PolskaKto może zastąpić Donalda Tuska?

Kto może zastąpić Donalda Tuska?

Donald Tusk zmęczony i zużyty? Może. Każdy się zużywa i każdy ma prawo być zmęczonym, ale nie każdy jest niezastąpiony. W tej chwili takim wydaje się być Donald Tusk. Zgodnie z powiedzeniem, że gdy wilki atakują to trzeba rzucić kogoś na pożarcie może w ramach rekonstrukcji rządu premier odwoła minister sportu, "bo to zmiana kosmetyczna", albo minister edukacji narodowej, bo "co się odezwie, to tragedia", ale jedno jest pewne: czegokolwiek by nie zrobił, usłyszy brawa.

Kto może zastąpić Donalda Tuska?
Źródło zdjęć: © WP.PL

Oddech Schetyny na plecach premiera?

Czy rzeczywiście Donald Tusk jest zmęczony, wręcz zużyty fizycznie i intelektualnie, jak często podkreśla opozycja i potrzebny jest jakiś powiew świeżości? - Nie mam takiego wrażenia, ale mam wrażenie, że są tacy, którzy chcieliby żeby tak było - mówi jeden z posłów PO, który chce pozostać anonimowy. - To jest marzenie Grzegorza Schetyny. Jednak aby zastąpić Donalda Tuska to nie jest dobry pomysł. Schetyna to nie zapowiedź świeżości, to zapowiedź pewnego rozłamu – dodaje i przekonuje, że Tusk jest gwarantem największej siły Platformy Obywatelskiej, czyli pluralizmu. Grzegorz Schetyna natomiast jest orędownikiem jednego bardzo zdyscyplinowanego środowiska. Pod dowództwem Schetyny PO stałaby się totalną partią władzy.

Gdzie ta dążność do władzy jest widoczna w działaniach Schetyny? - Zdradza go przede wszystkim niecierpliwość, on liczył, że może Tusk sobie odpuści, gdy zdecyduje się na karierę w strukturach unijnych. Ta perspektyw jednak się oddala, stąd "te nerwowe ruchy" Schetyny. Ewidentnie widać, że rząd nie może liczyć na pełne wsparcie Prezydium klubu, którego większość to ludzie Schetyny – mówi nasz rozmówca. - To totalna bzdura – szybko oponuje Iwona Śledzińska-Katarasińska, która podkreśla, że Prezydium jest wielonurtowe, każdy ma prawo głosu, a Klub jest naturalnym zapleczem premiera. - Ale to nie polega na tym, że zgłaszane są jakieś zastrzeżenia, czy wątpliwości. To odbywa się na zasadzie politycznej gry – przekonuje anonimowy polityk. Według niego Prezydium rzuca pod nogi rządu i premiera niewygodne problemy, piętrzy i wyolbrzymia wszystko, co wzbudza kontrowersje i dzieli Klub. - I to jest różnica między Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. Premier koncentruje się na tym, co łączy Platformę, Schetyna na
tym, co ją dzieli – podkreśla poseł. Jak przyznaje nasz rozmówca, bardzo trudno mówić o konkretnych wywrotowych działaniach Schetyny, bo "on nigdy nie robi tego własnymi rękoma", ale to pewne, że w najtrudniejszym chwilach Donald Tusk nie ma co liczyć na Schetynę, który tylko zaciera ręce licząc na to, że premier się potknie, a on zajmie jego miejsce.

Możliwe, że tak jest, bo na ambicje Schetyny dowodów nikt nie potrzebuje, a namaszczony przez samego premiera nigdy nie będzie, bo "Tusk nie przebacza". Co w związku z tym pozostaje obecnie Schetynie? - Palić cygara i czekać - podpowiada nasz kolejny rozmówca, który również nie chce zdradzać nazwiska. Natomiast Jacek Żalek z konserwatywnego skrzydła PO przekonuje jednak, że Schetyna nie czeka bezczynnie. - Schetyna nieustannie szuka swojego miejsca w partii, i ewidentnie upatruje tego miejsca na szczycie. To rodzi obawy o jedność zarówno PO, jak i całej koalicji, bo ewidentnie chce dokonać tego przełomu w oparciu o przechył na lewo. A właśnie dlatego, że nie chcemy takiego przechyłu, będziemy bronić Donalda Tuska, który jest gwarantem poszanowania wielonurtowej Platformy – mówi Żalek.

Jeśli nie Schetyna, to kto?

Kto w takim razie mógłby zastąpić Donalda Tuska? Może Ewa Kopacz, którą zresztą Grzegorz Schetyna wcześniej atakował, bo mówiło się, że to ona może wyrosnąć na osobę numer dwa w partii. Wyrosła? Niektórzy politycy nie wykluczają takiego scenariusza, ale jeden z naszych informatorów w to wątpi. - Kopacz to cicha i "bezwonna" osoba, nie ma żadnych atutów. Tu potrzebny jest ktoś z silnym charakterem – mówi polityk PO. Uważa, że taką osobą, obecnie trochę niedocenianą, jest prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Mogłaby zastąpić Tuska, ale tylko w przypadku, gdy on sam zdecydowałby się odejść, czyli najwcześniej za trzy lata, po kolejnych wyborach.

