Lublin. Mobbing w Wiośnie. Mocne oświadczenie kandydata partii do PE
Lubelska "trójka" Wiosny do Parlamentu Europejskiego, Tomasz Kitliński, wydał oświadczenie, w którym potępił mobbing wobec młodych działaczy partii w Lublinie. "Nie ma z mojej strony zgody na tego typu zachowania w środowisku Wiosny" - pisze.
13.05.2019 | aktual.: 13.05.2019 08:25
"Z bólem i troską dowiedziałem się o mobbingu przeciw panu Przemysławowi Stefaniakowi, pani Aleksandrze Borzęckiej i panu Kazimierzu Strzelcu. Potępiamy to zachowanie i prosimy o przebaczenie" - pisze Kitliński w oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku. Jak dodaje, winnych trzeba usunąć ze struktur i z listy do PE.
Kitliński zapewnia, że szczególnie zależy mu na wprowadzeniu do polityki standardów antydyskryminacyjnych oraz procedur antymobbingowych.
"Nie mobbingowałem i nie byłem mobbingowany, ale zachowania wobec pani Borzęckiej oraz panów Stefaniaka i Strzelca stawiają się poza moralnością i poza demokracją. Sprawa, o której mowa, głęboko mnie zasmuciła, ponieważ stoi w oczywistej sprzeczności z poziomem etycznym, jaki chcę realizować" - czytamy.
Do Lublina ma przyjechać specjalna komisja, która sprawdzi czy doszło do przemocy psychicznej wobec młodych działaczy.
O co chodzi?
W ubiegłym tygodniu były szef lubelskiej młodzieżówki Wiosny opublikował post, w którym opisał swoje relacje z szefową regionalnych struktur Wiosny Moniką Pawłowską. Według Przemysława Stefaniaka, kandydatka do Parlamentu Europejskiego stosowała wobec niego przemoc psychiczną, poniżała przy innych działaczach i używała bardzo ostrego języka. Młody chłopak bezskutecznie szukał pomocy, informując o tym m.in. Krzysztofa Śmiszka.
Robert Biedroń zapowiedział wcześniej, że w jego ugrupowaniu nie ma miejsca na takie zachowania i sprawa zostanie wyjaśniona.
Sprawę komentowała też w rozmowie z WP kandydatka z wielkopolskiej listy Wiosny w wyborach do PE i była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich Sylwia Spurek.
Z nieoficjalnych doniesień Onetu wynika, że w sobotę odbyło się spotkanie lubelskich kandydatów do PE, podczas którego szefowa struktur odniosła się do zarzutów. - Usłyszeliśmy, że nic się nie stało, a winny jest sam chłopak. Padały też argumenty, że to specjalnie przeprowadzona akcja na zamówienie polityczne. Odniosłem wrażenie, że Monika robiła z siebie ofiarę. Dla mnie osobiście były to totalne bzdury - relacjonuje portalowi anonimowo jeden z kandydatów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl