualnym przedsiębiorcom, którzy prowadzili na terenie centrum swoją działalność gospodarczą.
- Nie ma tutaj planu miejscowego. Umowa była celowa pod halę handlową, a w związku z tym, że jest to umowa terminowa, to i cel dzierżawy nie może ulec zmianie - zapewnił wiceprezydent.
Wiceprezydent Bratek podkreślił też, że miasto nie ma zamiaru sprzedawać tego terenu. - Miasto nigdy nie miało w planach sprzedaży tej działki. Teren jest szeroki, objęty wielorakimi roszczeniami dawnych właścicieli - stwierdził.
Pożar w centrum handlowym Marywilska 44
W niedzielę rano wybuchł pożar hali targowej przy ul. Marywilska 44. W akcji gaszenia brało udział ponad 240 strażaków. W szczytowym momencie akcji na miejscu było 99 wozów bojowych PSP i OSP, a także dron i specjalistyczny robot. Niestety, hala spłonęła całkowicie. Obecnie trwa dogaszanie, a teren zabezpieczają policjanci.
"Pożar Hali Marywilskiej został opanowany, obecnie trwa dogaszanie (jeszcze przez kilka godzin), dlatego na miejscu cały czas pracują zastępy PSP. Strażacy wykonali też odpowiednie pomiary i nie stwierdzili skażenia wody i powietrza. W tym momencie sprawą zajmuje się Straż Pożarna i Policja. Nie zbliżajcie się do miejsca wydarzenia" - przekazał ratusz na swoim profilu na platformie X.