Pomimo tych spekulacji i wybiegów w przyszłość, śmiało można powiedzieć, że w obecnej chwili Donald Tusk jest w PO niezastąpiony. - Czuję się bardzo bezpiecznie z Donaldem Tuskiem i w interesie wszystkich Polaków dobrze by było, żeby zaprzestano deprecjonować pracę premiera i samego premiera – podkreśla Iwona Śledzińska-Katarasińska.

"Ja nic nie wiem, śpię od ściany"

Jeśli nie powiew świeżości na samym szczycie, to może jakaś rekonstrukcja rządu? Posłowie w pełni oddani i lojalni oddają decyzję premierowi i nie pozwalają sobie na "nonsensowne teorie". - Ja nic nie wiem, śpię od ściany – mówi Sławomir Neumann. Ale czy rzeczywiście ten rząd spełnia wszystkie oczekiwania polityków PO? - Jedni ministrowie spełniają je lepiej, drudzy gorzej, ale nie myli się tylko ten, co nic nie robi – mówi Śledzińska-Katarasińska. A nie warto wymienić tych "z mniejszymi dokonaniami"? - Jak bym była premierem, to bym się nad tym zastanowiła, ale jak na razie zostawiam decyzję Donaldowi Tuskowi – odpowiada posłanka.

John Godson również nie chce wybiegać przed szereg, ale zaznacza, że powinno być jakieś nowe otwarcie przy okazji drugiego expose premiera. - I to nie dotyczy wyłącznie rządu, również całego Klubu Parlamentarnego, powinnyśmy być bardziej otwarci, również na krytykę, więcej słuchać i tłumaczyć nasze działania – mówi Godson. Pomimo delikatnie wytykanych błędów, co do konkretnych zmian kadrowych, poseł nie zamierza spekulować. "To zależy od premiera" - ciągle słyszymy.

Współkoalicjant Marek Sawicki (PSL) wcale takiej postawie polityków PO się nie dziwi, bo jak mówi: "Platforma nie jest zbiorowiskiem samobójców", żeby podkreślali zmęczenie premiera, potwierdzali zakusy Schetyny, czy też przerzucali się nazwiskami do wymiany. - Jednak powiew świeżości każdej partii jest potrzebny - mówi. Co można zmienić? To co przeszkadza byłemu ministrowi rolnictwa, to fakt, że "rządząca koalicja troszkę jest w defensywie". - Zdarzenia typu Amber Gold muszą być odsunięte na dalszy plan poprzez inicjatywy gospodarcze – podkreśla Sawicki. Ale czy ma tego dokonać rząd w obecnym składzie? - O tym będzie decydował premier – powtarza Sawicki.

Przyszła pora na zmiany?

To prawda – potwierdza nasz anonimowy rozmówca ze środowiska PO. - I to co nastąpi może być dla nas zaskoczeniem, bo kierownik robi to sam – mówi polityk. Przypuszcza jednak, że zmiany będą, bo przyszła na nie pora, "jak wilki atakują, to trzeba rzucić kogoś na pożarcie". Kogo? Zdaniem naszego rozmówcy najłatwiej "pozbyć się" minister sportu Joanny Muchy. - To kosmetyczna zmiana, nic nie kosztuje, a tysiąc osób czeka w kolejce by ją zastąpić – mówi. Kto jeszcze? - Minister edukacji narodowej. - Hallowa (Katarzyna Hall) może i była wariatką, ale ta (Krystyna Szumilas) jak się odezwie to tragedia – ocenia polityk.

Reszta może czuć się bezpiecznie? Zdaniem polityka z PO, na pewno mogą czuć się bezpiecznie tzw. skrzydłowi. Jarosław Gowin i Bartosz Arłukowicz, pomimo zastrzeżeń, wpadek i ciągłej krytyki, te osoby są niejako uosobieniem "otwartości" Platformy Obywatelskiej. Tym samym stanowią bardzo dużą wartość.

Pomimo tej wyliczanki, to co zrobi Donald Tusk pewne będzie dopiero, gdy tak naprawdę to zrobi, czyli w połowie października - przy okazji swojego drugiego expose. I co więcej, wszystkim w PO się to bardzo spodoba, bo jak słychać w kuluarach: tylko Donald Tusk wie co zrobi, a może zrobić cokolwiek, a czego by nie zrobił, to i tak to wszyscy w PO zaakceptują. Takie przekonanie tylko betonuje cokół, na którym i tak bardzo pewnie stoi Donald Tusk.

Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (152)